PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=647735}
4,0 7,5 tys. ocen
4,0 10 1 7522
4,6 23 krytyków
Hiszpanka
Review(title=Funkadelic, teaser="Hiszpanka" to film, w którym gatunkowe tropy pożenione są z artystyczną pretensją, w którym sensacja idzie w parze z ambicją, w którym wszystkiego jest za dużo. Od przybytku głowa nie boli, ale od przesytu już tak. , content=Jest w [b]"[film=647735]Hiszpance[/film]"[/b] takie ujęcie. Pokój hotelowy, seans spirytystyczny, uczestnicy siedzą przy stole, wywołują duchy. Kamera wiruje wokół nich, coraz szybciej i szybciej, a nam kręci się w głowie, coraz bardziej i bardziej. To niezła scena, popis kunsztu operatorskiego [person=130289]Kariny Kleszczewskiej[/person], popis reżyserskiego przepychu, jaki uwielbia [person=43376]Łukasz Barczyk[/person]. To też poniekąd [b]"[film=647735]Hiszpanka[/film]"[/b] w pigułce. Film, w którym gatunkowe tropy pożenione są z artystyczną pretensją, w którym sensacja idzie w parze z ambicją, w którym wszystkiego jest za dużo. Od przybytku głowa nie boli, ale od przesytu już tak. Nie można odmówić [person=43376]Barczykowi[/person], że mierzy wysoko. Więcej tu jednak dobrych chęci niż dobrego kina. [center][filmPhoto=540543,3,none,0px-0px-0px-0px][/filmPhoto] [/center] Intrygujących pomysłów co prawda w [b]"[film=647735]Hiszpance[/film]"[/b] nie brakuje. Przyklasnąć trzeba choćby próbie opowiedzenia o historii nie poprzez fakty, a przez fantazję. Tak jak Jan Komasa, który w [b]"[film=637019]Mieście 44[/film]"[/b] zrobił z powstania warszawskiego młodzieżowe widowisko, tak [person=43376]Barczyk[/person] próbuje ugryźć podręcznikowy epizod - w tym wypadku powstanie wielkopolskie - w iście niepodręcznikowy sposób. Reżyser niby pokazuje nam powolne rozkręcanie się powstańczych trybików: tajne spotkania, konspiracyjne narady, zbieranie sił. W centrum fabuły umieszcza jednak konflikt cokolwiek sensacyjny, żeby nie powiedzieć: szmirowaty. Będący na usługach pruskiej armii demoniczny doktor Abuse ([person=4725]Crispin Glover[/person]) przypuszcza mentalny atak na wracającego do kraju pianistę i polityka [person=91491]Ignacego Paderewskiego[/person] ([person=456]Jan Frycz[/person]). Grupka okultystów, którym leży na sercu los Polski, zwraca się zatem o pomoc do innego specjalisty od spraw tajemnych, niejakiego Funka ([person=4489]Artur Krajewski[/person]). Rozpoczyna się psychodeliczny pojedynek między dwoma mediami. Stawką jest Ojczyzna. [center][filmPhoto=540535,3,none,0px-0px-0px-0px][/filmPhoto] [/center]  Film "okazyjny", w którym od celebrowania danej okazji i odhaczania kolejnych patriotycznych obowiązków ważniejszy jest czysty filmowy eksces? Okultyzm, duchy i dziwne ujęcia zamiast pochodu nazwisk, faktów i ukłonów? Brzmi to dobrze. [b]"[film=647735]Hiszpanka[/film]"[/b] jest próbą zrobienia kina szalonego, gdzie granice konwencji oraz dobrego smaku są przekraczane, fajerwerki autorskiej inwencji konkurują z fajerwerkami próżności, a gdzieś, pośród całego tego amoku i histerii, ma objawić się Wielka Sztuka. Takie rzeczy ogląda się u nas zazwyczaj na retrospektywach, na festiwalach, z wypiekami na twarzy, z radością. I zazdrością - że w Polsce się takich filmów nie robi ("już nie robi" albo "po prostu nie robi" - zależy, co kto myśli o [person=294]Żuławskim[/person]). [person=43376]Barczyk[/person] od zawsze celował w wizjonerstwo, choć nieco zbyt uzależniał się od cudzych wizji: duńskiej Dogmy w [b]"[film=8579]Patrzę na ciebie, Marysiu[/film]"[/b], [person=348]Wong Kar-Waia[/person] w telewizyjnym [b]"Na południe od granicy"[/b], [person=68]Lyncha[/person] w[b] "[film=460698]Nieruchomym poruszycielu[/film]"[/b]. Tylko, że tutaj nic się jakoś nie objawia.   [center][filmPhoto=540546,3,none,0px-0px-0px-0px][/filmPhoto] [/center]  Może chociaż idea jest szczytna? [person=43376]Barczyk[/person] bierze na warsztat rozmaite inkarnacje polskości. Jest romantyzm: wywoływanie duchów, powstańczy zryw, [person=91491]Paderewski [/person]jako mickiewiczowsko-szopenowski wieszcz, miłość między szlachetną niewiastą ([person=520226]Patrycja Ziółkowska[/person]) a chłopcem pięknym i młodym ([person=1100397]Jakub Gierszał[/person]). Jest biegun przeciwny: wyrażone przez przemysłowca-pozytywistę Ceglarskiego ([person=502]Jan Peszek[/person]) marzenie o idyllicznej Polsce, w której narodowa biel i czerwień symbolizować powinna truskawki ze śmietaną. A cały ten historyczno-społeczny ambaras wzięty jest jeszcze w witkacowski nawias teatralności, absurdu i groteski. Ale ze starcia sprzeczności nie tworzy się nowa jakość, sprzeczności się tylko multiplikują. [person=43376]Barczyk[/person] nie ma pomysłu na polską historię, po prostu mówi na raz dużo różnych rzeczy - i to w kilku językach, z różnymi akcentami, z pomocą międzynarodowej obsady. Nie analizuje, nie syntetyzuje. Przy tym jest śmiertelnie poważny, choć jest w filmie kilka przebłysków humoru, głównie za sprawą [person=502]Peszka[/person]. Ale już wypowiedziana właśnie przez tego aktora idea - mierzona chyba na motto [b]"[film=647735]Hiszpanki[/film]"[/b] - nie brzmi zbyt wiarygodnie w ustach reżysera, który z upojeniem babra się w transgresjach, a od truskawek i śmietany zdecydowanie woli krew i spermę. [center][filmPhoto=540533,3,none,0px-0px-0px-0px][/filmPhoto] [/center] To raz. Dwa: barokowe zawijasy, emfatyczna gra aktorska, popisowe ujęcia, mnożenie symboli (lustra, lustra) i podkreślanie umowności (rama snu, nie-snu) wchodzi w drogę samej historii. Bohaterowie są tu płascy, a intryga niepotrzebnie zamotana. I nie wszystkie niejasności wynikają z odrzucenia realistycznej konwencji. Przykład? Rudolf Funk, żydowski spec od spraw nadprzyrodzonych, najpierw jest nieprzejednany i żąda za swoje usługi wysokiego wynagrodzenia, potem jednak pomaga powstańcom bezinteresownie, w zasadzie nie wiadomo czemu. Skoro fabułą nie sposób ekscytować się na prostym poziomie "śledzenia historii", pozostaje jeszcze intertekstualna zabawa w wyłapywanie cytatów, bardziej lub mniej celowych. [person=4725]Crispin Glover[/person] w złowieszczych czarnych rękawiczkach niczym Darth Vader koryguje sceptycznego pruskiego oficera, który wątpi w jego umiejętności.[person=91491] Paderewski [/person]jak Walter White z uporem maniaka ugania się za muchą. Gdzieś tam żartobliwie nawiązuje się do [person=62]Kubricka[/person], gdzieś tam pobrzmiewają echa niemieckiego ekspresjonizmu. Wszystko ładnie. Pytanie tylko, czy służy to czemuś więcej niż prestidigitatorskiej sztuczce odwrócenia uwagi widza od faktu, że król jest nagi.   [center][filmPhoto=540549,3,none,0px-0px-0px-0px][/filmPhoto] [/center]  "Megaprodukcja roku", głosi plakat. Może i jest "na bogato", ale efekty specjalne nie powalają - nawet jeśli założymy, że sztuczność była zamierzona. "Filmowe arcydzieło",  "historia, która przekracza granice wyobraźni", czytamy dalej. To agresywne samochwalstwo jakoś łączy się ze strategią autorską [person=43376]Barczyka[/person], w zasadzie zastraszającego widza do posłuszeństwa: "Nie rozumiesz? - Toś niegodzien". Trochę jak [person=91491]Paderewski[/person] w wersji [person=456]Frycza[/person], oburzający się na słuchacza koncertu, który nie dość, że rozsiadł się nonszalancko, to jeszcze jako jedyny nie wstał, by bić brawo. Trochę jak złowieszczy doktor o znaczącym nazwisku Abuse ("urągać, poniewierać, mieszać z błotem"), manipulujący umysłami maluczkich. A widz z kina wychodzi faktycznie "abused".          , filmId=647735, trustedReviewer=false, seasonNumber=null, reviewUserNick=null, author=Author(name=Jakub Popielecki, nickName=jpopielecki, path=/230_2.$.jpg, user=null), date=null, authorId=null, user=null, reviewRating=null, film=, season=null)
Jest w "Hiszpance" takie ujęcie. Pokój hotelowy, seans spirytystyczny, uczestnicy siedzą przy stole,... czytaj więcej

Recenzje Użytkowników

"Hiszpankę" ogląda się ze znużeniem, ale i smutkiem, widać bowiem jakim filmem mogłaby być. więcej
Dziwny to film. Niełatwo go zaszufladkować, odpowiednio zdefiniować. Z jednej strony ambitna patriotyczna sztuka, z drugiej komercyjna sztuczka. Oglądając "Hiszpankę", nie do końca wiadomo, co chciał osiągnąć reżyser Łukasz Barczyk, w jakich widzów celował. A przecież sam pomysł na fabułę jest co najmniej niezły. więcej