Jestem wielkim zwolennikiem komiksowego Hellboya który pełnymi garściami czerpie z prozy Lovecrafta, E.A. Poe, z mitów i podań całego świata, który obrazuje niesamowicie ciekawe epizody historyczne wplątując w nie specyficzny Mignolowski, okultystyczny klimat.
W najnowszej ekranizacji nie pozostało już praktycznie nic z wątków pierwowzoru... jest to sympatyczna, pełna solidnych efektów specjalnych ale niestety pusta fabularnie bajka dla dzieci.
Powinien to być natomiast - głęboki, sentymentalny, przygodowy horror utrzymany w kolorystyce czerni i czerwieni.
Film przyczyni się na pewno do dalszego pejoratywnego wyrażania się o komiksach i ich czytelnikach. Utwierdzi widza w przekonaniu iż literatura obrazkowa jest rozrywką jedynie dla ociężałych umysłowo nastolatków.
CO wyjątkowo mnie w "Złotej Armii" rozdrażniło:
-Hellboy to stary (70-80lat) facet, a przez całe otoczenie traktowany jest jak 17 latek.
-Scena z szawkami.
-Graficznie zbytnio przypomina "Labirynt Fauna"
A co powiesz na to rozwiazanie: Liz mogła spalic cześć korony gdy ja mieli i złota armia nikomu by już nie zagrażała, jak wiemy zrobiła to dopiero na końcu filmu ;P
Film różni się bardzo od komisku i to przyznał sam Mignola!
W dzisiejszym numerze Kultury (w Dzienniku) jest ciekawy wywiad z Mike'm Mignola, który współpracował przy Hellboyu. Mignola już na wstępie mówi, iż dał del Toro wolną rękę, aby nakręcił ten film po swojemu. Oczywiście sam przyznał, że wiele rzeczy zrobiłby inaczej np. więcej scen zrobiłby "w klimacie "labiryntu Fauna", wśród dzikiej przyrody...". Jego zadanie polegało na dopilowaniu tylko, aby film szedł z duchem komiksu, naszkicował też kilka postaci, resztę dokańczał del Toro takim lub takim skutkiem. Dlatego tez ten film tak bardzo różni się od komiksu.
Mnie również drazniło zbyt widocznie podobieństwo do Fauna - charakterystyczne oczy nie na miejscu, długie palce itp.
A także scena z szafkami mnie wkurzała :(
"Film różni się bardzo od komisku i to przyznał sam Mignola!...
itd..."
Ja to oczywiście rozumiem, właśnie dlatego w tytule zaznaczyłem iż jest to zdanie miłośnika komiksu. Wyjaśnienia Mignoli nie zmniejszają jednak niebezpieczeństwa iż "papierowy" Hellboy postawiony w świetle swej adaptacji filmowej uznany zostanie przez widza za rozrywkę czwartej kategorii.
ps.
Oglądając Złotą Armię miałem wrażenie że jest ona tworzona raczej w duchu wersji literackiej (Christopher Golden) także tworzonej z pełną akceptacją Mikea Mignoli.. niestety z podobnym rezultatem..