Film nie został zarżnięty poprawnością polityczną, nie ma czarnego rodzinnego inżyniera, transa, czy najlepszego przyjaciela każdej kobiety, czyli geja. Można się czepiać do teologicznego bezsensownego wykładu głównego bohatera, ale te 2 mocno wierzące dziewczyny równoważą tą propagandę.
Film trzyma do końca w napięciu i nie zwalnia. Grant w życiowej roli.