Helikopter w ogniu

Black Hawk Down
2001
7,8 319 tys. ocen
7,8 10 1 318565
7,4 39 krytyków
Helikopter w ogniu
powrót do forum filmu Helikopter w ogniu

Film, który od początku nie wciąga a w chwili kiedy już to sobie uświadomiłem to tylko wlecze bez końca. Nie rozumiem jakie było zamierzenie twórców. Być może nakręcenie świetnego filmu wojennego dla czystej rozrywki. Jeżeli tak to pewnie udało im się to. Choć o to trzeba by zapytać miłośników czystego, nie angażującego umysłowo przelewu krwi.
Moim zdaniem poza świetną realizacją, krwawą jatką i dialogami pisanymi "na kolanie" film nie przekazuje czegokolwiek. Jest niewyrazisty i nieludzki. Gdyby nie realizacja byłby tylko słabą wojenną strzelaniną. Pominę już fakt, że jest w kilku momentach nielogiczny.

Cieszę się jednak, że obejrzałem go po raz drugi. Poprzednim razem jakoś w rok jego premiery. Od tamtego czasu między innymi dzięki takiemu spojrzeniu na wojnę jak w "Czasie Apokalipsy", "Plutonie", "Full Metal Jacket", "Cienkiej Czerwonej Linii" czy choćby "Szeregowcu Ryan'ie" przekonałem się, że można bardziej świadomie spojrzeć na pewne problemy. Filmy te skupiały uwagę na człowieku. Na różnych jego obliczach. W końcu jesteśmy ludźmi i chcemy, a nawet jeśli sobie tego nie uświadamiamy, to powinniśmy mieć szansę do refleksji. Bo to otwiera głowę, pozawala widzieć więcej niż tylko spust karabinu i kilka lanserskich dialogów. Oczywiście na dobry film, który budzi jakąś refleksję składa się wiele motywów. Im autentyczniej tym lepiej. Nie dobrze jeżeli robi się z tego rozwlekła filozoficzna opowieść, nie dobrze jeżeli popada się w krwawy banał. Tu niestety kończy się na tej ostatniej skrajności.

ocenił(a) film na 5

piekne slowa z ktorymi musze sie zgodzic - helikopter w ogniu jest nudny i przecietny

ocenił(a) film na 10

Nie rozumiem twoich wymagań względem filmów akcji... Niewyrazisty? Czego w nim nie ma? Za mało emocjonalnych i subiektywnych przeżyć bohaterów? Przecież to ma być film akcji, a nie jakiś nudny dramat psychologiczny... moim zdaniem zawiera odpowiednią dawkę wszystkiego, by stworzyć świetny film wojenny.
Co do tego że jest nieludzki to się zgodzę, bo wojna przecież jest nieludzka, prawda? A ten film przedstawia właśnie wojnę...
Mógłbyś dać jakieś przykłady nielogiczności? Jestem bardzo ciekawy takich momentów. Zwłaszcza, że film jest oparty na faktach.

Co do porównania do innych filmów wojennych... te wymienione opierały się na głównym bohaterze i przedstawiały jego zmieniające się odczucia i problemy, film "Helikopter w ogniu" nie skupia się na jednej osobie, opowiada natomiast o całym konflikcie, tak więc ciężko je porównywać pod tym względem.

Film mi się bardzo podobał, obejrzałem go kilka razy i muszę przyznać, że to kawał dobrej roboty.

użytkownik usunięty
Sull

Witaj

Nie mam żadnych wymagań względem filmów akcji, bo ich nie oglądam. Dlatego nie podobał mi się i ten.

Ale kontynuując - tak szukam autentycznych emocji, bo jestem człowiekiem, który uczy się odczuwać. Także przez filmy. Dlatego tym bardziej męczy mnie skakanie po temacie. Zwłaszcza poświęconym trudnym wydarzeniom. Przeczytałem krótką notkę w internecie na temat samej akcji, z której wynika jasno, że film faktycznie oddaje prawdę - historyczną. Dotyczy to miejsc, nazwisk, zdarzeń itp. I wszystko niby gra poza jednym - autentyzmem pokazanych postaci. Pustka. We wspomnianych filmach poza tzw. akcją to emocje pozwalały mi na uczestnictwo i próbę zrozumienia czegoś istotnego.

A dramat psychologiczny nie musi być nudny. Choć zdarzają się straszydła. Ale podobnie jest z wojennymi filmami akcji. Rambo jedynka czy nieco odrealniony Predator - świetne.

Jest nieludzki, bo jak wspomniałem, pozbawiony autentyzmu, bo wyzbyty głębi, którą miałem w wymienionych tytułach. Tego się nie tłumaczy to kwestia indywidualna.

Nielogiczności poszukam jak znajdę czas i prześlę przykłady.

I co do wspomnianych filmów - żaden z nich nie skupiał się wyłącznie na jednym bohaterze. Choć był on głównym narratorem to wokół niego były skupione inne postacie, które żyły a nie pachniały jakąś wojskową pozerką. Nawet ignoranci i twardziele, byli autentyczni.

ocenił(a) film na 10

Rambo jedynka to świetny film. Przez wielu niedoceniony i nie wiem dlaczego wykpiwany (może z powodu kolejnych beznadziejnych części), ale Helikopter w Ogniu podobał mi się jeszcze bardziej. Może nie trafił w Twój gust i to jestem w stanie zrozumieć, ale film jest świetny. Miejsce w Top 100 jak najbardziej zasłużone.

użytkownik usunięty
Sull

Jeszcze na słowo.

Ten film jest dla mnie zbyt szybki. Nie lubię tak opowiadanych historii. Zrozumiałe jest od początku, że wynika to z charakteru akcji, która jest przeprowadzana i o której opowiada, natomiast dla mnie to w połączeniu ze zdawkowymi dialogami nie pozwala na spokojne strawienie. Kadry, choć nie liczyłem, zwłaszcza w scenach z akcji militarnej, zmieniają się co kilka sekund, bardzo dynamicznie. I choć patrząc na większość z nich jak na pojedyncze fotografie można się ukłonić, to całościowo nie jest to dla mnie dobre podejście. Wręcz męczące, bo nie pozwala zaangażować w wydarzenie. Dziwne, bo jest ono ukazane z bardzo bliska.

Jeżeli umówimy się, że jest to kronika wydarzeń to pewnie i wypadnie w tej kategorii znakomicie. Może nawet jako film instruktażowy (nie jestem miłośnikiem militariów, nie wiem). Natomiast taki eksperyment uderza w refleksję, w ukazanie jakiegoś problemu. W zasadzie to wyklucza te kwestie od początku. I ja tego nie kupuję, bo najprościej nudzę się i niczego ważnego nie dowiaduję. Poza określonymi faktami rzecz jasna (jak imponujące wyposażenie i wyszkolenie amerykańskiej armii no i samo zdarzenie). I to jest największy zawód. Ale nie zarzut.

Cóż z tego, że jestem w centrum akcji jeżeli nie wiem co z tego wynika. Nie wiem, bo tego nie ma. Ot papka wystrzeliwana jak z karabinu. W jakim celu? Jeden żołnierz pyta drugiego, co o tym wszystkim myśli na co ten odpowiada, że w chwili kiedy kula przelatuje koło głowy traci to znaczenie. Tak jak i cała polityka i inne spekulacje. Jeżeli to miałoby być uzasadnieniem formy jaką jest ten film to nie wiem już czy śmiać się czy płakać. Ale może ze względu na wiek nie uważam, że obok wojny można przechodzić w taki czy inny obojętny sposób.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10

Po Twojej wypowiedzi mogę śmiało powiedzieć, że jesteśmy zupełnie innymi ludźmi, przynajmniej w temacie filmów. W przeciwieństwie do ciebie, wymagam od nich zupełnie czego innego i z pewnością, jak jakieś dwa filmy nam się podobają, widzimy w nich zupełnie inne walory.
Właściwie ciężko nam przekonać siebie nawzajem do swoich racji, bo nie zmienimy tego, kim jesteśmy.

Film "Helikopter w ogniu" podobał mi się z tego powodu, że: akcja była szybka, nie było dłuższych momentów przynudzania i użalania się nad życiem (tu masz zupełnie inne zdanie, jeśli dobrze zrozumiałem); został zachowany realizm walki, taktyka, sprzęt, (mogę to śmiało powiedzieć, ponieważ interesują mnie militaria i powiązane z nimi tematy, w twoim przypadku zapewne to nie wchodziło w grę).
Te dwa walory w sumie zadecydowały o mojej wysokiej ocenie, ponieważ wszystkie inne zalety czy wady zeszły na dalszy plan. Oczywiście znajdzie się film, który zachwyci mnie innymi właściwościami, ale w tej kategorii, dla mnie liczy się głównie szybka akcja i ciekawa fabuła.

użytkownik usunięty
Sull

Ja nie lubię TYLKO szybkich akcji. A ciekawa fabuła to już kwestia względna. I nie chodzi mi o użalanie. Bardziej o sensowne, namacalne, znane nam wszystkim z życia odczucia, emocje, reakcje. Przecież one są i każdy je ma. Nawet tzw. żołnierz. I to lubię oglądać w filmach. A kiedy połączone jest to z jakąś akcją to wiem, że będzie to film do którego będę chciał wracać. "Szeregowiec Ryan" był takim kompromisem, choć jednocześnie gdzieś tkwił w tym jakiś banał. Ale wojna, polityka i świat ogólnie takie się wydają, kiedy szuka się ideału. Nawet w filmie. Zawsze można się do czegoś doczepić.

"Czas apokalipsy", "Pluton", "Cienka czerwona linia" - dla mnie świetne, bo były kompromisem między akcją a refleksją, nie były dzięki temu banalne. Nie upraszczały tematu wojny oferując jedynie dawkę akcji. Pokazywały jakiś sens, czy także bezsens pewnych spraw. "Szeregowiec Ryan" miał już tę ułomność, że do świetnie oddanej akcji, bardzo naturalnej ale zarazem szybkiej na tyle by móc być "żywym uczestnikiem" wydarzeń" dołączona jakąś amerykańską propagandę, taki masowo produkowany patos. No a "Helikopter w ogniu" poszedł już kompletnie w akcję i jest w tym moim zestawieniu na skraju. Ale to moje zdanie i obaj wiemy, że nie przekonamy się do pewnych spraw. Choć myślę, że na żywo dyskusja byłaby interesująca. Z ludźmi o innym usposobieniu, jeżeli tak jest faktycznie, zawsze ciekawie się rozmawia.


ocenił(a) film na 10

Możemy w takim razie powiedzieć, że ten film został stworzony dla specyficznej grupy odbiorców, nie dla szerokiej gamy jak podane przez ciebie przykłady, chociaż mi wszystkie te filmy przypadły do gustu.

Co do emocji, dla jednych to sensowne, namacalne odczucia, reakcje, dla innych po prostu... może przesadziłem w tym wypadku z użalaniem się, ale dla innych to coś nie aż tak głębokiego. Nie żebym był jakimś psycholem bez serca, zwyczajnie mniej zwracam na to uwagę, nie wymagam zawarcia dużych (to subiektywne odczucie) ilości tego w takim filmie.

Wracając do "helikoptera", myślę, że niema sensu przedłużać tej konwersacji bo wyjaśniliśmy sobie nasze poglądy (mimo to z chęcią kontynuuję dyskusję, jeśli zauważyłeś jakiś aspekt, który można omówić).
Pozdrawiam i mam nadzieję na ponowną wymianę poglądów również przy innych filmach.

ocenił(a) film na 8

..ale wymienione przez ciebie filmy, bardzo dobre oczywiście, różnią się jednym znaczącym aspektem: czasem.. w tych filmach czas akcji jest rozciągnięty w tygodniach a nawet latach, a tutaj mamy do czynienia raptem z dwoma, trzema dniami.. jest tutaj wszystko gruntownie pokazane: przygotowania, zbrojenie się, dotarcie na miejsce no i sama akcja..

zresztą jak w każdym filmie wojennym gdzie głównym elementem jest walka z wrogiem.. tylko że tutaj jest po prostu więcej strzelanin. ale to samo można by zarzucić filmowi A Bridge Too Far - że tam też za dużo jest wybuchów a za mało ględzenia.. obejrzyj ten film i porównaj, bo wg mnie są bardzo podobne i są po prostu dobre.. solidnie zrobione

ocenił(a) film na 9
diana6echo

Tak jak kolega wyżej powiedział, filmy przez ciebie wymienione różnią się między sobą aspektem czasowym, ale oprócz tego co napisał diana6echo, zwróć uwagę że filmy "Czasie Apokalipsy", "Plutonie", "Full Metal Jacket" mówią o wojnie Wietnamskiej a, "Cienka Czerwona Linia" i "Szeregowiec Ryan" o II WŚ.
"Helikopter w Ogniu" opowiada o współczesnym konflikcie, który różni się od tego co było podczas II Wojny i Wietnamu, chodzi mi tu mianowicie o zachowania ludzi uczestniczących w wojnach, bo widzisz w czasie II Wojny,ludzie walczyli bo MUSIELI walczyć jeśli chcieli cieszyć się wolnością, w ogromnej większości byli to ludzie którzy nie wiedzieli czego mogą się spodziewać idąc na wojnę, takim nieprzygotowanym psychicznie ludziom puszczały nerwy, załamywali się, a niektórym po prostu "odbijało".
Współczesnych żołnierzy nikt nie zmusza do pójścia do wojska, idą z własnej woli, wiedzą że wojsko to nie zabawa. W filmie były pokazane jednostki Delta Force i Rangersi są to jednostki elitarne do których dostają się ludzie specjalnie wyselekcjonowani (przechodzą wieloletnie szkolenie zanim ruszą do walki).
Helikopter w Ogniu to nie jest film, to bardziej DOKUMENT wojenny, on nie musi mieć jakiegoś głębszego ukrytego przekazu, ludzie w nim ukazanie też nie będą wygłaszać co chwila jakichś refleksyjnych monologów, ponieważ filmu ten ukazuje współczesną wojnę taką jaka jest w rzeczywistości, tak jak to napisałeś wyżej "w chwili kiedy kula przelatuje ci koło głowy cała reszta traci znaczenie"

ocenił(a) film na 10
Yordi

"w chwili kiedy kula przelatuje ci koło głowy cała reszta traci znaczenie"

Mnie sie wydaje, ze Hoot powiedzial wtedy:" When bullet passes through your head"...ale nie jestem pewien. Nie ma to wlasciwie zadnego znaczenia ale zwrocilem na to uwage kiedy ogladalem film z literami, a teraz pojwila sie okazja o tym napisac :)

ocenił(a) film na 10
ButemWBusha

Sprawdzilem. Miales racje :):):):)

:0
:)

użytkownik usunięty
Yordi

Ciekawe spojrzenie. Faktycznie współcześni żołnierze amerykańscy czy choćby polscy nie nie idą do wojska, by walczyć o wolność. Choć od kilku lat "wpaja się" im, że za wolność od terroryzmu. Natomiast czy faktycznie są wolni? Oglądając dokument Moore'a o atakach 9/11, ten moment kiedy pokazana jest amerykańska, biedna młodzież bez perspektyw zastanawiam się czy brak wolności nie zmienił jedynie swojej formy. Zresztą nie od dziś wiadomo kto idzie na wojnę i po co, a przede wszystkim dla kogo.

Z drugiej jednak strony współczesny konflikt pokazany w "Jarhead"? Zupełnie inny obraz, inna narracja niż w "Helikopterze..."

ocenił(a) film na 8

..w Jarhead jest zrzynka z Full Metal Jacket ;)
ta sama, 'monotonna' narracja, wyczekiwanie a historia jest przedstawiona z perspektywy jednego głównego bohatera :]

.wystarczy włączyć mtv2 czy mtvhits by przekonać się, że wojsko nieźle spamuje zachęcając młodych do zaciągnięcia się.. tylko nie wspominają, że po szkoleniu idze się na front odbębnić swoje i można wrócić do domciu w worku :/

ocenił(a) film na 8
Yordi

ła ła do jasnej ciasnej! od kiedy to facet może mieć na imię 'diana'?!