PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31570}
6,1 1,4 tys. ocen
6,1 10 1 1407
3,3 3 krytyków
Heavy Metal 2000
powrót do forum filmu Heavy Metal 2000

Zgodze sie z niektórymi z przedmówców. Niestety, nie dorasta do pięt części pierwszej. Mimo paru fajnych mementów film jest przewidywalnym średniakiem, i nawet doskonała muzyka (cieższa niż w cześci pierwszej) nie jest w stanie go uratowac.

ocenił(a) film na 6
ChainsawGutsfuck

Zgadzam się z przedmówcą. Niestety, według mnie film dość znacznie odstaje od swego poprzednika. Dotyczy to zarówno kreski, scenariusza jak i muzyki.

Muzyka w tym filmie jest nowszą odmianą lekkiego metalu, jednak w jednej ze scen autorzy zahaczyli o nurt disco (scena startu z planety Eden). Ten muzyczny kawałek średnio pasuje do reszty. No i... nie ma to jak Heavy Metal z lat 80'tych... Ten klimat. ;)

Kreska w filmie jest czysta. W niczym nie przypomina tej z Heavy Metal. Można ją porównać z serialem "Kapitan Planeta" czy też "Teenage Mutant Hero Turtles" (szczególnie ze względu na sposób rysowania ust i oczu postaci). Części widzów może to jednak odpowiadać ponieważ, cóż, nie wygląda to źle. Mi niestety nie, jako że preferuę brudną kreskę, a'la Korgoth. Kreskę, w której kontury postaci zmieniają kształt ze sceny na scenę. No i te osadzone w oryginale prawdziwe ujęcia. Miód... Niestety nie tutaj.... Dodatkowo, uważam, że kresce brakuje... klimatu.

W film wkomponowano grafikę komputerową - trójwymiarowe rendery - widoczną głównie podczas lotów kosmicznych. Na szczęście gros filmu to konwencjonalna animacja. Końcowa scena zawiera komputerową animację postaci, w której starano uzyskać się efekt "kreskówkowy". Niestety ze średnim rezultatem. Nie dziwię się jednak, gdyż nie jest to proste.

Scenariusz jest sztampowy - zły, żądny władzy antagonista szuka źródła nieśmiertelności. Podczas swych poszukiwań masakruje niewinną kolonię ludzi, której mieszkańcy od pokoleń nieświadomie chłepcą wodę przesiąkniętą eliksirem młodości. To tak w wielkim skrócie. I znów odbiega to od niekonwencjonalnego scenariusza Heavy Metal (aczkolwiek może dzisiaj już nie tak niekonwencjonalnego, ponieważ coraz więcej filmów bazuje na zazębiających się historiach. W pewnym sensie). Kostium Tyler'a pod koniec filmu przypomina ubiór Punishera. Odniosłem również wrażenie, że scenę szturmu na miasto już gdzieś oglądałem... Główna bohaterka nie posiada w sobie tyle tajemniczości co... no wiecie kto. Ja wiem, że mści się na zbrodniarzu, ale do zewnętrznego spokoju Charles'a Bronsona jej daleko.

Dodatkowo, postać gościa wyrzuconego przez antagonistę na kolonii Eden jest wg mnie zbędna. Można by z powodzeniem napisać scenariusz bez uwzględnienia tego, jak ja to nazywam, rozluźniacza pośladów (w sensie rozluźniacza napięcia - postaci, która rozładowuje napięcie poprzez "niesłynne" zabawne one-linery. Tak, niestety. Film nie jest tak mroczny jak oryginał).

Osobiście nie skazuję tego filmu na potępienie. Jest całkiem niezły. Jedyne czego się czepiam, to to, że jest gorszy od swego poprzednika. Z pozytywnych stron... Każdy miłośnik gore znajdzie w filmie mnóstwo soczystych scen, przeznaczonych dla widzów dorosłych. Każdy z fanów klasycznych horrorów klasy B lat 80-tych znajdzie w nim też trochę gołych, w pełni napompowanych damskich biustów. Miłośnicy mocniejszych brzmień również nie będą zawiedzeni. A fanom Sci-Fi spodobają się na pewno silniki manewrowe kosmicznych pojazdów podobne do tych z Battlestar Galactica Imagined.

użytkownik usunięty
Zaru

Kreska zbyt ułożona. Fabuła też nieciekawa bo oparta o komiks Eastmana, który marnym scenarzystą jednak jest.

ChainsawGutsfuck

Mi się podobała muzyka ale nie "piosenki" tylko ta orkiestrowa, a druga rzecz to "krajobrazy/tła" czy jak to nazwać - umownie - scenografia. Ta stacja kosmiczna, czy powierzchnie planet i....

...to wszystko co mi się podobało w tym filmie