Spodziewałam się prostej historyjki w stylu Wspaniały-i-szlachetny-Jet kontra źli-i-brzydcy-bandyci. A później pewnie jakiś romans w stylu wielka i płomienna miłość między wyżej wymienionym superbohaterem i biedną-zwiedzioną-na-złą-drogę-uczennicą-wstrętnego-bandyty... No i... Mile się rozczarowałam :) Uważam, że film zasługuje na oscara (w końcu był nominowany...). Ładne scenerie (walka Śnieżnej Zamieci z tą uczennicą Złamanego Miecza) a walki czasem jak z Matrixa (Bezimienny kontra Niebo). I kto powiedział, że Matrixa wymyślili Amerykanie...? ;)