PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=35798}

Hero

Ying Xiong
7,4 56 658
ocen
7,4 10 1 56658
7,4 14
ocen krytyków
Hero
powrót do forum filmu Hero

Odrażające zakończenie

użytkownik usunięty

Film świetny jednak zakończenie (afirmacja państwowego totalitaryzmu) obniża moją ocenę 5/10.

użytkownik usunięty

Dobra zresztą dam 8/10 jebać ideologię.

SPOILER
Afirmacja totalitaryzmu? Daj spokój z jakąś dziwną indoktrynacją ;) Coś głębszego jest ukazane w ostatniej scenie Hero, mianowicie:
Gdy Bezimienny odchodzi cesarza otacza chór urzędników.
"Zgładź go, zgładź go"
Wyraz twarzy cesarza, który # chcę zgładzić człowieka, który go oszczędził.
"Zgładź go, zgładź go"
Wspaniała prawda o tej "totalitarnej" włądzy... Władza zniewoliła samego rządzącego i jest zależna od całego aparatu, # go otacza, jako władca okazuje się zniewolonym człowiekiem, co za paradoks...
Gdy zaś stoi z opuszczoną ręką ze łzą w oku, wokół niego nie ma nikogo, żadnego urzędnika... I na to warto zwrócić uwagę, chodź w swych decyzjach musi też podlegać decyzjom innych, to On, samotnie ponosi odpowiedzialność za to co musiał zrobić w imieniu wszystkich. Jest w tym pewien tragizm.
Od Arystotelesa począwszy popularne jest stanowisko, że ustrój powinno się badać w okolicznościach jakich występuje a nie w abstrakcyjnym oderwaniu osądzać czy jest dobry czy niedopuszczalny.

ocenił(a) film na 8

Widać, że jak 90% europejczyków nie rozumiesz kultury azjatyckiej, tamtejsze społeczeństwa są nastawione na kolektywizm. Ludzie nie widzą nic złego w poświęcaniu jednostek, dla dobra ogółu. Często sami się na to zgadzają. Przykładem niech będzie to, jak po awarii reaktora w Fukushimie zgłosiła się grupa osób po 55roku życia, aby porządkować teren zamiast młodych ludzi z ekip porządkowych. Tam ktoś taki jak Bezimienny albo Złamany Miecz jest bohaterem. A prawdziwy władca potrafi zrezygnować z własnych uczuć, dla dobra społeczeństwa. Więc dobrze że odrzuciłeś ideologię bo film jest wg mnie naprawdę świetny.

użytkownik usunięty
Mugiwara

Doskonale rozumiem co pan reżyser miał do przekazania gdyż w momencie gdy film wchodził do kin pisano o nim całe elaboraty. A dobro społeczeństwa to tylko taki chwyt marketingowy, jeśli ktoś tego nie rozumie to znaczy, że nadal wierzy w bajki.

Popieram. Warto poczytać "Rok koguta" Guy'a Sormana, by zrozumieć, że film powstał przy aprobacie komunistycznych władz, które po Konfucjuszu znalazły sobie nowego idola. Qin Shi Huangdi, jako "biedny tyran, który nie chce zgładzić głównego bohatera, ale w końcu ulega urzędasom" świetnie się wpasowuje w ich ideologię. Czyli różnorodność wg nich jest zgubą Chin. Trzeba zgładzić Tybetańczyków, Ujgurów, prawdziwych Chińczyków z Tajwanu, zniszczyć ich kulturę, religie, bo tylko Wielka Partia ma rację :P
Dobro społeczeństwa ? To wywołuje u Chińczyków śmiech, gdy tylko się o tym wspomni, bo oni wiedzą, że to ściema, którą władza im wciska od lat, żeby utrzymać się na stołkach.
Prawdziwy, silny władca, sam stanowi prawo i nie ulega swym poddanym. Mógł oszczędzić Bezimiennego ,ale tego nie zrobił, bo jako słaby uległ naciskom.

ocenił(a) film na 9
Krytykant

Nie jestem ekspertką od Chin. Od Japonii w sumie też nie, ale czytając rozmaite Księżyki (w tym powieści) zauważyłam jedno. A mianowicie, że w tamtejszych społeczeństwach, nikt, nawet władca nie był ponad prawem i pewnymi zasadami z niego wynikającymi. Nie mogli ich więc zmieniać wedle własnego uznania. ( przynajmniej w Japonii tak było, a że Japończycy wiele "zgapili" od Chińczyków, to chyba można zastosować też tutaj). Z czego to wynikało? Z tradycji i "z woli bogów".

Kandara

Niby tak, ale jak np. wobec "boskiego" cesarza wyciągnąć konsekwencje ? Jeśli chodzi o Japonię, to Cesarz władzę miał absolutną i raczej niewyobrażalne jest, aby ktoś mu narzucał ograniczenia dotyczące tradycji i religii. Zachowanie cesarza wbrew prawu i tradycji mogło być źle widziane przez poddanych i świtę, ale to posłuszeństwo było na pierwszym miejscu. Czy samuraj mógł się sprzeciwić woli swego pana ? W żadnym wypadku.
Oczywiście mówię to w oparciu o swoją wiedzę i książki (m.in James Clavell) więc mogę nie być obiektywny, ale tak to widzę.

ocenił(a) film na 9
Krytykant

Cesarz miał realną władzę w Japonii do czasu ustanowienia pierwszego Shogunatu, co miało miejsce w XII wieku. Po tym wydarzeniu cesarz stał się bardziej symbolem, kimś, kto owszem niby ma jeszcze coś do powiedzenia, ale nie może działać przeciw tradycji, bo właśnie stał się jej najwyższym strażnikiem. Jakby na to nie patrzył, dwór w Kioto był "zacofany" nawet pod względem mody. Nie mniej prawdą jest to, że posłuszeństwo wobec władcy było tam na pierwszym miejscu, nie oznacza to jednak, że władca mógł postępować wg. swojego "wizimisię". Nie mógł, a poza tym to wszystko było w tamtych ludziach tak głęboko zakorzenione, że wielu przypadkach nawet przez myśl im nie przeszło, że mogłoby być inaczej. Dotyczyło to też władców, a przynajmniej większości z nich. Ot, taka mentalność i tyle. Zupełnie inna od naszej. Chyba nawet u Clavella coś o tym było XD.

Mugiwara

Tradycja, czy religia mogą być wytłumaczeniem zbrodni, lecz nigdy jej usprawiedliwieniem. Poświęcenie się dla innych to heroizm. Dobra władza nie kieruje się emocjami, ani nie morduje ludzi. Jaki był prawdziwy zamysł autora nie wiem (i raczej mało kto wie ze względu na autocenzurę), lecz władca działa przeciw temu, co było wypowiedziane jako uzasadnienie darowania mu życia.

ocenił(a) film na 10
Kamulec

Gdyby Bezimienny nie zginął, to film nazywałby się 'dobry człowiek króla' a nie 'Bohater'. To właśnie śmierć sprawiła z niego herosa. Kamulec - to nie jest dla każdego oczywiste. Życie człowieka jako najwyższa wartość to bardzo chrześcijańska postawa, ale nie jedyna możliwa, weź to pod uwagę przy wygłaszaniu prawd "absolutnych".

Behoolder

"To właśnie śmierć sprawiła z niego herosa." O heroizmie świadczą własne czyny - gdyby cesarz go oszczędził, nic by to nie zmieniło.

"Życie człowieka jako najwyższa wartość to bardzo chrześcijańska postawa, ale nie jedyna możliwa, weź to pod uwagę przy wygłaszaniu prawd "absolutnych". Istnieją działania obiektywnie złe i obiektywnie dobre. Tyle, że ludzie różnią się w ocenie, co do których należy zaliczyć. Jestem przeświadczony o swojej racji w tej kwestii, więc nie mam zamiaru jej relatywizować.

ocenił(a) film na 7
Kamulec

Nie ma czegoś takiego jak "obiektywnie dobre albo złe". Ocena zależna jest od wielu czynników m.in. od panujących obyczajów w danym środowisku. Ponadto w ocenie istotny jest nie tyle sam czyn, co jego efekty. Gdy np. zgładzono Osamę bin Ladena to cały świat piał z zachwytu, a nawet imprezy uliczne urządzali, podczas gdy patrząc na to "obiektywnie", to zamordowano człowieka (co zdaniem wielu jest aktem niedopuszczalnym). Natomiast o słuszności podjętych decyzji w przedstawionej w filmie legendzie przekonuje historia.

acidity

To chyba piszesz o jankesach, bo ja nie pamiętam, żeby u nas szampana otwierali z powodu śmierci bin Ladena, więc nie taki cały świat. Co tu pisać, skoro to Amerykanie jakieś 67 lat temu cieszyli się ze śmierci setek tysięcy ludzi w Hiroszimie i Nagasaki. Patrząc na to co się dzieje obecnie, stwierdzam, że Obama jest jeszcze gorszym faszystą i terrorystą, niż Bush.

acidity

Można oceniać tak decyzję, jak i efekt, tu się zgodzę. Natomiast to, że dana kultura uznaje zły czyn za dobry, wciąż nie zmienia to jego obiektywnej, moralnej oceny.

Kamulec

Przecież moralność zależy od kultury. Więc to oczywiste, że moralna ocena jakiegoś czynu zależy od kultury. Obiektywna moralna ocena - nie bardzo wiem cóż to takiego.

somas

Użyłem tego słowa w znaczeniu
«odnoszący się do przeżyć i uczuć wynikających z konieczności rozstrzygania, co jest dobre, a co złe»
(źródło: http://sjp.pwn.pl/szukaj/moralny)
, ale pewnie bez niego moja wypowiedź byłaby bardziej klarowna.

Każdy ma taki mit założycielski na jaki zasługuje ;)
A tak serio - czytając Waszą dyskusję muszę się zgodzić z... obiema stronami. Film jet ewidentnie zrobiony z przesłaniem państwotwórczym. Pewnie gdyby nie kontekst w realnej sytuacji politycznej można by go zestawiać pod tym względem z "Braveheatem", jednak nie można zapomnieć o realiach, stąd (szczególnie my - postkomuchy) czujemy propagandę. Z drugiej strony faktycznie kultura wschodu za wartość nadrzędną uważa dobro ogółu nie jednostki, i abstrahując od cynicznych sposobów wykorzystania takiej postawy do utwierdzania władzy przez rządzących, przyznać trzeba, że film wyraża to w sposób niebywale poruszający i plastyczny.
W sumie, biorąc pod uwagę całą ambiwalencję przekazu, daję 8.

ocenił(a) film na 9

To byla metafora do zmartwychwstania Jezusa, pojawil sie znikad i zniknal, a powinien byc przedziurawiony strzalami.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones