Jestem po maratonie strasznie zawiedziony. Jackson zrobił po części melodramat gdzie wszyscy się kochają, a miłość dodaje nadludzkich sił - po części Avengers w śródziemiu gdzie 100 goblinów to pestka dla kilku krasnoludów, Legolas prawie lata, Azog odbija się od wody, a Saruman walczy wdzięczniej niż Jackie Chan. Nie wspomnę już o tym, że orły są na zawołanie, Legolas miał trudne dzieciństwo, banda wieśniaków pokonuje hordy Saurona, a Luke Evans zgarnia całego expa za Smauga już na początku filmu. I nie wspomnę już nawet o takich błachych sprawach jak to, że Galadriela wygnałą Saurona w najlepsze miejsce jakie jest możliwe, a Saruman mówi że się nim zajmie:) Ale kołek w serce wbił mi Thranduil mówiąc, że Legolasa matka kochała, a sala parsknęła śmiechem.
i o tych glistach z Diuny, brakowało tylko żeby ktoś na nich jeździł, a poprzednie części widziałem
U mnie na maratonie też sala parsknęła śmiechem na tej scenie. Może byliśmy w tym samym kinie?
Tak By The Way, już od pierwszej części mówili, że Thorin, Dwalin, Kili i Fili są świetnymi wojownikami, więc niecałe 100 goblinów to nie było dla nich nic trudnego.
Ja niestety nie Poznań. W takim razie widać, że ten durny tekst rozśmieszył całkiem sporą grupę ludzi. U mnie na sali się jeszcze śmiali z dobre kilka minut, jak Thorin powiedział "no", a w napisach było "tak". :D
To nie był błąd. Kontekst został zachowany, przeczenie było w tym wypadku potwierdzeniem, polecam sprawdzić jak zostało przetłumaczone pytanie na które odpowiedział Thorin ;)
no właśnie. :) u mnie też sala parsknęła śmiechem - ja na tekst 'Twoja matka Cię kochała' zareagowałam nadzieję, że zaraz usłyszymy '...ale ja nie'. :) a to z tłumaczeniem to jednak kwestia kontekstu, jak się posłucha pytania i odpowiedzi po ang to wszystko gra. ;))
ogólnie elementy komediowe mi się bardzo podobały. ^^
U mnie sala nie mogła się opanować widząc Legolasa lewitującego po schodach jak Neo z Matrixa :D
:D O ile nie przeszkadza mi liczenie przeciwników czy tworzenie sobie drogi do przeciwnika poprzez staranowanie wieży olbrzymem o tyle tamta akcja mnie rozłożyła na łopaty :D Jeszcze bez slow motion może jakoś by to przeszło ale ten efekt dodał scenie komizmu :))
Ktoś może mi wytłumaczyć co jest śmiesznego w zdaniu: "Twoja matka Cię kochała"? Bo serrio chyba nie czaje tego "dżołka".
bo nie chodzi o to, że to zabawny tekst czy jakiś dowcip, ale o to, że ten tekst wydaje się... bezsensowny? nie chcę użyć brzydszego wyrażenia. ;) bez żadnego nawiązania, kontekstu. niby można sobie wiele dopowiedzieć [że jego matka widocznie była bardziej czuła, okazywała synowi uczucia, nie była taka zimna i stanowcza jak ojciec, co wyjaśnia napięcie, jakie czuć w relacji ojciec-syn], ale ma się wrażenie, że został dodany do scenariusza na zasadzie 'o, zapomnieliśmy o tym wątku, więc niech powie jedno zdanie i sprawa załatwiona'. dlatego tak wiele osób bawi ta scena, która w zamyśle miała być poważnym i szczerym wyznaniem. przynajmniej ja to tak odbieram, ale każdy ma własne zdanie. ;)
Mam wrażenie, że byliśmy w tym samym kinie :P To tłumaczenie "No" na tak i ta kwestia z kochającą matką faktycznie sprawiła, że sala piała ze śmiechu :) Nie wiem czy akurat byłeś w Złotych Tarasach w Warszawie, ale tam śmiech zaczął się już gdy Bard napiął cięciwę na ramieniu syna(komedia) :)
Albo zupełnie niepotrzebna scena z Gandalfem oczyszczającym sobie fajkę... Jego przyjaciele zginęli, a on sobie wesoło siadł i czyści fajkę. Zupełnie nie na miejscu 'humorystyczne' wstawki, Mam wrazenie, że twórcy zdawali sobie sprawę, ze wyjdzie gniot i usiłowali go ratowac na siłę. Mam duzą tolerancje na kiczowatość w kinie, szczegolnie przy takim gatunku, ale tutaj absurd poganiał absurd.
A w tej scenie z fajką nie chodziło przypadkiem o to, że po prostu zabrakło im słów, by powiedzieć jak są przygnębieni, więc postanowili milczeć?
Zupełnie nie odniosłam takiego wrazenia. Za długo majstrowął przy tej fajce i ewidentnie miało to miec zabarwienie humorystyczne. Faktycznie milczenie mogło być wymowne, ale ta fajka i spojrzenie Bilba z dezaprobatą? Nawet jeśli nie ta scena, to np ta w której, wojna gorzeje, trup się sciele gesto, a Bard komentuje halkę Alfrida... ;/
Mi również nie podobały się sceny z Alfridem. Te "humorystyczne" momenty, w których przebierał się za kobietę nie pasowały do wojny i rzezi.
Te humorystyczne momenty to comic relief, technika, której używał już Shakespeare. Chwilowe rozładowanie napięcia i smutku by doznać go jeszcze bardziej za chwilę.
Rozumiem, że nie każdemu musi sie podobać, ale czytając fora zawsze mam nieodparte wrażenie, że wiele osób nie ma pojęcia co to jest i po co jest.
Comic relief było też w LOTR (np Gimli, Pippin, etc), choć w mniejszych ilościach, ale też Hobbit to z założenia nie LOTR, jest to opowieść o mniejszym ciężąrze gatunkowych, choć oczywiście PJ próbował zbliżyć Hobbita do LOTRa ile się dało.
Ja akurat nie lubię, gdy miesza się tragedię ze słabą komedią. Jeśli scenarzyści chcą mieć i poważną wojnę i faceta przebierającego się za babę to droga wolna, tylko żeby nie łączyli tego bezsensownie. Zabija to wtedy cały klimat.
Ale comic rellief było też w LOTR. Nie pamiętamy już Gimliego dowcipkującego z Legolasem w czasie bitwy w The Two Towers?
Rozumiem, że ludzie wolą cały czas smutek i tragedię, ale wiele osób wydaje się nie znać tejże techniki i traktuje ją jako słabość filmu podczas gdy jest to kanon w prowadzeniu narracji zarówno w filmie dramatycznym jak i tragedii.
Nie obchodzi mnie co było w LOTR, nie pamiętam tych filmów, nie lubię ich i nie są one dla mnie żadnym wyznacznikiem.
I nie mam nic przeciwko z comic rellief. Ale w tym filmie sceny humorystyczne były po prostu słabe i nieśmieszne.
Twoim zdaniem. Dla mnie postać Alfreda była bardzo udana. Może ostatnia scena z przebraniem na granicy przesady, ale reszta jak najbardziej wpisuję się w ramy dobrego comic relief.
Kwestia gustu.
Może pierwsze 3 razy było jeszcze śmieszne. Ale jak widzimy już 20 scenę pokazującą, że Alfrid jest dupkiem to chce się tylko krzyknąć "Dobra, zrozumieliśmy!".
Ok, rozumiem. Taką strategię ma PJ od lat. Wybiera jedną postać, która w danym filmie ma być źródłem comic relief i się jej trzyma. W LOTR był to Gimli, tutaj jest Alfred.
Nie popieram takiej strategii. Mimo wszystko film oglądało mi się bardzo przyjemnie. Bitwa Pięciu Armii jest zdecydowanie lepsza od Pustkowia Smauga.
Eeee ... skoro nie lubisz " Władcy Pierścieni " to po co oglądasz " Hobbita ", który z założenia jest wstępem do WP?
Traktuje to jako oddzielne serie. Inna fabuła, inni bohaterowie, inny klimat. Nie rozumiem. Przecież mogę lubić nową trylogię Gwiezdnych Wojen, równocześnie nie lubiąc tej starej.
Tym że nie lubisz Władcy lubiąc przy tym Hobbita, bo jak już jest tak, to w 95% idzie to ale w drugą stronę. Lecz spokojnie, masz swój gust i trochę przesadziłem z tym wstydem :P
Oczywiście, ale tutaj to było kiczowate, nie na miejscu i na siłę. W LOTRze nie miałam nic do zarzucenia, w Hobbicie zostało to wprowadzone w sposob nieprzemyslany i niechlujny, przynajmniej w Bitwie Pięciu Armii.
Mówisz o scenie z fajka? Dla mnie ok. Milczeli, bo wiedzieli, że żadne słowa nie oddadzą tego co się wydarzyło. Po czym po chwili próbowali znaleźć pozytyw w tej całej tragedii. Samo życie. Trzeba iść dalej i iść do przodu, nawet w obliczu tragedii.
Generalnie w Hobbicie więcej jest comic relief, bo Hobbit to nie LOTR. Zauwazyłem prawidłowość, że im mroczniejsze sceny w Hobbicie tym bardziej się ludziom podobały. Bo podobne były do LOTR. Ale warto sobie uzmysłowić, ze Hobbit nie miał być i nigdy nie będzie LOTRem, ze względu na pierwowzór literacki.
Ja ogólnie nie jestem fanką comic relief, są akceptowalne o ile nie działają na szkodę filmu i jeśli faktycznie dają odetchnąć. Trzeba się naprawdę postarać żeby sukcesywnie mieszać humor z tragedią. W mojej opinii tym razem Jacksonowi się nie udało.
Powiem Ci szczerze, że też nie jestem fanem comic relief. Nie podobały mi się wstawki Gimliego w LOTR i tutaj też obyłbym się bez tych wątków.
ALE nie traktuje ich jako słabość filmu, bo wiem, że tak się robi i tyle. Reszta to już indywidualna ocena wykonania danej sceny comic relief. Jeśli chodzi o Bitwę, dla mnie jest znacznie lepiej w tym względzie niż w poprzednich dwóch częściach, ale rozumiem, ze każdy inaczej na to będzie patrzył.
ja właśnie tak to odebrałam, podobnie jak większość moich znajomych którzy widzieli film
Faktycznie ta scena z Gandalfem i jego fajką była bardzo słaba, pomijam, że w kinie zaczęły się śmiechy, że odpalą zioło żeby się wyluzować itp. Ale największą bolączką jednak było to w jaki sposób humorystyczne sceny się przeplatały ze scenami podniosłymi czy bitewnymi. Według mnie zupełnie to zepsuło film,a momenty, które miały być wzniosłe i piękne były po prostu śmieszne przez to.
A tu stanę okoniem. Scena bardzo dobra i klimatyczna. Ludzie są głupcy i nie rozumieją sensu tego wyciszenia po bitwie.
Powiedz mi jak to jest należeć do tego elitarnego grona, które nie jest głupie i wysoko ocenia tą scenę? Każdy z nas rozumie sens tej sceny, nie tylko Twoje elitarne grono, problem jest w banalnym sposobie przedstawienia tej sceny, a nie w trudności zrozumienia jej sensu.
Pozostawmy grona oddzielnie, bo nie ma co się spinać, szczególnie jeśli specjalnie konstrukcją zdania puszczam oko, by nie traktować tego za poważnie.
Banalny sposób? Wolałbyś zwolnione tempo i nastrojową muzykę? To by dopiero było banalne. A tak, było naturalnie. Coś czego przez większość filmu uświadczyć nie sposób. I właśnie o to chodziło, drogi kolego.
Porównaj scenę o której mówimy z tą i przemyśl jeszcze raz, czy wersja "Hobbit'owa" nie była banalna.
https://www.youtube.com/watch?v=TP63cEYEKyM