Uderzył mnie wygląd Podziemnego Miasta oraz siedziba i sam wygląd Anioła Śmierci. Skojarzyły mi sie z twórczością Beksińskiego. Wiem że del Toro rozsmakowuje się w fantazyjnych i malowniczych wizualizacjach, tam jednak jakbym zauważał kreskę mistrza. Czy ktokolwiek miał podobne odczucia?
Tak tak, wypisz wymaluj (no raczej) beksiński. A targowisko trolli dokladnie jak pieklo z obrazow boscha. ten film to wizualny majstersztyk
Fascynacje Beksinskim widac już w ''labiryncie...'' np ten potwór z oczami w rękach.100% ze w jakims stopniu go musi inspirowac... tymbardziej że siedzi w fandomie(stąd tez zapewne sympatia z Jaksonem).
Zlotej armi nie widzialem...ogulnie nie przepadam za jego kinem(lubie ''kręgosłup diabła'' tylko),tresciowo jest bardzo naiwne, ale oglądam dla warstwy plastycznej wiec i ten zobacze.
Z prac Beksińskiego promienieje samotność, zepsucie, rozkład, śmierć i groza. Odbiorca przytłoczony zostaje wizjami od wieków zapomnianych miast, lewitujących grobowców, zdeformowanych postaci. Jego twórczość szepcze do widza: "..porzuć wszelką nadzieję".
Złota armia natomiast, atakuje kinomana scenkami przyjacielskiego zapracowanego BPRD, gwarnych kolorowych jarmarków (wdzięcznej scenerii do potyczek na pięści), podziemi pełnych sympatycznych złotych golemów. Miejsc czekających na bohatera, który skąpie je w patosie swego zwycięstwa, miejsc drżących z niecierpliwości by odbić echem treść dziecinnego punchline-u.
Nie wiem gdzie dokładnie widzisz podobieństwo między Beksińskim a nowym Hellboyem, czy chodzi o kolorystykę, klimat, treść...?
Osobiście wolałbym by Hellboy II kojarzył się widzowi (w tym mnie) z grafikami Mikea Mignoli (co nie przeszkadza mi uwielbiać prac Beksińskiego).
Jak wspomniałem już w założonym temacie mam na myśli tylko fragment filmu - opuszczone miasto i siedziba Anioła Śmierci jak i sam jego wygląd. W żadnym wypadku nie porównywałbym całości filmu do twórczości Beksińskiego - miałem jedynie na myśli scenerię tychże miejsc. Cały ten klimat <mogący zostać określony uzytymi przez Ciebie słowami: 'samotność, zepsucie, rozkład, śmierć i groza'> kończy się po około 10 minutach filmu po odejściu grupy od Anioła Śmierci. Pozdrawiam.
Masz rację, pytanie powinienem był zadać bardziej ogólnie..
Ale nawet przytoczony przez Ciebie fragment nie budzi we mnie żadnych skojarzeń z Beksińskim.
Wydaje mi się że 10 minutowa, klimatyczna scena filmu nie rehabilituje twórców Złotej Armii.
Mam nadzieję że del Toro reżyserując kolejny projekt spróbuje wyjść z graficznej konwencji "Labiryntu Fauna" (w szczególności jeśli ma zamiar ekranizować "At the Mountains of Madness").