Wybrałam sie na H Pdo kina z czystej ciekawości jak tym razem reżyser poradzi sobie z ekranizacją jednej z moich ulubionych książek. I chciałam powiedzieć, że według mnie poradził sobie całkiem nieźle. Klimat całkiem całkiem, dreszczyk emocji był. Jednak jest kilka spraw, które pokpił jak dla mnie. Po pierwsze - akcja spalenia Nory była tak niemożliwa, że aż śmieszna. Gdyby Śmierciożercy mogli tak łatwo zbliżyć się do domu Weasley'ów dlaczego nie wpadł by tam sam Voldemort?
Po drugie - wątek 'miłości' Harry'ego i Ginny trochę śmieszny i nienaturalny (wiązanie sznurowadeł i ten pocałunek w Pokoju życzeń) z tego uczucia można by wyciągnąć lepsze sceny.
Po trzecie - niemożliwie zirytował mnie brak bitwy w zamku i pokpienie sprawy śmierci Dumbledore'a. Zero pogrzebu, feniks tylko krzyknął może z dwa razy. Dla mnie to za mało.
Podobał mi się z kolei w tym filmie Tom Felton i scena w łazience; zdjęcia były nieziemskie; jak zawsze Alan Rickman; scena jaskiniowa. Reżyser wytworzył według mnie świetną atmosferę w filmie, który jak dla mnie był najlepszą do tej pory ekranizacją przygód Wybrańca.
Ta trzeba przyznać że nie którę momenty są wyssane z palca ale ogólnie film bardzo mi się podobał :D . A co do spalenia Nory to nie jestem pewien czy wedłóg książki była ona w 7 części ;( ...
Ale z tego co słyszalem, ta scena z Nora była całkowicie wymyślona przez Yatesa/Klovesa