Specjalnie przed pójściem do kina ponownie zajrzałam do książki.
Na samym początku filmu dostałam gęsiej skórki, gdy zobaczyłam śmierciorzerców niszczących sławny angielski most. Myślałam, że przez cały czas to napięcie będzie mi towarzyszyć. Niestety kilka scen mnie znużyło, aczkolwiek tyle samo zaciekawiło. :) Przyznam bez bicia, że kilka razy płakałam. Oczywiście w chwili zamordowania Dumbledora oraz w chwili gdy cała szkoła stała nad jego ciałem. Pamiętam, że również łza zakręciła mi się w oku, kiedy w płomieniach stanęła Nora - mina Molly mnie dobiła.
Choć jestem fanką Pottera, to przyznam, że spodziewałam się czegoś lepszego. :)
Daję 7/10.
lekko? no coz..
PS. mnie ten film nic a nic nie wzruszyl. W przeciwienstwie do p. Rowling rezyser kompletnie do mnie nie trafil.
Ja płakałam dlatego, że przypomniałam sobie opisy z książki. Po prostu roniłam łzy 'na zaś'. xD