PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=343217}

Hobbit: Niezwykła podróż

The Hobbit: An Unexpected Journey
2012
7,6 421 tys. ocen
7,6 10 1 421402
6,6 66 krytyków
Hobbit: Niezwykła podróż
powrót do forum filmu Hobbit: Niezwykła podróż

Ja się pytam skąd im się wzięły postacie i wydarzenia, których w książce nie ma i gdzie się podziały te, które być powinny?? Skąd wziął się niby Azrog skoro w oryginale ścigały
ich tylko gobliny? W którym miejscu niby spotkali Galadriel albo Sarumana?? Dlaczego Król Orłów został przedstawiony jako tępy środek transportu?? Pomijam masę
beznadziejnych i kompletnie niepotrzebnych odnośników do Władcy Pierścieni i nie zdziwię się jeśli w drugiej części filmu spotkają przypadkiem Aragorna :P To już nie jest
Hobbit tylko bardziej prequel Władcy Pierścieni ;)

ocenił(a) film na 9
karolina_bzorek

Przecież od dawna było wiadome, że PJ pododaje wątki, mianowicie głównie z dodatków do Powrotu Króla. Dlatego też wszystko wydłuży się na 3 części.
Aragorna na pewno nie będzie. Za to Legolas tak.

ocenił(a) film na 9
karolina_bzorek

Azog jest w książkach - zmiana za to jego historii
Gobliny = Orki
Biała rada jest w książkach
Orły są nawet w Hobbicie
Hobbit to w pewnym ujęciu prequel.

ocenił(a) film na 5
kordrum

Azog jest wspominany, ale już od dłuższego czasu nie żyje, więc po jakie licho PJ go "zmartwychwstał"? Bo raczej nie z notatek Tolkiena...
Gobliny NIE RÓWNA SIĘ orki - to odrębne gatunki, poczytaj trochę o Śródziemiu i nie pisz głupot!
Biała Rada jest wspomniana, ale nie odbyła się w Rivendel, nie w tym czasie i nie w tym składzie osobowym. Kolejna głupota PJ...
Orły są, ale nie robią za taxi na telefon Gandalfa!
Hobbit poprzedza wydarzenia z Władcy, luźno do nich nawiązuje. Został pierwotnie napisany jako bajka dla kilkuletniego syna J.R.R. Potem autor rozwinął stworzone przez siebie universum. Co nie zmienia faktów, że hobbit to NIE JEST prequel, tylko historia napisana i dziejąca się wcześniej, niż wydarzenia z Władcy.

użytkownik usunięty
Carmina

Z wszystkim się zgadzam, z wyjątkiem jednego szczegółu.

GOBLINY=ORKOWIE.

U Tolkiena jest to jedna rasa, nazywana zamiennie tak albo tak.

ocenił(a) film na 7

Co do tego opinie są różne z tego co pamiętam i do tej pory jest to kwestia sporna.

ocenił(a) film na 8
PaladinRage

The term goblin was used primarily in The Hobbit but also in The Lord of the Rings where it is used synonymously with "Orc".[4][5]

"Goblin" is an English word, whereas "Orcs" is Old English, the language used by Tolkien to represent Rohirric.[6] Thus, there is no difference between Orcs and Goblins.

The original edition of The Hobbit and early drafts of The Lord of the Rings first used "goblin" everywhere and used "hobgoblin" for larger, more evil goblins: when goblins were replaced with Orcs Tolkien invented the term Uruk-hai for his more evil Orcs.

użytkownik usunięty
PaladinRage

Nieistotne, czy fani uważają tak, czy inaczej. Tolkien wyraźnie napisał, że to jedna i ta sama rasa - naprzemiennie używał obu nazw.

ocenił(a) film na 7

Chodziło mi raczej o to, że źródła były niejasne. Miejcie koledzy na uwadze fakt, że Tolkien poza właściwą swoją twórczością faktycznie pozostawił po sobie masę notatek i korespondencji, przez co niekiedy pewne fakty są ciężkie do ustalenia. Ja jakiś czas temu czytałem na temat terminologii związanej z goblinami i orkami. Jednak nie jestem wam w stanie podać źródła, więc nie będę się spierał.

ocenił(a) film na 8

Dokładnie. Czytam ostatnio "Hobbita" i wyraźnie jest napisane że to są zamienne nazwy jednego gatunku i że gobliny które dosiadają wargów to te same, które żyją w jaskiniach. i tyle.

ocenił(a) film na 5

Otóż gdzieś znalażłam wyjaśnienie, że gobliny to odmiana orków. Czy prawdziwe? Nie wiem. Ale dopuszczam mój błąd, gdyż nawet jeśli jest to prawdą to owszem, goblin = ork, choć nie koniecznie ork = goblin... Ok?

Nawet jeżeli Tolkien uważał by gobliny i orków za jedno i to samo to i tak nie ma znaczenia. Od czasów Tolkiena trochę się zmieniło w przestrzeganiu świata fantasy i generalnie uważa się gobliny i orków za dwie odmienne rasy, choć spokrewnione.

użytkownik usunięty
szmyrgiel

Owszem, ma znaczenie, bo rozmawiamy o jego świecie, a w jego świecie obowiązują jego reguły.

Ale rozmawiamy też o filmie Jacksona, który też ma swoją wizję. Nie ukrywam, że pewne zmiany w świecie Tolkiena oceniam na plus, np nie wyobrażam sobie wargów i orłów mówiących ludzkim głosem. Dużo bardziej wizja tych stworzeń podoba mi się w filmie Jacksona. Cieszę się również, że w filmie Jackson trochę rozwinął postacie krasnoludów (zwłaszcza Thorina). U Tolkiena wszystkie krasnale były jednakowo wyglądającymi (różnili się tylko... kapturami) statystami, którzy prawie w ogóle się nie odzywali w książce (no może poza Thorinem pod koniec).

ocenił(a) film na 8
Carmina

Dodam coś do Twej wypowiedzi:
"W późniejszych czasach, wiedziony niechęcią i strachem, Saruman unikał Gandalfa. Widywali się rzadko, jedynie podczas posiedzeń Białej Rady. O "zielu niziołków" wspomniano po raz pierwszy w trakcie zebrania w roku 2851, co wzbudziło wówczas niejakie rozbawienie. Dopiero później zaczęto postrzegać rzecz w innym świetle. Rada spotkała się w Rivendell." Niedokończone Opowieści T III

Więc jednak rada spotkała się w Rivendell. W filmie jest pokazana chyba rada z 2851, bo w tej z 2941 podejmują decyzję o ataku na Dol Guldur.

ocenił(a) film na 5
be_OK

Przyznaję, że Niedokończone Opowieści znam słabiej, będę chy ba musiała odświezyć. W każdym razie NA PEWNO Biła Rada nie miała miejsca w Hobbicie, nie w tym składzie i nie w tym czasie. Więc zasadniczo mam rację :P
Co w żaden sposób nie neguje racji Twojej wypowiedzi, iż KTÓRAŚ z rad odbyła się w Rivendel.

użytkownik usunięty
Carmina

Akurat Biała Rada, we właśnie tym składzie odbyła się, kiedy Gandalf opuścił kompanię przed wejściem do Mrocznej Puszczy.

ocenił(a) film na 8

A ta rada z filmu to prawdopodobnie ta z 2851. Bo wcześniejsze nie, a pomiędzy tą, a tą kiedy kompania przemierzała Mroczną Puszczę nie było innej.

użytkownik usunięty
be_OK

Tak, ta rada z filmu jest nie od parady i nie ma sensu (bo zmieniono motywy Sarumana). Ale faktem jest, że Carmina się pomyliła, bo jednak Rada się odbyła w czasie Hobbita, tyle, że nie ta.

Carmina

1. Bo był potrzebny główny villain do tej części filmu. Azog się nadawał.
2. Jak już zostało zauważone, orkowie i gobliny to to samo.
4. Biała Rada spotkała się w 2941 r. czyli podczas wyprawy krasnoludów.
3. Skąd wiadomo gdzie odbywało się to konkretne zgromadzenie Białej Rady? Z tego co mi wiadomo można jedynie przypuszczać, że miało miejsce w Lorien, bo Gandalf wybiera się na południe. Zresztą czy to naprawdę ważne?
4. Skład osobowy jest dobry. Brakuje paru nic nie wnoszących do fabuły postaci ("Cześć, jestem Cirdan i buduje statki. Jestem bardzo ważny, ale jeśli nie jesteś kompletnym nerdem to nawet nie zwrócisz na mnie uwagi" albo "To ja, Celeborn. Zgadzam się ze wszystkim co powie Galadriela, bo jak nie to będę musiał spać na kanapie.")

ocenił(a) film na 7
Xoxoxox

1. To, że film koniecznie wymaga głównego villaina to dość hollywoodzkie podejście. "Hobbit" był raczej opowieścią o dojrzewaniu i poszerzaniu horyzontów z perspektywy małego i nieznaczącego hobbita, dopiero "Władca" wprowadził tutaj sytuacja: "Mały biedny ja na tle historii świata i przyległości". Stąd trochę szkoda, że "Hobbita" mimo wszystko przyrównano do Władcy spajając wszystko w ciąg wydarzeń o charakterze przyczynowo skutkowym. Oryginalnie był to raczej zły nieznany świat, z którym bohaterowie się zapoznawali (a właściwie zapoznawał się Bilbo, bo dla Thorina i s'ki to w większości nie pierwszyzna), z jakimiś większymi wydarzeniami w tle. Mimo wszystko mam wrażenie, że za mocno uwydatniono to, co powinno pozostać na drugim planie.
4. W zasadzie zgodzę się. Galadriela, Elrond, Istari jak najbardziej. Ale mimo wszystko liczyłem, że będzie to miało bardziej oficjalny charakter, a tak wyszła zwykła nasiadówka zwołana na szybko. Już więcej powagi miały konsultacje Gandalfa z Sarumanem, które zakończyły się przymusową gościną tego pierwszego na dachu wieży.

PaladinRage

1. Prawda. No cóż, film stety/niestety rządzi się innymi prawami niż książka. Widownia (ogół, a nie fanatycy, którzy nie potrafią przełknąć, że jakiś randomowy ork pożył dłużej i napsocił więcej niż to wynika z książek) potrzebuje jakiegoś złego typa na którym będzie koncentrować negatywne emocje. Siedzący w jaskini Smaug się do tego nie nadaje, bo siedzi w jaskini. Skoro już potrzebny jest jakiś villain to Azoga uważam za dobrego kandydata. Po drobnej przeróbce historii obie strony mają powody by traktować całą sprawę osobiście, a w końcu ludzie to uwielbiają!
4. W sumie też się zgadzam. Poczekajmy na następny film, może kolejne spotkanie (które raczej na pewno będzie miało miejsce) będzie dłuższe, poważniejsze i bardziej dramatyczne.

ocenił(a) film na 7
Xoxoxox

W zasadzie najbardziej dziwi mnie, że zdecydowano się na tego nieszczęsnego Azoga. Pomijając już zmiany które wprowadza ten wątek: marginalizacje osoby Daina, przeniesienie odpowiedzialności za losy kompanii ze złego świata na konkretną osobę, spokojnie można było wsadzić tutaj Bolga. Thorin stracił dziadka, Bolg stracił... cholera wie kogo, bo kwestia ojcostwa jest tu w związku z zapiskami Tolkiena dosyć niejasna. Tak czy inaczej byłoby to sensowniejsze i chyba nawet nieco głębsze, gdyby Jackson pokusił się tutaj o nawiązanie do dwóch stron tej samej monety. Oczywiście ja osobiście wolałbym raczej by Bolg na ekranie był pokazany przez chwilę i niewyraźnie, gdy np. inicjuje jakieś nieprzyjemne wydarzenie dla Thorina i drużyny, co było by świetną przygrywką pod późniejszą Bitwę Pięciu Armii, z drugiej jednak strony skoro już postawiono na wytarte hollywoodzie ścieżki, to nawet w takim układzie Bolg sprawdził by się lepiej niż wspomniany Azog, z tymi groteskowymi grabiami w miejscu uciętego ramienia.

ocenił(a) film na 5
Xoxoxox

1. Azog się nie nadawał, bo w tym czasie już nie żył, PJ mógłby przeczytac książki Tolkiena, zanim zaczął je ekranizować - słowo, czytanie nie boli!.
2. Co do orków i goblinów odpowiadałam już powyżej i "odszczekałam".
3. ŻADNA Biała Rada nie miała miejsca podczas pobytu krasnoludów w Rivendel.
4. O tyle ważne, że to kolejny "kwiatek" czyli pomysł PJ zmianiający Hobbita Tolkiena.
5. Wystarczyłoby, żeby PJ TRZYMAŁ się książki, i nie miałby żadnych problemów z przedstawianiem uczestników Białej Rady - po prostu by jej nie uwzględnił na ekranie.

ocenił(a) film na 9
Carmina

1,2,3,4,5 nieprawda ;)

ocenił(a) film na 9
kordrum

1. Możliwością podczas pisania scenariusza jest adaptowanie według własnego uznania, PJ dobrze zna materiał nad którym pracuje, więc wiedział, że co robi. Dlatego to nie ekranizacja ;)
3. Miała miejsce wtedy, ale trzeba pamiętać, że nie było to pojedyncze zebranie.
4. Czy zmiana znaczy źle? Sam Christopher Lee podczas kręcenia WP mówił (dodatki specjalne), że PJ zmienia historię na lepszą do ukazania w filmie niż napisał Tolkien. Tutaj nie było pewnie różnicy.
5. Plan był inny, książka ma prowadzić fabułę, film jednak na niej tylko oparty nie jest.

ocenił(a) film na 8
Carmina

1. Zgadzam się. Jak już gdzieś pisałem, jak chcieli na siłę zmieniać historię, to zamiast Azoga poległego pod Morią, mogli dać jego syna - Bolga - podobnego do ojca, każdy by myślał, że to Azog, a na końcu by się okazało, że to jednak nie on. Można by dalej zrobić, że np Thorin pozbawia go ręki - przez co Bolg próbując się zemścić - najeżdża Erebor. Może nie do końca by się zgadzało, ale chyba byłoby lepsze niż to z Azogiem.
3. A tego nie możesz być pewna. Nie wiesz co jest w notatkach Tolkiena które ma ekipa produkcyjna. A może w tych notatkach było właśnie coś z Białą Radą, która zebrałaby się właśnie w celu pokazanym w filmie. Chociaż z drugiej strony, Gandalf wiedział, że w D.G. jest Saruman podczas swojej wyprawy w 2850 gdy też znalazł Thraina. Więc przebieg tej rady nie mógł być taki, bo fakty są inne.

ocenił(a) film na 5
be_OK

W Hobbicie nie ma nic o Białej Radzie! Jest wspominana, ale nie pamiętam by w którymkolwiek z tłumaczeń, które czytałam, odbyła się w czasie, gdy krasnoludy bawiły w Rivendel [abstrahując już od formy w jakiej do tegoż trafiły i ich kompletnie kretyńskiej "ucieczki" z domu Elronda - w literackim pierwowzorze krasnoludy GOŚCIŁY u elfów dłużej, nie były podejmowane wrogo, ani nie uciekały potajemnie, tylko wyruszyły dalej obdarzone zapasami i dobrym słowem na drogę].
Przebieg Rady nie mógłby być taki jak u PJ, bo pan reżyser pozmieniał tyle wątków, że Tolkienowi by do łba nie przyszło...

Carmina

Carmina, PJ od lat, na długo przed decyzją o nakręceniu 3 filmu zapowiadał, że będzie filmował dodatkowe wydarzenia opisane w innych tekstach Tolkiena. Zrobił to w LOTR, zrobił to też w Hobbicie.

Masz prawo do swojego zdania, ale jestem pewien, że gdyby ludzie zobaczyli uproszczonego Hobbita bez nakreślonego kontekstu politycznego, szybko przyznaliby PJ rację co do tej decyzji. Jak już pisałem wcześniej, bez tych dodatkowych scen, Hobbit to grupka krasnoludów przemieszczająca się z punktu A do B i mająca parę przygód.

Myślę, że większość osób oczekiwała jednak znacznie więcej. Widać to po wielu opiniach dziś - nadal są narzekania, że pod względem fabuły Hobbit nie jest taki ciekawy jak LOTR. PJ zrobił co mógł, by tę historię pogłębić. Ja się z tego cieszę.

Pewnie powiesz, że dobry reżyser zrobiłby z takiej historii świetny film bez dodatków. A ja uważam, że o ile historia jest zgrabna i funkcjonuje na kartach książki dla dzieci, to zekranizowana w 100% wiernie byłaby niewypałem filmowym.

pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
zentaur

Zentaur, otóż PJ NIE OPIERAŁ SIĘ w części zmian na tekstach Tolkiena. Tylko na własnej inwencji. Idąc na hobbita nie oczekiwałam "duplikatu" Władcy - oczekiwałam właśnie prostej, wesołej historii, o przygodach grupy krasnoludów [+ jednego hobbita i jednego czarodzieja], które idą z punktu A do punktu B, po drodze mają sporo przygód a w efekcie zdobywają złoto i zabijają smoka. Nie oczekiwałam "pogłębiania" ani "mroczności" ani "epickości". I, owszem, powiem, że dobry reżyser potrafiłby nakręcić na podstawie tej prostej historii film, który funkcjonowałby zarówno jako piękna bajka dla dzieci, jak i jako przyjemny film dla każdego. Tyle, że zapewne nie byłby to film tak kasowy [a o to głównie chodzi w przemyśle filmowym i w rozciąganiu Hobbita na trzy części]...
Pozdrawiam

Carmina

Ale jak mówiłem Biała Rada była w planach nawet przy 2 filmach. 3 film nie ma tutaj z tym nic wspólnego. Kasa nie jest tutaj głównym czynnikiem. A to że PJ robi ze swoich filmów widowiska, no cóż, w tym gatunku to akurat jest zaleta i moim zdaniem dobra decyzja.

Ja śmiem twierdzić, że żaden reżyser nie zrobiłby arcydzieła z tej książki trzymając się w 100% treści. Dla mnie Hobbit jest fajną historią, ale w porównaniu z LOTR wypada blado.

Taki film skazany byłby na pożarcie. No chyba że robilibyśmy Narnie, wtedy ok. Tyle, że Hobbit nie do końca jest Narnią. A w związku z faktem, iż łączy się tematycznie z LOTR i w związku z faktem, iż Tolkien chciał przerobić Hobbita, decyzja by nie robić z Hobbita baśni dla dzieci uważam za słuszną.

ocenił(a) film na 5
zentaur

No cóż... GDYBY Tolkien Hobbita przerobił i napisał inaczej - wówczas nie ma o czym dyskutować. Ale tego nie zrobił. Więc PJ nie powinien ingerować, i tyle. Oczywiście to moje zdanie.
Pierwszym błędem PJ było ZACZĘCIE filmowania od Władcy. Gdybyśmy najpierw dostali Hobbita, nawet w takiej wersji, jak to PJ zrobił, byłoby znacznie mniej krytyki. Wtedy mógłby powoli dodawać "mroczności", "epickości" i "klimatu", i byłoby to normalne i coraz bardziej wciągające aż do kulminacyjnego punktu w Powrocie Króla. A tak? Ustawił sobie poprzeczkę tak wysoko, że nie jest w stanie jej przeskoczyć, i stąd wiadro pomyj na łeb.

Carmina

To nie on ustawił sobie poprzeczkę wysoko. To książka LOTR ustawia poprzeczkę wysoko, materiał wyjściowy.

Pisałem wielokrotnie w różnych wątkach: Hobbit jest reżysersko NA TYM SAMYM POZIOMIE CO LOTR!!!

Ludzie jednak nie potrafią odróżnić reżyserii od fabuły, która jest siłą rzeczy prostsza od LOTR bo bazuje na książce dla 10 latków. Stąd WRAŻENIE, że film jest słabszy. Nie jest słabszy. Jest INNY. Mniej epicki, mniej poważny, bo bazuje na innej powieści (choć przecież PJ robił co mógł by miał też swój rozmach).

I tak, lepiej byłoby żeby zaczął od Hobbita.

Ale nie traktowałbym tego jako błąd. Chyba nie pamiętasz jak sytuacja wyglądała kilkanaście lat temu. Filmowanie Tolkiena wtedy to była jedna wielka niewiadoma. Mogło skończyć się jedną wielką porażką.

PJ miał kłopoty z uzyskaniem finansowania, pierwsza wytwórnia chciała by LOTR był jednym filmem !!!. PJ wtedy powiedział: nie da rady i poszedł szukać dalej. Chodzi o to, że wtedy czasy były inne. PJ nie mógł wybierać sobie swobodnie dzieł Tolkiena do sfilmowania (w sumie teraz tez nie ale z innych powodów) bo musiał się liczyć z akceptacją wytwórni filmowej, dla której t było wielkie ryzyko. Co więcej, nie miał takiej renomy jak teraz.

Nie wiadomo jak by się to potoczyło. Być może Hobbit nie byłby tak wielkim sukcesem i LOTR miałby inny start. A może byłyby kłopoty z jego nakręceniem.

Łatwo teraz siedzieć przed komputerem i tak gdybać. Albo siedzieć w fotelu z książką i punktować zmiany.

Film to nie książka Carmina. Nigdy nią nie będzie.

ocenił(a) film na 7
zentaur

W zasadzie jako ciekawostka: sceny z Gollumem i odnalezienia pierścienia - ciekaw jestem czy w nowych wydaniach "Drużyny Pierścienia" spróbują jakoś zastąpić występujący tam flashback, który kłóci się z tym co widzieliśmy w "Niezwykłej Podróży".

Co do reszty waszej rozmowy. Kwestia ile wkładu miał Jackson w scenariusz. Nie wszystko co dodane było złe. Nie wszystko było też dobre, jednak w procesie twórczym ciężko oddzielić wkład reżysera od podszeptów i nakazu sztabu producentów, którzy wiedzą lepiej, co się sprzedaje. No i jest jeszcze skromna osoba scenarzysty. Przez te pominięcia zwykle za kształt filmu po dupie dostaje reżyser.

ocenił(a) film na 8
Carmina

Ależ ja nie napisałem, że w Hobbicie coś jest. Pisałem o notatkach, w których Tolkien mógł rozważać taką możliwość. Również mógł rozważać, że właśnie krasnoludowie uciekli potajemnie, ale potem zmienił na gościnę elfów, w końcu pisał to dla dzieci. Nie wiesz co w tych notatkach jest, ja też nie, więc nie pisz, że coś nie mogło być tak jak zostało pokazane w filmie, bo niektóre historie napisane przez Tolkiena mają kilka wersji. To samo mogło być tutaj.

P.S. nie musisz mi podkreślać oczywistych rzeczy, ja czytałem książkę ^^

ocenił(a) film na 5
be_OK

Dobrze, że czytałeś książkę, chwali się to.
BYĆ MOŻE Tolkien rozważał coś tam coś tam. Być może. Ale nie zmienił treści książki. A może bracia Grimm rozważali, że Kopciuszek okaże się być wredną małpą i książę wybierze jedną z jej sióstr? Albo wogóle inną, odpowiednio urodzoną i wychowaną pannę? Odmawiasz tej możliwości? No, nie, może i rozważali. Ale bajkę o Kopciuszku spisali tak, że to biedna sierotka zdobywa księcia i już. Zmiany tego typu [zwłaszcza jeśli nie poparte ŻADNYMI publikowanymi kiedykolwiek zapiskami autora] budzą we mnie sprzeciw i już. Może gdyby PJ zamieścił zamiast kretyńskich reklam przed emisją albo w jakimś dodatku, uzupełnieniu np. "fotokopie" [ja nie fachowiec, więc nazwy się nie czepiaj!] notatek Tolkiena z których korzystał miałby mniej pomyj wylanych na głowę?

ocenił(a) film na 8
Carmina

Wiele historii, które napisał Tolkien, pierwotnie różniły się wielce od tego, co zostało opublikowane za życia lub po śmierci przez jego syna. Np historia Galadrieli i Celeborna. Ja znam 2 wersje, czy nawet 3, o ile czegoś nie pomyliłem. Jednak jako prawidłową jest uznawana jedna. Inne są w notatkach i listach. W jednej Galadriela odpływa z Błogosławionych Krain w łodzi wraz z mężem do Śródziemia, w innej odpływa sama, w trakcie buntu elfów, po czym dopiero w Śródziemiu poznaje Celeborna. To samo dzieje się z innymi historiami. Ale w tym wypadku można tylko gdybyać. Może po 3 części ujrzymy te notatki, może nie.

Reklamy przed filmem nie zamieszcza PJ tylko kino :)

Co do Kopciuszka. Historia ta, nie jest jakąś wielowątkową, trudną, złożoną. Jest prosta, nieskomplikowana. Pisana dla dzieci, więc wątpię, żeby rozważali możliwość napisania jej w inny sposób. Może jakieś tam drobne zmiany były, ale nie znaczące. Tolkien natomiast stworzył świat bardzo rozbudowany, rządzący się swoimi prawami. Historie zmieniał często, w zależności od tego co tworzył później i jak razem wszystko się ze sobą łączyło. Nie napisałem też, że te notatki miałyby być tylko "pierwotną" wersją Hobbita. Chodziło raczej mi o zbiór "nakreśleń" historii, które mogły się w tamtym czasie wydarzyć, które były mniej, bardziej bądź w ogóle nie były połączone z historią kompanii Thorina. Bo przecież Hobbit był napisany stosunkowo wcześnie, po nim było dużo innych opowieści.

ocenił(a) film na 5
be_OK

Wiem, że reklamy to kino, a nie reżyser. Ale byłoby milej zamiast zupy w proszku i batoników mlecznych zobaczyć skąd, u licha, we łbie PJ pojawił się Azog [bo nie wierzę, że z jakichkolwiek notatek Tolkiena!], dlaczego tak przedstawił Białą Radę itp. Może [poza Azogiem] są te wyjaśnienia w zapiskach Tolkiena? Ale gdyby zamieścił coś takiego w dodatku, we wprowadzeniu do filmu, byłoby miło. I wówczas możnaby ocenić, na ile to J.R.R. chciał zmianić "swój" świat, a na ile to inwencja własna PJ.
Owszem, Kopciuszek nie jest wielowątkową, trudną i złożoną historią. Nie jest nią też Hobbit. Hobbit z założenia był prostą bajką dla kilkuletniego syna Tolkiena. I nie wiem po co PJ sili się na "dodawanie" głębi, tam gdzie jej nie ma i być nie miało? Być może po latach sam Tolkien napisałby Hobbita inaczej. być może. Ale tego nie zrobił. A skoro autor tego nie "pogłębił" nie "dopoważnił", - to może lepiej byłoby zostawić Hobbita tym, czym był dla J.R.R. - lekką, nieskomplikowaną historyjką, bez śladu grozy i cienia wojny?

ocenił(a) film na 8
Carmina

Ale Hobbit jest częścią dużo bardziej złożonego świata, a film zawiera więcej wątków od książki. W ogóle, to PJ nie chciałby chyba nawet nakręcać Hobbita takim jakim on jest - "prostą" bajką. To raczej dla Disneya. Stworzył natomiast coś, co trafia do większego grona odbiorców.
Co do Azoga, to też mi się nie podoba. I tego raczej w zapiskach Tolkiena nie było. Rozumiem zamysł PJ, aby mieć w tej części jakiegoś złego, który by nakręcał akcję, ale jak już pisałem gdzieś, można by go spokojnie zastąpić jego synem Bolgiem, który by chciał pomścić ojca i byłoby ok. Biała Rada - mi się też do końca nie podoba, powinna być bardziej rozbudowana, jak już ją chcieli pokazać. I bardziej przemyślana, a tak to wyszło jak nieplanowane spotkanie po latach.

Gdyby PJ już zrobił taką 'bajeczkę', to by się podobała tylko dzieciom chyba, bo dojrzalsza część by miała pewien niedosyt po trylogii WP.

Co do tych notatek. Może jak wyjdzie wydanie DVD/BR to jak zamieszczą materiały dodatkowe, to coś może tam o nich będzie.

Carmina

Urocze, 10-13 lat temu też tak miałem. Fanatycy Tolkiena są gorsi od nazistów.

ocenił(a) film na 7
Xoxoxox

Albo dyskutujemy na poziomie merytorycznym, albo zaczynamy okładać się poduszkami. Uno: sugerujesz niedojrzałość, due: wbijasz do dyskusji Nazistów. Bazujmy może jednak na argumentach. Noblesse oblige.

PaladinRage

No cóż, zdanie podtrzymuje w obu punktach. Brak jakiegokolwiek dystansu, niechęć do wszelkich kompromisów i zero jedynkowe postrzeganie świata (w tym przypadku: w 100% zgodne z Tolkienem albo złe) jest dla mnie oznaką niedojrzałości (a przecież jakże to typowe dla nerdów, nie tylko tolkienowskich!). I to prawda, że sam kiedyś, w sumie nie tak dawno tak miałem. Trochę mi tego nawet zostało.
Co do merytorycznej dyskusji: przyznaje, dałem sobie z nią spokój kiedy uświadomiłem sobie, że nawet przy takich pierdołach jak data spotkania paru mądrych osób czeka mnie jedynie walenie głową o betonową ścianę z napisem "u Tolkiena było inaczej!!!".

ocenił(a) film na 7
Xoxoxox

Wiesz, skupiamy się tutaj na negatywach, bo obecnie właśnie o tym jest dyskusja. O zasadności zmian, oraz modyfikacji. Ja osobiście już parę razy dzisiaj wskazywałem na to co mi się nie podobało, jednocześnie jednak parę razy zwróciłem uwagę na to, że część zmian była jak najbardziej zasadna i dała fajny efekt. Inne osoby nie wchodziły w dygresję i skupiły się na temacie i trzeba to też brać pod uwagę.

Co do Białej Rady: w dyskusji wyszło, że problemem nie jest tu tylko data, ale również forma i przebieg. Podejrzewam, że Carmina miał raczej na myśli fakt, że rada odbyła się w tym terminie przez co wyglądała jak wyglądała. Ja na przykład przyznam, że bardzo cieszyłem się na ujęcie w filmie wątku Dol Guldur i Białej Rady. Liczyłem jednak, że wątek ten będzie odpowiednio rozdzielony. Przyznam, że trochę się rozczarowałem, bo jak już wspomniałem Biała Rada miała przez zlanie jej z głównym wątkiem charakter nieco za bardzo przypadkowy i nieco mniej oficjalny niż oczekiwałem, zaś Dol Guldur dostarczyło nam spory zgrzyt z Czarnoksiężnikiem z Angmaru, co także nie jest aż takim drobiazgiem bo kontruje coś, do czego odniesiono się w poprzednich filmach. Głównie dlatego Biała Rada w tym terminie jest takim problemem dla wielu osób.

PaladinRage

No ja to wszystko rozumiem. Co do Białej Rady: tak jak pisałem wyżej, odnoszę wrażenie, że to co mieliśmy w pierwszej części to jedynie wstęp do poważniejszej rozmowy, która będzie miała miejsce np. po wizycie Gandalfa w Dol Guldur (którą Jackson w swoich trailerach obiecywał mi już teraz, zaraz :( )

ocenił(a) film na 7
Xoxoxox

Miejmy nadzieje, że nie stanie na samowolce Gandalfa, bo wtedy Saruman zyska moje pełne poparcie w kwestii negatywnej oceny i przerosty ambicji u szarego Istari. Szkoda, że to kameralne spotkanie wykorzystano do wsadzenia kolejnego żenującego żartu dotyczącego narkotyków. Mimo wszystko Saruman to szefujący Istari i z tego co pamiętam miał on przewodniczyć i być niejako osobą, której głos znaczył najwięcej podczas takich spotkań, zamiast tego zaserwowano nam przyjaznego, nieco snobistycznego dziadka, który czas spędzał na słuchaniu własnego głosu, podczas gdy Galadriela z Gandalfem prowadzili telepatyczną dyskusję całkowicie Sarumana olewając (Elrond pewnie w tym czasie pod stołem SMS'y sprawdzał). Mimo wszystko mam wrażenie, że niepotrzebnie dorzucono to spotkanie w Rivendel. Z jednej strony ciężko byłoby upchnąć ją później w filmie, z drugiej cała scena wydaje się raczej wymuszona koniecznością, niż wstawiona jako naturalny element fabuły.

ocenił(a) film na 7
Xoxoxox

To nie jest tak, że ludzie irytują się, że u Tolkiena było inaczej. Raczej irytacja jest taka, że część zmian niesie ze sobą pojmowany przez wiele osób subiektywnie spadek jakości całej historii i poszczególnych wątków czy nawet scen. Biała Rada jest tutaj dobrym, ale nie odosobnionym przykładem. Oczywiście część dyskutantów wykazuje tu pewne lenistwo i ogranicza się do wspomnianego przez Ciebie "w książce było inaczej", ale dalsza dyskusja zwykle ujawnia konkretne zarzuty pod tym jednym zdaniem ukryte.

PaladinRage

Broń boże nie zarzucam wszystkim dyskutantom podobnego zacietrzewienia. Na szczęście jest tu parę osób z którymi można normalnie pogadać. W przypadku Carminy, cóż, nie pierwszy raz odniosłem wrażenie, że jedynie walę głową we wspomniany wcześniej mur.

ocenił(a) film na 5
Xoxoxox

Podpisuję się pod wszystkim, co odpowiedział Ci PaladinRage. Nie będę tego przepisywać. I owszem, oczekuję, że jeśli ktoś bierze się za filmowanie dzieła literackiego ogólnie znanego, będzie się trzymał treści książki, a nie zmieniał charakter bohaterów i wydarzenia według swego widzimisię. Jeśli PJ chciał mieć pełną dowolność niech siądzie i napisze SWÓJ świat, a nie czepia się i zmienia universum Tolkiena.

Carmina

To przykre, bo w takim razie sporo znakomitych filmów jest dla Ciebie spalona na starcie. Podpisuje się pod wszystkim co wcześniej napisałem.

ocenił(a) film na 7
Carmina

Mimo wszystko nie byłbym aż tak surowy. Ok, spora część zmian jest "ni przypiął, ni wypiął". Część jednak była jak najbardziej zasadna. Peter Jackson zdziwił mnie w wielu miejscach, gdyż spodziewałem się, że pod nóż pójdą wszystkie piosenki. I co? I zostawił dwie, co na taki film stanowi niezły wynik, z czego jedna to ta najbardziej lekka klimatem, dotycząca zastawy pana Bagginsa. Bazując na tym przykładzie można by się spierać, że mógł zostawić wszystkie, ale czy śpiewające elfy z Rivendel, orkowie podśpiewujący o szarpaniu i szczypaniu (echa tej piosenki pobrzmiewają w okrzykach Wielkiego Goblina, co uważam za ukłon w stronę czytelników) wzbogaciłoby, czy raczej zepsuło ten film?

Za największe dwie bolączki uważam Radagasta i Azoga. Sporo namieszano i niepotrzebnie przekomplikowano prostą w zasadzie historię aż tak bardzo rozbudowując poboczne wątki i splatając je z głównym. W konsekwencji mamy nieco niepotrzebnego chaosu i parę błędów jak pochowany Czarnoksiężnik z Angmaru. Czy przekreśla to film? Nie. Co najwyżej obniża mu ocenę z doskonałego, na zaledwie dobry. Liczyłem na coś lepszego, fakt, ale Hollywood rządzi się swoimi prawami, więc biorąc pod uwagę parę innych adaptacji nie jest aż tak źle jak mogło być. Radzę więc nabrać więcej dystansu do tematu i mimo wszystko dać szansę następnym filmom.

PaladinRage

Chaos? Przecież ta historia nadal jest prosta i logiczna. O to przecież mają pretensje inni krytycy - dla nich nadal jest za prosta w stosunku do LOTR.

Krytycy zresztą tutaj wzajemnie sobie zaprzeczają, co tylko potwierdza, że nie da się wszystkim dogodzić. Trzeba robić swoje. Dla mnie PJ wypośrodkował historię miedzy książką a WP i ja to "kupuję".