To nie jest żadne arcydzieło. To powtórka po "Inferno", ale nie zaś taka złą powtórka. Schemat
jest ten sam, jednak całość przybrała nieco moralizatorski ton.
Na początek, mamy kilka nawiązań do klasycznych części, to duży plus. Fabułą również jest
bardziej zawiła i mniej oczywista niż w części poprzedniej, a i atmosfery obłędu jest znacznie
więcej. Mamy dużo groteski, erotyzmu no i tajemnice, tak jak poprzednio.
Wadą główną jest aktorstwo. Dean Winters nie ma żadnego wyrazu, jest nudny i ze
stoicyzmem przyjmuje wszystko co sie dzieje. Koleś nie ma praktycznie emocji. Efekty CGI,
choć niewiele to jednak wyglądają kiepsko. No i nie można pozbyć sie uczucia że "to już było".
Wiele osób nie lubi tego filmu, ja jednak uważam go za ostatnią godną polecenia część. Jest
ciekawa, inna od reszty, zakończenie jest zaskakujące, a całość ma swoja głębię.
Niczego złęgo o tym filmie powiedzieć nie mogę. 7/10