Hitler: Narodziny zła

Hitler: The Rise of Evil
2003
7,3 13 tys. ocen
7,3 10 1 13295
8,0 4 krytyków
Hitler: Narodziny zła
powrót do forum filmu Hitler: Narodziny zła

jedyny żal

ocenił(a) film na 7

film jest świetny. szkoda tylko, że oglądając go widz "trzyma kciuki" za Hitlera. ma się wręcz
nadzieję (gdzieś głęboko)- aby mu się udało, tym samym staje się on niejako pozytywnym
bohaterem, a niewiele ludzi twierdzi że tak było...

ocenił(a) film na 8
Kuba001234

Dokładnie. Pokazali Hitlera nie jako tego złego, który sam chce czynić zło, a jako człowieka, który chce dobrze. Nie twierdzę oczywiście, że Hitler był zbawcą lub kimś pozytywnym, ale to film, który zdarł z Hitlera otoczkę mistycyzmu.

ocenił(a) film na 7
longstory95

No bo on chciał dobrze. Po prostu to "dobrze" rozumiał w swój wypaczony, mocno pokrętny sposób, ale głęboko wierzył, że ma rację.

Kuba001234

jak dla mnie mocno dyskusyjne stwierdzenie, że film był świetny, bo miał wiele mankamentów.

Zaczynając od samej technicznej strony, jest to film nie tyle źle zrobiony, co działający dość drażniąco na widza. Ten poszatkowany początek dla mnie nie jest niczym wytłumaczony- jeżeli czuli, że nie zmieszczą się z materiałem ( bo 3h to i tak sporo) to niech go skrócą, niech skupią trochę swoje myśli, bo straszny powstaje bałagan pomimo zachowanej chronologii. No chyba, że komuś takie szatkowanie się podoba- kwestia gustu.
I jeszcze jedno- na boga wiem manipulacja ostrością pozwala skupić sie na rzeczach istotnych w filmie ale ile razy można przenosić ostrość z pierwszego planu na drugi, z drugiego na pierwszy i tak przez minut kilka. Moje oczy nie nadążały:)
I kolejna rzecz- doceniam to, że operatorzy nie przeszli czegoś takiego jak choroba lokomocyjna, bo były momenty gdzie kamera wirowała tak zamaszyście, że ludzie ze słabym żołądkiem ciężko by to znieśli i z pewnością takiego materiału by nie przygotowali.
Reżyser Duguay może i miał jakiś koncept ale chyba po drodze go gdzieś zgubił, bo ja sama praktycznie bez emocji przeszłam przez ten film- mając taką postać za głównego bohatera powinno się odważnie zadecydować w którą stronę pójść w innym wypadku powstaje nam 3godzinna historia bez wyraźnych kształtów- tutaj nie wiem sama na kogo bardziej zwalić winę czy na reżysera czy tez na aktora- dla mnie lepiej rozegrane role drugoplanowe, Carlyle albo zbyt patetyczny albo zbyt obojetny, dla mnie za każdym razem rozmijał się z jakimś punktem do którego dążyć powinien.

Ogólnie film niezły bo jakże ciężko jest podjąć taką tematykę, taką historię, która dla wielu jest bolesnym tematem do dziś.
Patrząc jednak na film jako dzieło indywidualne, czekam z niecierpliwością, aż ktoś przestanie robić filmy na jedną modłę - że zraniony artysta, że dobry mówca, że antysemita, że nazista. Podręczniki istnieją każdy to przerabiał niech ktoś popuści lekko wodze fantazji, oderwie sie od schematu biografii i postawi w końcu jakąś konkretną tezę w filmie i niech ja przedstawi widzowi od początku do końca tak jak to widzi- myśle że wyszłoby to znacznie lepiej niż podążanie za ramami filmu rodem z Discovery.

ocenił(a) film na 8
natasha_133

Film doskonale zobrazował psychikę Hitlera. Twoje wynurzenia co do rzekomego konceptu reżysera są groteskowe, a zarzut bezstronności wręcz żenujący. Chcesz filmu propagandowego bo sama nie umiesz wyciągać wniosków na podstawie faktów? Kim był Adolf H.? Niezłym oratorem wyrosłym na fali niepokojów społecznych, pchniętym do władzy przez PR wpływowej finansjery, ułudnym symbolem pożądanej przez upokorzony naród jedności i szansą na lepsze jutro? W żadnym momencie nie można nawet podejrzewać, że reżyser sympatyzował z tą jednostką (bezkompromisowo ukazane stosunki z siostrzenicą, z Ewą Braun, z podwładnymi klarownie wystawiają cenzurę postaci H.) Więc co się nie zgadza?

rock79

czytaj uważnie-
podkreślałam- kwestia gustu, ja nie zauważyłam zdecydowanej drogi obranej przy ukazaniu jego sylwetki- ani negatywnej ani pozytywnej, a w przypadku tak wyrazistej postaci myślę, że byłby to ryzykowny krok, ale mógłby zaowocować naprawdę ciekawym dziełem.
Zarzut bezstronności żenujący.... widzisz, nie zrozumieliśmy się nie oczekuję żeby film wyrobił moja opinię, mój pogląd na świat i ogólnie ukształtował mój punkt widzenia- oczekuje definitywnego 'tak albo 'nie po zakończeniu seansu- tzn mogę się zgodzić lub zaprzeczyć temu co było przedstawione, film to tworzywo indywidualne i powinno ukazywać kreatywność jego twórców i mówię, mi tego tutaj zabrakło- brakuje mi tego ogólnie w biografiach, bo są zbyt zachowawcze, taki jest mój punkt widzenia- ja Twój szanuję, podobało Ci się to dzieło i owszem masz ku temu powody, ja nadmieniłam tylko, że czekam na coś co w końcu będzie czymś innowacyjnym- więc spokojnie, dotykam tutaj samej sfery idei filmu o podłożu biograficznym, nie osoby o której on opowiada w tym wypadku Hitlera.

Kuba001234

Ależ Hitler miał dobre chęci! Celem wszystkich jego działań było oczyszczenie rasy. Piękna motywacja.;)
W moim odczuciu przedstawiony był tak powinien, czyli jako groźny szaleniec, opętany niebezpieczną ideą; pieniacz na pograniczu choroby psychicznej. Przerażający, odrażający, fizycznie idealnie przypominał oryginał. Dobry film.

Kuba001234

no już myślałam , że jestem sama xDD miałam uczucie takie , że BYŁO MI GO SZKODA <poker_face> tzn było mi go szkoda wtedy , gdy były sceny , w których naśmiewali się z niego inni , był obrażany itp. itd. no jest coś w tym ;pp

Kuba001234

Zgadzam się, że to bardzo dobry film, Carlyle był świetny w roli Hitlera. Ale zdecydowanie nie zgadzam się w kwestii "kibicowania" głównemu bohaterowi - ja przez cały czas trwania filmu miałam nadzieję, że mu się nie uda, że zatłucze go ojciec, zamarznie pod mostem, zastrzelą go na wojnie - cokolwiek byleby go powstrzymać. Choćby nie wiem, jak przychylny film o nim stworzyli, z Hitlera nie da się zrobić pozytywnej postaci.

ocenił(a) film na 7
AureliaKotta

Aurelia- ale czy jest tak z powodu Twojej historycznej wiedzy na temat tego typa (Hitlera), czy filmu? Sama napisałaś "choćby nie wiem, jak przychylny film o nim stworzyli". A co by było jakbyś o nim (o Hitlerze) nic nie wiedziała? Co jakby film miał być obiektywny i obiektywnie przedstawiać tę postać (lub jak myślę nieco w tym przypadku delikatnie lobbować na rzecz głównego bohatera)? Może to mrzonka, że można coś takiego stworzyć- np w kontekście powstającego filmu o Smoleńsku... Bardzo chciałbym aby to obiektywne fakty miały być przedstawiane w filmach historycznych. Dlatego napisałem, że nie podoba mi się 3manie kciuków za Hitlera, bo obiektywny nie jestem (podobnie jak Ty) i fakt o którym wspomniałem mnie wkurza (w sobie).
Pytanie (choć sam trochę sobie zaprzeczam)- jak powinien wyglądać obiektywny film historyczny... Pewnie o postaci takiej jak Hitler, trudno to będzie zrealizować. Ale już o Che Guevarze, Castro i innych się dało... Więc trzymam kciuki aby o naszej tragedii z 2010r się udało, ale jakoś w to wątpię, niestety.

Kuba001234

Chyba nie istnieje coś takiego jak obiektywny film historyczny, ponieważ zawsze będzie wyrażał subiektywną wizję reżysera.

Nie wiedziałam, że powstaje film o Smoleńsku. Kto się tego podjął? Chyba naród nie jest na to jeszcze gotowy.

Gdybym nie wiedziała o Hitlerze? Trudno to sobie wyobrazić. Spróbuję. Jest taka scena na początki filmu, gdy matka Hitlera jest umierająca i prosi by ten został w Linzu, a nie wyjeżdżał do Wiednia. Hitler mówi do siebie, że swoją chorobą matka staje mu na drodze do kariery. Już bym go nie lubiła, tym bardziej, że tylko matka wierzyła w jego talent. Dalej katuje psa w okopach - dla mnie skreśla go to jako pozytywnego bohatera.

ocenił(a) film na 7
AureliaKotta

No to jakiś argument :). Już nie pamiętam aż tak dobrze szczegółów, żeby wgłębiać się w polemikę. Tym bardziej że ze 2 miesiące temu oglądałem jakąś karykaturę- "Adolf ja wam pokażę" czy jakoś tak...
A o Smoleńsku film powstaje, że odwołam się do słów (osoby którą uważam za nieporównywalnie większy autorytet filmowy- w ogóle z innej półki -mimo zbieżności nazwisk- od reżysera "Smoleńska") twórcy Krzysztofa Karuze: "Film "Smoleńsk" powstanie po to, żeby wydać wyrok, żeby oskarżyć. Jestem przekonany, że ton tego filmu będzie indoktrynujący (...) Obawiam się, że w takich emocjach "Smoleńsk" niczego nie rozjaśni, tylko zaciemni; że to kolejny etap sakralizacji Smoleńska" (gazetaprawna.pl)

Kuba001234

Na Filmboxie właśnie leci "Hitler" i tak zerkam jednym okiem, dlatego te sceny są dla mnie świeże.

Jeśli chodzi o Smoleńsk, to szkoda, że właśnie w takim duchu (prawdopodobnie) powstanie ten film. Bez całej tej (niepotrzebnej) politycznej otoczki Smoleńsk to przede wszystkim tragedia dla ludzi, których bliscy tam zginęli, ale niestety o tym się nie pamiętam.

ocenił(a) film na 7
AureliaKotta

Dokładnie, miałam to samo. Znam historię, ale za każdym razem, kiedy Hitler ocierał się o śmierć, myślałam: "Cholera, tak blisko było..."

Kuba001234

Trzymałeś w tym filmie kciuki za Adolfa? wiesz, kreacja Carlyle'a była tak genialna ze raczej nienawidziło się tej odstręczajacej pogmatwanej psychicznie cholerycznej i znerwicowanej;) postaci jaka stworzył. Facet był czubkiem co Robert dobrze odegrał - miał tylko to szczęście ze trafił na dobry moment gdy cały naród będąc u progu wytrzymałości psychicznej wybrał na wodza zdolnego demagoga który umiejętnie wykreował się na narodowego Mesjasza.

ale co kto lubi;p

ocenił(a) film na 7
Kuba001234

Kompletnie się nie zgadzam. W ani jednym momencie nie kibicowałam Hitlerowi - nie dlatego, że wiem, jakim był potworem, ale właśnie dlatego, że w tym filmie jako potwór został przedstawiony - potwór, który tylko w stosunku do dzieci przywdziewa maskę dobrotliwego wujka. Jednocześnie tchórz, który rozpętał całą machinę śmierci, jednocześnie trząsł się, kiedy trzymał broń. Nie, w tym filmie nawet nie było mi go żal - bardziej żal było mi Hitlera (choć też nie tak, że mu kibicowałam!) w filmie "Upadek". Tutaj - ani razu, on bardziej mnie przerażał, zwłaszcza, kiedy w napadzie szału i złości zapluł się jedzeniem - widzieliście wtedy jego oczy? Naprawdę nie rozumiem, jak można było kibicować takiemu szaleńcowi. Nawet, gdybym kompletnie nie znała historii, nie mogłabym kibicować postaci wykreowanej i przedstawionej w taki sposób. Parę postów wyżej zresztą napisałam - ilekroć Hitler ocierał się o śmierć, powtarzałam sobie: "Cholera, było tak blisko". Historia mogłaby być o wiele piękniejsza.