moze ktos juz o tym pisal, ale nie chce mi sie czytac komentarzy (198) zeby sprawdzic czy sie nie powtarzam... ;)
imho cala zajebistosc filmu (bo uwazam ze jest genialny (mimo zapewne mylacego tematu)) polega na tym ze glowni bohaterzy to nieprzecietni masterzy ;) ktorzy stanowia klase sami w sobie. of koz wszystkie malownicze sceny typu pojedynek sniezynki z ta mloda w wirujacych lisciach, walka bezimiennego ze zlamanym mieczem nad jeziorem, retrospekcja na temat zamachu na cesarza i spadajace zielone cos w palacu etc wszystko fajnie, of koz na wielki + (i zapewne bez tych wszystkich zabiegow nie byl by tak malowniczy i zajebisty) ale wydaje mi sie ze gloowny patent polega na tym ze bezimienny, niebo, miecz, sniezynka i cesarz to byli thebasciaki przez wielkie d. sam patent pojedynq na mysli miedzy bezimiennym a niebem... piekne. 2 masterow o "porownywalnych" umiejetnosciach, ktorzy na kazda akcje maja odpowiednia reakcje, przez co nie musza wlasciwie faktycznie walczyc, tylko moga to rozegrac w myslach"... piekne. najwazniejsze so tu wlasnie nieprawdopodobne umiejetnosci glownych bohaterow (i to ze nie jest to jedna osoba z "magicznymi" umiejetnosciami" tylko groopa osob). piekna wedlug mnie akcja pojednynq nad jeziorem... i moment w ktorym bezimienny zawahal sie, zdekoncentrowal i prawie wpadl do wody... ;) przewyzsza ich tylko miecz, ktory ,oglby zabic cesarza zdzblem trawy z dowolnej ilosci krokow, ale wyzbyl sie miecza ;) reasoomoojac ;) (i nawiazoojac do tematu) "miodnosc" wynika wlasnie z nieprzecietnych"umiejetnosci" bohaterow podobnie jak w matrixie czy db ( ;) ) przez ktore wlasciwie od razu szacoonek! ;) (cos mi sie wydaje ze wyszlo takie troche maslo maslane.. ;)