Genialna, mroczna rola Hugha Granta – jego monologi są naprawdę świetne. Film można interpretować na różne sposoby. Teoretycznie najmocniej wybrzmiewa odrzucenie wiary i jej wpływ na życie wierzących, ale w końcówce ktoś wierzący może pomyśleć: „A może jednak coś w tym jest?”.
Mam jednak problem z zakończeniem – zrobiło się trochę science-fiction, co, moim zdaniem, zepsuło klimat.
Nie nazwałbym tego horrorem, raczej czymś między thrillerem a dramatem psychologicznym. Mimo wszystko, warto obejrzeć.