Po raz pierwszy od wielu lat rozważałem wyjście z kina, w końu zostałem do końca filmu, żeby się pośmiać ze scenariuszowych absurdów i scen, z którymi mogą się równać tylko kadry z pamiętnego polskiego horroru pt. "Wilczyca". Daję 2/10 zamiast jedynki tylko ze względu na przyzwoitą grę Granta (nie przesadzajmy, że rewelacyjna) i dwóch młodych aktorek, które zresztą w końcówce nie dają rady, bo spiętrzenie idiotyzmów nie pozwala tego sensownie zagrać.