Obejrzałem ten film dwa razy i się szczerze mówiąc się rozczarowałem.Obejrzałem wiele filmów wojennych.Ale w filmie "Helikopter w ogniu" reżyser postawił na akcje niż na realizm filmu.Realizm mamy przedstawiony w filmie "Czas Apokalipsy" mamy pokazanego żołnierza, któremu po nocach śni się wojna a na wieść powrotu do Wietnamu dostaje szału.W filmie Ridleya Scotta ciagłe strzelaniny mogą się znudzić chociaż to film wojenny nie ma ukazanego cierpienia które jest niewątpliwie na wojnie.Nie które momenty też były naiwne np. Kiedy Sierżant Matt Eversmann rozmawia z dowódctwem na polu walki, dookoła niego pociski rozbijają sie o ziemię a żadna nie trafia jego.Moment leżącego żołnierza na ziemi z flakami na wierzchu który umiera zaraz po powiedzeniu zdania według mnie jest przesadzony.
Pewnie wielu innym sie podoba ale ja mam mieszane uczucia.
Moja ocena 6/10.
Pozdrawiam.
Dokładnie człowieku trafiłeś w sedno, film strasznie naciągany, jak zwykle wszyscy amerykanie to bohaterzy nawet z flakami na wierzchu, szkoda ze juz niekręcą takich hiciorów jak "Pluton" czy wspomniany przez ciebie "Czas Apokalipsy".
Trochę namieszałeś bo realizm realizmowi nierówny. Racja Scott postawił na akcje i akurat realizm walki był oddany bardzo dobrze. I nie jest to moje zdanie tylko kogoś kto na wojnie i jednostkach specjalnych zna sie o wiele niż pewnie wszyscy użytkownicy zapisani na filmwebie.
a oto fragment wywiadu:
"Playboy: Jaki jest pański ulubiony film wojenny?
Roman Polko: ... ostatnio rzeczywiście widziałem film, który mnie pozytywnie zaskoczył. To "Helikopter w ogniu". Nie byłem zachwycony samą fabułą, ale muszę przyznać, że realia wojenne zostały oddane znakomicie. Moją uwagę zwróciło mnóstwo szczegółów, które normalnemu widzowi mogły z łatwością umknąć. Naprawdę byłem zaskoczony."
Playboy: luty 2004
Może troche namieszałem.Ale ale mialem troche mieszane uczucia.Nie byłem nigdy na wojnie, więc film oceniłem porównując z różnymi dokumentalnymi reportażami.
Creasy troszke przesadziłaś(eś), mam wielki szacunek dla Romana Polko i napewno wie co mówi tyle tylko, że jemu chodziło o szczegóły techniczne a mi o zachowanie żołnierzy na polu walki, które niema nic wspólnego z tym co dzieje sie w realnym świecie i jest poprostu ostro naciągane, przez to film moim zdaniem bardzo traci na realizmie. Najlepszy przykład takiego zachowania - dowódca który stoi sobie spokojnie a wokół niego wybuchy i strzelanina, każdy normalny człowiek w takim momencie próbował by się ukryc chyba że jest psychicznie chory. Mógłbym wymieniac jeszcze wiele takich bezsensownych scen ale szkoda mi na to czasu. Tak więc do mnie ten film nie trafia jedynym plusem są tu efekty specjalne. Widziałem dużo wojennych filmów ale ten do czołówki napewno nienależy. Pozdrawiam
lool...a jak niby było w Szeregowcu Rayan'ie. Na plaży, w czasie desantu, gdy żołnierz lerzy z wybrzuszonymi flakami i krzyczy za swoją mamą? To co to niby jest przesada? Realizm? To nie wiem dlaczego czepiasz się Helikoptera w ogniu, skoro w wielu innych filmach postacie bez nogi i łapy mogą przebiec przez połowę planu.
Heh, to żeś mnie teraz zagioł, bo akurat o Szeregowcu Rayan'ie, nie wspomniałem tutaj ani słowem. Jak dla mnie to ten filmik jest przereklamowany tak samo jak i Helikopter w ogniu, więc uważaj co piszesz i niezgaduj kolego który film mi się podoba a który nie. Gdybyś przeczytał uważniej i od początku to byś wiedział, że za najlepsze arcydzieła w tym gatunku uważam Pluton i Czas Apokalipsy. A co do Helikoptera to powiem tak... Scott chciał bardzo wiernie odtworzyc współczesne pole walki i gdyby nie pare niepotrzebnych i naciąganych scen to by mu się udało. A tak moim zdaniem kombinował i przekombinował. Pozdro
Polemizowałbym z dwoma ostatnimi zdaniami, gdyż Scott chciał bardzo wiernie odtworzyć współczesne pole walki i gdyby nie osoba producenta to by mu się udało.
Film jest zbyt przeładowany szybką akcją - strzelanka, krew nieustannie tryskająca z pourywanych kończyn, wrzaski - a to wszystko kosztem fabuły. Czułam się jakbym grała w jakąś grę komputerową. Plus tylko i wyłącznie za zdjęcia naszego rodaka.
Bo tak było w Mogadiszu. Film miał ukazać jak wyglądała operacja Gothic Serpent. A gadanie o jakiś snach żołnierzy itp, to już raczej nie te czasy! po pierwsze akcja trwała pół dnia i całą noc, więc myślę że ci żołnierze nie mili z byt dużo czasu na rozmyślanie i wplatanie w film filozofie Platona.
Raczej byli skoncentrowani na tym jak przeżyć i jak pomóc kolegom. Po drugie mylicie żołnierzy. Delta Force i Army Rangers są zawodowymi jednostkami specjalnymi taki jest ich zawód. To nie jest Wietnam gdzie część żołnierzy była z poboru lub na ochotnika, a następnie się dana jednostka zastanawia co ona w ogóle robi w Wietnamie.
Z drugiej strony mowa o cierpieniu na wojnie, to było ukazane dość dosadnie w momencie gdy Eversmann wrócił do bazy i nie chciał wrócić na pole walki, wtedy Hoot uświadomił mu że nie ma na to czasu, i że na polu walki wciąż czekają na nich koledzy. Według mnie gdyby nie to że Ci żołnierze potrafili zachować zimną krew w takiej sytuacji jaką jest wojna i świszczące kule na głowa to na bank zgineło by znacznie więcej niż 19 ludzi ze strony amerykańskiej oczywiście.
Film ukazał to co miał ukazać, a zostało ukazane to bardzo dobrze!
Daje 10/10