Ktoś chyba minął się z powołaniem: film dobry, jednak mam wrażenie, że reżyser przeczytał tylko tę część - ma się ona nijak do poprzednich wersji. Po pierwsze przenosimy się chyba do innej szkoły, tereny wokół zamku wyraźnie górzyste, chatka Hagrida na zboczu - ale czy to jego?
... chyba trzeba skończyć czytać książki - one strasznie ogłupiają :( ...
... biedny widz z filmu nie dowie się niczego o Mapie Huncwotów, a ten Lupin i reszta zgrai to znają się chyba z ławeczki w parku ...
oj! cieniutko widzę, co zrobi następca z 4 częścią, bo - biedaczyna - powinien jakoś nawiązać do poprzedniej i zebrać to do kupy...
... chyba najbardziej rozczarowałą mnie postać Syriusza: osobiście widziałem go jako człowieka o nizłomnym charkterze, silnego, choć niewątpliwie wycieńczonego pobytem w Azkabanie - tutaj zobaczyłem recydywistę pokrytego tatuażami ...
Bardzo się z Tobą zgadzam!!! Byłam na przed premierze filmu i uwarzam że zostało wycięte z pół książki!!! Choćby nawet o tym że harry dostaje błyskawicę pod koniec filmu! I JEST TYLKO JEDEN MECZ QUIDITTHA!!! TO OBURZAJĄCE! Bardzo mało jest malfoya i rona! Ron i Harry wogóle się nie pokłócili! A są tylko 3 lekcje: OPIEKA NAD MAGICZNYMI STWORZENIAMI I 2 RAZY OBRONA PRZED CZARNĄ MAGIĄ!!! koszmar!
Staram się być obiektywny. Wiadomą sprawą jest, że zawarcie 450 stron nawet dużych literek, na które trzeba poświącić dzień czytania, skompresować do - jak dobrze pamiętam - 130 minut filmu, nie jest prostą sprawą. Jednak patrząc z drugiej strony: są w książce elementy wpływające w istotny sposób na fabułę następnych części (Syriusz!!); jak i oczywiście nawiązanie po poprzednich filmów nie może być obojętne: zmiana pleneru zamku to zabójstwo dla ciągłości serii.
Rozumiem, że można postrzegać w inny sposób przeczytaną książkę, ale to co sostało przedstawione w Więźniu jest DLA MNIE samowolką. Taka interpretacja utrąca momentalnie możliwożci EKRANIZACJI (patrz: słownik j. polskiego) książki. Tylko dlatego moja opinia jest negatywnna (i nie dotyczy to gry aktorów; ta była - w szczególności do młodych odtwórców ról - rewelacyjna, widać jak dojrzewają do aktorstwa: od cukierowego Kamienia przez Młodzieńczą Komnatę, do całkiem przyzwoitych ról w Więźniu) i nie pozostaje mi nic innego jak z niecierpliwością czekać na część 4 - i życzyć sobie: "Grzesiaqaczku: oby to była EKRANIZACJA - choćby najbardziiej okrojona - ale EKRANIZACJA".
... a może by się zająć reżyserią, lub choćby screeanplay'owaniem...
A mi się film podobał. Fakt, że wiele lokacji się pozmieniało, ale ogólnie film jest bardzo dobry! Jeżeli chodzi o obsadę, to aktor grający Lupina mi cholernie nie pasuje.
Aktor - czemu nie? Spokojna, opanowana postać z charakterem. Niewątpliwie dobra rola, ale czy nie brakuje Ci tych subtelnych scen książkowych, gdzie Lupin opowiada Harremu o historii Mapy Huncwotów i przyjaźni z Potterami, i w których Harry tak czynnie uczestniczy w rozmowie i wręcz "ciągnie za język" profesora? Ta tania scena na moście - akwedukcie (czy jak to tam nazwać?), z uśmiechającym się Harrym i odwróconym plecami Lupinem??? Żenada! Może jestem niepoprawnym romantykiem, ale nie wyobrażm sobie jej w sposób w jaki została pokazana: przyjaciel rodziny (nie powiedział skąd ich zna) opowiada o utraconych rodzicach, tak bardzo wyidealizowanych i upragnionych, rodzicach, których nigdy Harry nie spotka, a których tak bardzo pragnie - a on uśmiecha się tylko, jakby usłyszał tekst: "To co, idziemy na piwo?". Chyba brakuje mi tu drobnej łezki szcęścia z tych pochlebstw...
A przy okazji piwa :)))) - to chyba ktoś tu zapomniał o tym kremowym (UWAGA! Powyższe zadanie możesz czytać i komentować tylko, jeśli ukończyłeś 18 lat :))
No tak. Z tego wszystkigo zapomniałem dodać o jego "nieodpowiednim" ubiorze, który w końcu miał budzić drwiny. Albo mam wypaczony gust, albo nie mogę doszukać się szczegółów typu: łaty, cerowanie itp.
Przy okazji: od kiedy to w szkołach zapanowali dresiarze i nie trzeba już nosić fartuszka z białym kołnierzykiem (czyt.: szaty czarodzieja)?
Mi osobiście film się bardzo podobał i uważam że to najlepsza część, ale rzeczywiście jeśli chodzi o scenerię to Cuarón przeniósł nas w zupełnie inne miejsce i to chyba najbardziej w tym filmie razi. Co do Syriusza i innych bohaterowych "nowości" to inaczej sobie ich wyobrażałam, ale wiadomo, każdy ma inną wyobraźnię...