Dość wierna ekranizacja (nie mówię, że bez żadnych zmian względem książki, bo to niemożliwe, ale przynajmniej główny wątek nie ulega takim dziwnym i niepotrzebnym przeinaczeniom jak w "Księciu Półkrwi" czy "Czarze Ognia"), piękna scena lotu na hipogryfie, zachowanie klimatu książki i rewelacyjna muzyka Williamsa stworzyły najlepszy jak dotąd film z tej serii. Ocena 9/10, zapewne gdyby nie trolle którzy myślą, że będą dorośli jak dadzą wszystkim częściom HP po 1, to ten film znalazłby się blisko top 100. Dobrze by było, gdyby ostatnie dwie części zbliżyły się poziomem do tej, jednak biorąc pod uwagę Yates'a jako reżysera wydaje się to mało prawdopodobne.