Film mi sie nie spodobal.
Od razu zaznaczam, ze nie znam komiksu ani nawet nie widzialem pierwszej czesci. Druga trafila mi sie przez przypadek.
Powstrzymuje sie rowniez od oceniania filmu poniewaz uwazam, ze byloby to niesprawiedliwe bo jestem niejako "nieprzygotowany".
poniewaz fabula zupelnie mnie nie wciagnela mialem okazje przemyslec pare innych rzeczy. Czesto mowi sie o manieryzmie del Toro. I choc bardzo lubie ambitniejsze produkcje tego rezysera to jednak musze przyznac racje: tak - charakterystyczna rezyseria ociera sie juz o manieryzm. Trudno bylo mi tez zrozumiec dlaczego tak wlasciwie zajal sie ta seria, ale teraz kiedy juz wiadomo, ze ma swoj udzial w tworzeniu Hobbita staje sie to oczywiste. To "wprawka" w kreacje swiata trolli, elfow i innych monsterow :)
Musze oddac mu jedno - ten gruby potwor, ktory nazywal sie chyba Wink i wypadala mu reka byl najlepiej dopracowana postacia na ekranie. Cala motoryka, choreografia - naprawde najwyzszy poziom.
Aha i jeszcze jak Hellboy zabijal to lesne costam (przepraszam ale nie zapamietalem nazwy)to przez jedna chwile udalo sie nawet wytworzyc klimat w filmie. Scena niemal otarla sie o wzruszenie. Tak poza tym film jest jalowy a akcja nie byla mnie w stanie w ogole wciagnac. Nie pamietam zeby przez jedna chwile zainteresowalo mnie co sie stanie z bohaterami. A przeciez wiedzialem co bede ogladac i chcialem sie tylko dobrze zabawic. Niestety nie udalo sie... No ale wezme to na karb mojego "niewtajemniczenia".