Wiem, ze nikogo to nie wzruszy i ze nikogo to nie obchodzi, i ze pewnie nie tylko ja tam mialam :)
Jakies 20 lat temu jechalam starym autobsem miejsckim, takim co juz teraz ich nie ma, z miekkimi siedzeniami gabkowymi, siedzialam przy oknie, byl srodek lata, stalam w korku i strasznie slonce pikowalo promieniami na moje miejsce i tak nagle ni z tego, ni z owego, pomysalam sobie, ze, w tymi miejsu, to samo slonce tymi promieniami tak sobie pikowalo na ten kawalek ziemi 20 czy ile milionow lat temu, ze byl tu albo jakis step, albo dzungla, a teraz pikuje na mnie. No i prosze, Zemeck zrobil o tym film. Ciekawa koncepcja, podoba mi sie. Moze nie wyszlo do konca technicznie czy pomyslowo, moze sa narzekania na AI, ale przeciez jak sie nie bedzie ekperymentowalo z technikami, to one sie nie poprawia. Na pewno tak samo narzekano i komentowano na efekty w SW czy pierrwsze animacje komputerowe. Jezeli to ma byc dobre, niemal nie do odroznienia, ma byc wspaniala baza sposobu gry aktorow, ich fizycznosci, glosu, ktore traca na starosc lub jak umra, to przeciez trzeba to cwiczyc, rozwijac, sprawdzac, a nie od tego sie oganiac. Wiem, ze niesie to ze soba rozne zagrozenia, ale jednoczesnie marze o holodekach ST i o tworzeniu filmow, seriali, kontunujacji z naszymi ulubiencami, ktorzy juz nie moga tego robic z roznych powodow, lub sa juz za starzy...