Trzecia z kolei ekranizacja Harryego Pottera okazuje sie niemal pod kazdym względem lepsza od poprzedników. I udowadnia jednocześnie jak wiele zależy od talentu i artystycznego wyczucia reżysera.
Dwie pierwsze próby Chrisa Columbusa nosiły wszelkie znamiona jego wcześniejszej twórczości-absolutny brak jakiegokolwiek artyzmu i właściwe familijnemu kinu humorystyczne zadęcie. Do bólu literalne względem pierwowzoru ucieszyły wszystkich fanów stanowiąc jednocześnie przykład porządnego, rzemieślniczego kina rozrywkowego.
Wraz z trzecią częścią Cuaron, znany międzynarodowej publiczności głównie z głośnego "I twoja matkę też" zupełnie zmienił podejście- dzięki temu "Więzień Azkabanu" broni się nie tylko jako ekranizacja kultowej książki. Cuaron wykorzystuje każdy z elementów filmowego rzemiosła i tworzy obrazy olśniewające i urokliwe jak chocby rozwiewajaca włosy scena pierwszego lotu na Hardodziobie- po raz pierwszy w serii efekty specjalne nie są już tylko celem samym w sobie. Przeciwstawia jednocześnie mrocznie baśniową wizję Rowling z psychologicznym aspektem dojrzewania głównych bohaterów. Psychologicznym to moze za duzo powiedziane- daleko tu do wnikliwości i bezpośredności "I twoją...", wszystko dzieje sie raczej w mimowolnych gestach i spojrzeniach ale efekt jest więcej niz udany. Żyją bohaterowie i ich świat, żyje cały film.
Artystycznie najbardziej dojrzały, fabularnie najbardziej spójny i wciągający- prawdziwy triumf rozrywkowego kina. Spektakularnego ale nie pozbawionego reżyserskiej wizji odważnie przez Cuarona przeforsowanej (co nie udało się w Czarze ognia Newellowi). Mały, uroczy cud...
PS. W żadnej mierze nie zaliczam się do gorących wielbicieli książkowej wersji.