Pierwsza część, w moim odczuciu, należy do najlepszych ekranizacji komiksów w historii kina - jest mroczna, wciągająca, dopracowana. Druga przy niej wygląda jak opowiastka dla nastolatków - powielająca klisze, nie cierpiąca na nadmiar oryginalności historia. Aż dziw, że tak słaby film wyszedł spod ręki Del Toro. Jak widać, by zrobić dobre kino nie wystarczy chaotycznie połączyć pomysłów z kilku swoich wcześniejszych filmów...
Popieram! Pierwsza część - wymiata:-))) Szczerze mówiąc, to sama do końca nie wiedziałam, jak mam ocenić część drugą... Dałam piątkę, ale chyba tylko i wyłącznie dlatego, że Hellboy jest moją ulubioną komiksową postacią. Film jest na doprawdy mega żenującym poziomie. Jedyna warta uwagi scena, to chyba ta, gdy po wypiciu kilka piwek chłopaki śpiewają piosenkę B. Manilowa - "Can't Smile Without You" (nie zapominając o dobrych efektach specjalnych, oczywiście) ;P 5/10