Wielka szkoda, że nie nauczyła się rozwiązywania podstawowych konfliktów zanim poszła do łóżka z obiecującym reżyserem. Film porusza bardzo ważną kwestię dialogu pomiędzy małżonkami/partnerami, a właściwie jego braku. Nicole prawdopodobnie cierpiała na zaburzenie osobowości, myślę że jej matka odegrała tutaj znaczącą rolę. Sama nie wiedziała czego pragnie, była wiecznie bierna (naprawdę to że Charlie wybrał wszystkie meble do domu świadczy źle o niej) i zagubiona. Nie potrafiła zlokalizować swoich potrzeb, a co dopiero porozmawiać o nich z mężem. Tak moi drodzy, to właśnie brak szczerej rozmowy małżonków o swoich pragnieniach jest główną przyczyną rozwodów. Mężczyzna jest słabiej rozwinięty emocjonalnie i nie domyśli się wszystkiego, choćby nie wiem jak chciał.

Film sam w sobie niestety znacznie spłyca temat rozwodu. Myślę że większość z nas zdaje sobie sprawę że obraz pokazuje wersję "light". Zabrakło mi w tym wszystkim uczuć dziecka, który z piętnem rozwodu rodziców będzie żył do końca życia. Dzieciaki z niepełnych rodzin zawsze cierpią później na różnego rodzaju straszne choroby psychiczne i trzeba wielu lat i samozaparcia żeby się uwolnić.

No i Netflix nie byłby sobą gdyby zabrakło tyrady Nory o tym jak to kobiety w dzisiejszych czasach są uciskane. W kontrze chciałbym żebyście się zastanowili ile spraw sądowych wygrywają ojcowie jeśli chodzi o przyznanie opieki nad dzieckiem, tylko tyle.