Widać, że film troche w jego stylu, ale jako reżyser i scenarzysta jest podany inny człowiek, więc
jaki udział miał w tym filmie, skoro jest film jest reklamowany jego nazwiskiem?
Tarantino nie miał chyba żadnego udziału w produkcji tego gniotu, a film faktycznie, strasznie nieudolnie próbuje nawiązywać do produkcji Tarantina.
Tarantino był producentem wykonawczym (do tego bracia Weinstein jeszcze). Czyli wyłożyli pieniądze na produkcję, najwyraźniej dali wolną rękę Bishopowi i zapomnieli :)
Odnioslem wrazenie ,ze wszystkiego w tym filmie jest za duzo... bohaterowie sa kompletnie przerysowani a w dialogach na sile tworcy upchali jak najwiecej przeklenstw. Ktos powie "przeciez tak samo jest w filmach Q.T"... tak tylko z ta roznica ,ze Tarantino ma wyczucie i wszystkiego jest tyle ile byc powinno.
No dokładnie tak. Film jest robiony na siłę. Chce być bardziej tarantinowski niż oryginał. Nie ma nawet porównania. Ja już po 10 minutach wiedziałem co się kroi, a obejrzałem do końca tylko z czystego obowiązku ;) Dobrze to ująłeś (aś), że Tarantino wie ile czego trzeba. To trochę jak z kucharzeniem (może nie do końca dobrze jest przyrównywać filmu do kuchni). Bardzo łatwo przesolić, przepieprzyć itp. Łatwo zauważyć bazowanie na filmach Quentina, szczególnie Wściekłe Psy (to chyba Madson zaproponował :)) i Pulp Fiction (próba intelektualnego dialogu między Gentlemenem i Bishopem, ale strasznie nieudana). Do tego trzba jeszcze dodać podobną muzykę (surf rock i dużo meksykany), ale też jakoś źle przyrządzone.