SPOILER!!!
Władca Esgaroth jak wiemy tonie w Celduinie, czyli w polskim tłumaczeniu Rzece Bystrej co widzimy w filmie. W filmie zaś po tym fakcie na pytanie Barda gdzie jest Władca po ataku Smauga słyszy odpowiedź, że "leży na dnie Anduiny". Masakra. Fani Tolkiena co sądzicie?
To tłumaczenie w ogóle jakieś lipne było - "bestie wojny" (można było przetłumaczyć jako wojenne bestie, albo bojowe, coś w tym stylu) itp. A najlepsze było jak angielskie "no" przetłumaczyli jako "tak", sporo osób parsknęło wtedy śmiechem. :D
Ja myslałem, że na sali też ktos sie zasmieje, ale na szczescie nie. Bo to było chyba coś w rodzaju "Tak, wbrew" czy jakos tak.
Tak, właśnie o to mi chodzi. W sumie nie wypaczało to sensu, ale dało się to zauważyć.
To prawda. Przy 'no' mogli parsknąć śmiechem na pierwsze wrażenie, bo tak to trochę czasem komicznie wygląda, ale wcale nie jest błędem. Nie wiem, jakie to było zdanie w filmie, ale jest na przykład coś takiego.
Do you mind? - No. (Masz coś przeciwko? - Nie)
Jeśli ktoś to przetłumaczy w ten sposób:
Zgadzasz się? - Tak.
to mamy klasyczny przykład, kiedy 'no' może znaczyć 'tak'.
Lekko złośliwie mogę powiedzieć, że ci, którzy uporczywie się z tego śmieją i jeszcze wypominają tłumaczom błąd, sami wystawiają sobie świadectwo, że po iluś tam latach nauki potrafią zrozumieć tylko dwa angielskie słowa 'yes' i 'no' :D
Takie "błędy" często występują nawet w amatorskich tłumaczeniach - widzę to często w napisach do seriali. Myślę, że w tej scenie mogło to trochę śmieszyć, bo akurat to "no" było wypowiedziane osobno dopiero po chwili ktoś (nie pamiętam kto występował w tej scenie) dodał to "wbrew". W pierwszej chwili mogło się wydawać, że rzeczywiście walnęli gafę. :D
Od dawna wiadomo, że tłumaczenia są dość kiepskie...
Najlepszy moment był gdy w dialogu pojawia się wyraźne słowo NO, zaś tłumaczenie mamy: TAK :D
Ale cudów się po tłumaczeniu nie spodziewam...przyzwyczaiłem się do licznych idiotyzmów, bo z doświadczenia wiem, że te same błędy w tłumaczeniu pojawiają się w kolejnych wydaniach DVD i BR, na długo po premierze filmów.
Cóż...zawsze odwalają robotę po łebkach.
jak kili mówi, że bezczynne siedzenie nie jest w jego naturze.
a przetłumaczenie 'no' na 'tak' jest tu jedynym poprawnym, co wyjaśnił ktoś w komentarzu wyżej :)
Moje "ulbiene" jest tłumaczenie rozmowy orków pod bramą Leśnego Królestwa w wersji z lektorem:
-The gates are guarded
-Not all of them... follow me...
-Elfie gnidy ich mają
-Więc zginą razem z nimi
;-)
Bo z lektorem się Banner nie ogląda. Chyba, że po to by takie błędy wyłapywać :D
Czepiacie się kolego. Co za różnica w końcu Anduina, Isena czy Celduina? Co za różnica, czy Kili zginął w obronie króla, rodu i honoru czy dupci jakowejś, rasy odmiennej? Co za różnica, że w sumie poszatkowane to wszystko jak micha bigosu i wymieszane jak jajecznica ze szczypiorkiem, skoro smoczo - krasnoludzkie złoto płynie szeroką strugą do kieszenie PJ...
Carmina, kocham twój post. Tolkien przewraca się w grobie w takim tempie, że można by podłączyć do niego prądnicę i produkować energię elektryczną.
Za wentylator może robić? Tolkien, znaczy... Z taką szybkością i częstotliwością się w grobie przewraca...
Chwała wszystkim Bogom, których imion dziś nikt nie pamięta, że Christopher Tolkien i fundacja opiekująca się spuścizną literacką Mistrza zapowiedzieli, że nie ma mowy o sprzedaży jakichkolwiek dzieł produkcji filmowej! Nie zobaczymy więc Bradzia Picia grającego Berena i starzejącej się jego małżonki jako wiośnianej Luthien...
A ludzie mówili, że adaptacja animowana z 1977 była słaba... :P Swoją drogą IMHO Władca Pierścieni Bakshiego z 1978 bije Jacksona na głowę nawet mimo tego że jest... niedokończony!
Gdyby książka a film.wyglądały tak samo to jaki to miało by ku#wa sens!? Chodzi w tym o to ze film musi być inny...ma być tylko w oparciu o książkę.....film a książka to dwa inne światy
Ja wiem, że śmierć za króla jest bardziej godna i zgodna z treścią książki, wiem, że elfka nie była matką dziesięciorga jego dzieci i nie przeżyła z nim 50 lat, co dopiero mogłoby usprawiedliwić miłość tych dwojga;), ale nazywanie jej zwykłą dupcią, czy cizią jest chyba jednak małym przegięciem.
Zapytaj fanów Hobbita lub ducha Tolkiena. Myślę, że ten drugi byłby bardziej łaskawy niż ci pierwsi;))
A na marginesie:
Gdyby fabułę przenieść do realnego świata i czasów współczesnych, chyba wybrałabym śmierć za swojego faceta, nie za Komorowskiego ;)))
Tolkien na pewno byłby przeciw - wiadomo [bo sam przyznawał], że słabo radził sobie z pisaniem postaci kobiecych więc ich unikał jak ognia - i stąd Śródziemie to zdecydowanie "męski" świat.
Zabawa polega na tym, że to nie jest realny, współczesny świat.
Szczerze mówiąc nie jestem aż tak przekonana, czy człowiek, który nie radził sobie z kreowaniem kobiecych postaci miałby coś przeciwko temu, ze ktoś inny wprowadza ją do własnej adaptacji.
Wiem, na czym polega zabawa, choć w niej nie uczestniczę. To o Komorowskim, to był ewidentnie żart:)
Za króla, który jest tak głupi i słaby, że dostaje (za przeproszeniem) pie...olca na punkcie złota i nie dotrzymuje danego słowa też bym niechętnie dała się posiekać;)
Widać, dostawanie świra na punkcie skarbu jest bardziej wartościowe i bardziej wybaczalne od dostawania świra na punkcie laski (celowo spłycam).
O tyle miałby, że postać Taurielki pasuje do tolkienowskiego Hobbita jak wół do karety. :)
Domyśliłam się, że o Komorowskim to żart.
Weź pod uwagę, że króla opętało Smocze Szaleństwo, czyli był jakby chory. Kiedy się otrząsnął wrócił dawny, honorowy Thorin. A dodatkowo... Jednak lepiej brzmi zginąć za ojczyznę, dom i ród Durina, niż za jakąś lalunię? Chociaż wiem, że takie słowo jak patriotyzm teraz niemodne...
Gdyby książka a film.wyglądały tak samo to jaki to miało by ku#wa sens!? Chodzi w tym o to ze film musi być inny...ma być tylko w oparciu o książkę.....film a książka to dwa inne światy
Otóż pozwól sobie wyjaśnić. Żadnej półinteligentnej elficy latającej za krasnoludem jak kotka w marcu Tolkien nie wymyślił. Dodawanie jej do fabuły miało służyć nie wiadomo czemu poza wetknięciem na siłę jakiegoś wątku romantycznego. Plus poza polataniem za Kilim i pomiauczeniem o swoich uczuciach, tudzież powahaniem się w wyborze między krasnoludem a spiczastouchym książątkiem - w sumie nie ma ani jednej sceny, która by usprawiedliwiała jej obecność.
W filmie jest więcej półinteligentnych postaci:))
Dlatego fabuła mi się nie podobała.
Doceniam natomiast scenografię i kostiumy szczególnie:)
Dziekuję za rozmowę:)
Scenografia popsuta "przesłodzeniem", ale ok, do kostiumów nie mam żadnych zastrzeżeń. :)
Gdyby książka a film.wyglądały tak samo to jaki to miało by ku#wa sens!? Chodzi w tym o to ze film musi być inny...ma być tylko w oparciu o książkę.....film a książka to dwa inne światy
Przeklinanie zbędne - nie rób, proszę, z Filmwebu rynsztoka jakim jest Onet... I # sensu nie zmienia.
W oparciu o książkę, powiadasz? Pokaż mi w takim razie choć jedną wzmiankę u Tolkiena o rudej nimfomance, latającej za każdymi portkami na horyzoncie? Ach... Muszą być różnice. Tylko czemu tak do bólu zębów idiotyczne? W oparciu o książkę. Pokaż mi kiedy i gdzie Tolkien opisał Legolasa skaczącego po krasnoludzkich głowach? Kiedy i gdzie [w oparciu o książkę] Biały Ork... Mogłabym tak długo. W sumie w ostatnim "arcydziele" PJ z książki jest może 10% plus nazwy własne... Dla mnie to za mało, by mówić o filmie robionym "w oparciu" o cokolwiek poza wyobraźnią pana reżysera. Lepiej by brzmiało, gdyby to określić "film inspirowany wydarzeniami z Hobbita J.R.R. Tolkiena"...
Nie przekonasz. MA BYĆ inny i już. ;) Poza tym, przecież czytanie książek jest dla lamusów i stetryczałych dziadków, współczesna młodzież nie uznaje nośników danych pozbawionych baterii i łącza WiFi. :)
Zawsze można na Kindla... :D Na marginesie - uwielbiam czytnik! Zwłaszcza na dłuższą podróż [byle nie jako kierowca samochodu ;) ]. Różni ludzie się nudzą, ziewają liczą słupy trakcyjne, a ja naciskam "guziczek" i przenoszę się dokąd tylko chcę - do Śródziemia w towarzystwie Aragorna, do wiktoriańskiej Anglii w towarzystwie Holmesa... Wystarczy wybrać tytuł. WiFi co prawda nie ma, ale baterie i owszem - liczy się? Z tym, że w domu wolę papierowe...
O! Właśnie zaskoczyłam, że jestem lamusem i stetryczałą babą! :D
Ja w sumie tak samo - nie na Kindlu co prawda, tylko na zwykłym tablecie, ale mieć ze sobą kilka tysięcy książek to fajna sprawa. Audiobooki też lubię, gdy są dobrze wykonane, ale w domu również wybieram papier. :) BTW jak mowa o audiobookach to polecam posłuchania wykładów o Hobbicie i WP profesora Olsena - facet fantastycznie opisuje głębsze aspekty obu dzieł:
http://tolkienprofessor.com/wp/lectures/the-hobbit/
http://www.mythgard.org/academy/lord-of-the-rings-i/
Ustrojstwo nie istotne. Audio np w pociągu nie koniecznie, chyba że na słuchawkach,a na dłuższą trasę mnie od słuchawek boli głowa. :)
A jakiś czas temu w autobusie na trasie Warszawa - Gdańsk mnie może 5latek zaczepił pytaniem co robię. Odpowiedziałam, że czytam. Na co zapytał "Po co?". Pierw wydało mi się to śmieszne, ale potem smutne...
Potwierdzam. Wsłuchiwałem się w ten dialog i pojawia się tam nazwa Anduiny.
Zatem mamy kolejny błąd w filmie... no ale co poradzić. Nie wszystko widocznie mogli albo chcieli dopilnować Twórcy filmu.
Jest to jednak w mojej ocenie na tyle nieistotny dialog, że ujdzie.
A co myślisz o tej interpretacji?
http://www.filmweb.pl/film/Hobbit%3A+Bitwa+Pi%C4%99ciu+Armii-2014-662242/discuss ion/Drzewo+urodzinowe+Bilba.,2572052#post_12972645
Ciekawa interpretacja :)
Choć Bilbo w filmie mówił, że zasadzi je w Bag End, zatem od razu miałem skojarzenie, że będzie to drzewo znajdujące się nad Jego norką, ale w filmie jeśli dobrze pamiętam, już to drzewo tam było...
Zatem pozostaje drzewo urodzinowe.
Interpretacja sensowna i zapewne słuszna, choć niestety nic więcej Twórcy na ten temat nie wspomnieli ani w filmie nie napomknięto tego faktu. Trzeba by znów spojrzeć na ujęcia Shire jak wraca Bilbo z wyprawy czy jest już tam drzewo urodzinowe czy nie a także co z drzewem nad norką :) Szkoda, że nie zerknąłem na ten temat przed dzisiejszym seansem. Przypatrzyłbym się lepiej :)
Kiedy padło słowo Anduina, pomyślałem, że się przesłyszałem - błąd jest rażący, pokazuje ignorancje i głupotę scenarzystów. W ogóle scenariusz III części, mam wrażenie, był pisany na kolanie, między jednym combosem Legolasa a drugim. Lepsze bitwy widziałem w grach komputerowych. Film jest bardzo nierówny, momentami piękny i wzruszający, momentami masz ochotę poprosić o zwrot kasy za bilety. Bardzo mile zaskoczyła mnie Galadriela. Cały wątek Białej Rady był prowadzony dotychczas beznadziejnie, (niezgodności z Tolkienem, błędy fabularne) pomysł, że Galadriela, Elrond i Saruman wchodzą do Dol Guldur bez żadnej obstawy, jak wynikało z trailerów - mimo, że Galadriela dysponuje armia elfów z Lorien, a Elrond ma kilu Noldorskich "bosów" w Imladris, budził moje najgorsze obawy, ale Elfka wyratowała sytuację ukazując pełnie swojej mocy.
A potrafisz jakkolwiek uzasadnić, dlaczego, skoro Galadriela czerpała moc z Nenyi w celu wzmocnienia swojej potęgi i odegnania zła Elrond beztrosko zapomniał o mocy Vilyi? Przecież on nosił trzeci pierścień elfów! Czemu nie wspomógł swoją i swego pierścienia mocą Galadrieli w walce ze złem? Zapomniał, że ma pierścień?
Anduina to rzeka królów. W niej zginą Isildur. Oraz pokazuje ona potęgę istot. Rzeka ozdobiona jest posągami i tak dalej. Ja odebrałem to nie dosłownie lecz z nawiązaniem do rzeki w której chciwość ściągnęła na Isildura śmierć tak jak i na władcę miasta nad jeziorem. Ale władza leżał na 100% na dnie Celduiny.