Ja się pytam skąd im się wzięły postacie i wydarzenia, których w książce nie ma i gdzie się podziały te, które być powinny?? Skąd wziął się niby Azrog skoro w oryginale ścigały
ich tylko gobliny? W którym miejscu niby spotkali Galadriel albo Sarumana?? Dlaczego Król Orłów został przedstawiony jako tępy środek transportu?? Pomijam masę
beznadziejnych i kompletnie niepotrzebnych odnośników do Władcy Pierścieni i nie zdziwię się jeśli w drugiej części filmu spotkają przypadkiem Aragorna :P To już nie jest
Hobbit tylko bardziej prequel Władcy Pierścieni ;)
Nigdzie nie napisałem, że moja opinia jest uniwersalna. Dla mnie prostą historią jest zwykła wyprawa krasnoludów po złoto, chwałę, zwietrzałe po latach piwo i utraconą ojczyznę z drugim, mniej rozbudowanym wątkiem w postaci Dol Guldur. Pakowanie do tego rodowej zemsty, bo ktoś komuś zabił dziadka, ktoś inny komuś uciął rękę (banda maminsynków), losów świata, gdyż wątek Dol Guldur w zasadzie już skrzyżował się z wyprawą krasnoludów i podejrzewam, że może być nawet jeszcze bliższe spotkanie tych dwóch historii, zadawnionych uraz bo elfi król zamiast pomóc krasnoludom pojechał do domu wyszczotkować jelenia czyni historię dla mnie niepotrzebnie przekomplikowaną i chaotyczną. Ale jak już wspomniałem to moje zdanie. Dla kogoś może to być za proste i chciałby dodatkowy wątek romantyczny po między dwoma krasnoludami (kobiety mają brodate, a o płciach się Tolkien nie rozpisał), tragiczną historię o tym jak Thranduil zgubił swoją golarkę do brwi (BYŁY MONUMENTALNE!), czy bardziej rozbudowaną historię choroby Sebastiana. Kwestia gustu.
Dobrze, masz rację, przesadziłam. Ale mnie Xoxoxox wnerwił. Film nie jest aż taki zły. Zresztą mimo, że oceniłam go surowiej niż Ty [bo podczas gdy Ty piszesz o nim "dobry" ja opiniuję zaledwie "średni"] kilkakrotnie pisałam też o pozytywach - jak np. genialna muzyka i przejmująca dreszczem pieśń krasnoludów przy kominku, cały wstęp w Shire, efekty techniczne itd. I mimo wszystko DAM szansę następnym filmom, najwyżej je "obszczekam" na filmwebie :)
Zobaczymy co tam wysmażą Jackson z ekipą. Parę razy gdy wychodziły kolejne newsy spodziewałem się, że film będzie wręcz tragiczny, więc nawet średni "Hobbit" to miła niespodzianka przy tym, jak Hollywood dziś traktuje kwestie zgodności z materiałem źródłowym.
No Azog niespecjalnie był potrzebny. Wątek, kiedy siedzieli na drzewach i rzucali szyszkami w Wargów byłby świetny i bez niego. Mogli to zrobić jak w książce ale rzeczywiście, brakowałoby takiego uosobienia zła, typowo czarnego charakteru, którego w "Hobbicie" nie ma.
Orkowie = Gobliny
------------------------------------ LOTRowe encyklopedie ------------------------------------
http://www.lodz.tpsa.pl/bez/Tolkien/faq.html#n1
Sa to rozne nazwy dla tej samej rasy stworzen. Z tych dwoch, prawidlowa jest "ork".
http://tolkiengateway.net/wiki/Orcs#Orcs_and_Goblins
"Goblin" is an English word, whereas "Orcs" is Old English
Thus, there is no difference between Orcs and Goblins.
http://lotr.wikia.com/wiki/Goblins
Goblins are what Tolkien called the Orcs that Thorin and Company encountered in the book The Hobbit.
A clear illustration that Tolkien considered goblins and orcs to be the same thing, the former word merely the English translation of the latter, is that in The Hobbit (the only one of Tolkien's works in which he usually refers to orcs as goblins) Gandalf asks Thorin if he remembers "Azog the Goblin" who killed his grandfather Thror, while in all his other writings Tolkien describes Azog as a "great Orc."
http://pl.wikipedia.org/wiki/Goblin
W książkach J. R. R. Tolkiena Hobbit, czyli tam i z powrotem i Władca Pierścieni słowo goblin używane jest jako synonim słowa ork.
------------------------------------ Słowa samego Tolkiena ------------------------------------
J.R.R. Tolkien - Listy" tłum. A.Sylwanowicz - Zysk i spółka 2000 r. List #144:
"Orkowie (według mnie, słowo to wywodzi się ze staroangielskiego orc - "demon", ale zostało użyte ze względu na stosowność fonetyczną) nigdzie nie mają wyraźnie określonego pochodzenia. Ponieważ jednak są sługami Ciemnej Mocy, a później Saurona - istot, które nie potrafiły czy też nie chciały tworzyć życia - muszą być "fałszerstwami". Nie mają związku z żadnymi moimi bezpośrednimi doświadczeniami; sądzę jednak, że wiele zawdzięczają tradycji goblinów (słowo "goblin" jest tłumaczeniem użytym w "Hobbicie", gdzie "ork" pojawia się chyba tylko raz), szczególnie tej opisanej przez George'a MacDonalda; oprócz miękkich stóp, w które nigdy nie wierzyłem. W sindarińskim nazwa ta ma formę orch (l.mn. yrch), a w Czarnej Mowie uruk.
Książka HOBBIT:
"A bit low for goblins, at least for the big ones," thought Bilbo, not knowing that even the big ones, the orcs of the mountains, go along at a great speed stooping low with their hands almost on the ground."
I cytat dot. orków z "Guide to the Names in The Lord of the Rings", który to poradnik Tolkien napisał dla tłumaczy:
"[...] It was translated 'goblin' in The Hobbit, except in one place; but this word, and other words of similar sense in other European languages (as far as I know), are not really suitable. [...] In any case orc seemed to me, and seems, in sound a good name for these creatures. It should be retained."
Z kąd to wytrzasnełaś Gobliny = Orki nigdy nie słyszałam nic tak absolutnie głupiego.Skoro napisałaś coś takiego to można się zastanawiać czy wogule oglądałaś film ,,Hobbit "
*Łeś
*w ogóle
Orki=Gobliny to z Tolkiena - wiesz taki autor Brytyjski był. Fajne książki pisał, polecam.
Reżyser czytał książkę i jest wielkim fanem twórczości Tolkiena. Moim zdaniem wątek Azgoga jest w porządku. A Białą Radę pokazali tak jak nie inaczej bo jej retrospekcja była by już dziwna. Jedyny motyw który mnie rozwalił szczerze to spierniczanie na drzewa by potem i tak stanąć do walki. Ale to akurat drobiazg. Następne części oby były jeszcze lepsze
Myślałem że takie pytania skończą się najpóźniej w lipcu 2012. Jest styczeń 2013. I pozwólcie że zastosuję jedno zdanie z Hobbita (tym samym bardzo wzruszające) W ŻYCIU SIĘ TAK NIE POMYLIŁEM.
Czy ty aby nie przesadzasz ? Weś jaką kolwiek książke a potem zobacz film w niemal, że w każdym(a raczej absolutnie w każdym) filmie jest coś czego nie było w książce.Niestety a raczej stety film nigdy nie jest lustrzanym odzwierciedleniem książki i powinnaś się z tym pogodzić. :P
Ja się pogodziłam, ale mój mąż nie:) to on, cwaniak, założył wątek z mojego konta, bo swojego nie ma. Jak wróci będzie się tłumaczył :)
Zasadniczo jest różnica między "lustrzanym odbiciem", drobnymi zmianami, dużymi zmianami, a wykorzystaniem wyłącznie tytułu i nazewnictwa. "Hobbit" na szczęście mieści się gdzieś pomiędzy drugą, a trzecią kategorią. Co nie zmienia faktu, że niektóre odstępstwa są na tyle znaczne, że uzasadniają negatywne co do nich opinie (nie mylić z: "uzasadniają negatywną opinię na temat całego filmu).
Moim zdaniem PJ dobrze zrobił dodając Azoga do filmu,dzięki temu film stał się bardziej mroczny niż jak to w książce wygląda. Nie ma potrzeby pisać zdań typu,że PJ nie czytał książki,jako jedyny poddjął się zdania aby stworzyć Władcę,kiedy ludzie mówili że jest to niemożliwe. Hobbita tak samo na pewno przeczytał,bo inaczej nie zabieralby się za tworzenie filmu i nie byłby reżyserem. Wątki którtych nie ma w książce dodał po to aby film po prostu był bardziej ciekawszy,może i nawet mroczniejszy (Azog), gdyby PJ trzymał się kurczowo fabuły książki to raczej nie oszukujmy się,byłaby to typowa bajka dla dzieci i film stałby się po postu nudny :)