Śmieszą mnie ludzie piszący że to już nie to samo co wp, jak wp był książką pisaną dla dorosłych czytelników a hobbit dla młodszych, stąd też taki a nie inny klimat filmu. Też jest dosyć śmieszne jak ktoś narzeka na niektóre sceny (np. na olbrzymów rzucających się kamieniami) jak film jest na podstawie książki więc reż nie wywali ze scenariusza niczego choćby najmniejszego szczegółu dla widzimisię jakiegoś hejtera który musi się do czegoś dop#@%lić
Toć powiedziałem, że nie ubliżając. Naucz się czytać ze zrozumieniem.
Co to są te dwie rzeczy? Obiło mi się coś kiedyś o uszy, ale nie miałem styczności. Opowiesz o nich z perspektywy eksperta? :)
Ależ pięknie zmieniasz temat :) I czuję się zaszczycony, że chciało ci się przeglądać moje oceny :)
John Carter to film jak każdy inny, który niczym mnie nie zawiódł, bo niczego od niego nie oczekiwałem. Film zwyczajnie dobry, a Hobbit mnie zawiódł.
Hahhaha oceniasz filmy pod wzgledem zawodu???? teraz to mnie rozwaliłeś. Nie ocenia się filmu od własnych oczekiwań, tylko na taką ocenę na jaką w rzeczywistości zasługuje. I wciąż nie odpowiedziałes na moje pytanie. W czym według ciebie Carter jest lepszy od Hobbita?
Nie. Pod względem tego, jak mi się spodobały, panie myślący inaczej. Teraz mnie dobiłeś. Nie ma czegoś takiego jak obiektywna ocena. A nawet jeśli, to Hobbitowi z czystym sumieniem mógłbym wystawić co najwyżej siedem, ale z całą pewnością nie dziesięć. Filmy powinno oceniać się wedle gustu, jakbyś chciał wiedzieć. Co, jesteś krytykiem filmowym i piszesz recenzje? Odpowiedziałem ci. To, że nie umiesz tego wyczytać jest twoim problemem. Carter to film, który oglądało mi się dobrze, bez niepotrzebnych dłużyzn.
To skoro mógłbyś dac 7, to daj. Doceń aktorstwo, muzyke, scenografię, kostiumy, charakteryzację, piękne zdjęcia czy porządnie napisane dialogi. Doceń prace grafików i speców od efektów.
Mógłbym. Gdybym oceniał jako recenzent. I to ci powinno wystarczyć. Subiektywnie, jako fan książki [mimo wszystko] uważam ten film za profanację. Zresztą nie tylko ja, jak widać. Przecież Tolkien nie będzie już więcej sprzedawał praw autorskich. Właśnie mnie ci spece od efektów i graficy wnerwili. Nie dam więcej, niźli 4. Amen.
A co rozumiesz pod pojęciem "na jaką w rzeczywistości zasługuje"? Tak z ciekawości? Ja uznałam Hobbita za film średni - i kilkakrotnie uzasadniałam dlaczego, wymieniając KONKRETNIE co mi się ne podobało i dlaczego. I jednym z argumentów było właśnie rozczarowanie - bo oczekiwałam czegoś innego [ a dokładnie co i dlaczego mnie rozczarowało to pisałam już nie raz i nie czuję potrzeby powtarzać]. Carter JEST lepszy od Hobbita. Chociażby dlatego, że nie jest ekranizacją genialnej książki dla dzieci zamienioną na nie-wiadomo-co, tylko filmem co do którego ne ma specjalnych oczekiwań - ma być po prostu przyjemnym kinem rozrywkowym. Od ekranizacji Hobbita [zwłaszcza po zapowiedziach PJ] oczekiwałam znacznie więcej i stąd rozczarowanie.
Tak dla jasności John Carter jest na podstawie książki Burroughsa .Dość popularnego autora książek,który ma swoich wiernych fanów na całym świecie.Sam film jest mizerny!
A widzisz, czyli wszystko [w ocenie] zależy od oczekiwań. Mi Carter się nawet podobał - książki nie czytałam, a film jako taki spełnił swoje zadanie, czyli dostarczył mi niezłej rozrywki. :)
To prawda,jeżeli dostarczył Ci "niezłej" rozrywki,to faktycznie spełnił zamierzony cel;) U mnie z takimi produkcjami jest dość kiepsko.Zazwyczaj w połowie filmu widzę już tylko na jedno oko;) Szczerze powiedziawszy nawet Hobbit zaczynał pomału męczyć moją lewą powiekę.
hahaha Carter, który ma tylko porzadne efekty jest lepszy od Hobbita? A to ci dopiero. Nawet z tobą nie rozmawiam. Żegnam.
Po prostu od Cartera nie oczekiwałam niczego poza niezłą rozrywką i tej mi dostarczył. Od filmu na podstawie [a właściwie, jak otrzymałam w efekcie, na motywach] powieści Tolkiena - miałam dużo większe oczekiwania. I tyle.
Ale Carter prócz efektów niczego nie reprezentuje. Tobie moze się bardziej podobac, ale nie możesz powiedziec, że jest lepszy od Hobbita bo tak nie jest. Porównaj sobie aktorów, muzyke, scenariusz, kostiumy, scenografie, charakteryzacje czy zdjęcia a zobaczysz kolosalna róznice.
W Carterze efekty są lepsze niż w Hobbicie. Do scenpografii, kostiumów, aktorstwa - nie mam zastrzeżeń. Podobnie do charakteryzacji czy zdjęć.
Zrozum, że ocena to właśnie to, czy mi się film podobał czy nie - i nie istnieje coś takiego, jak film "lepszy" czy "gorszy" - a tylko i wyłącznie podobający mi się bardziej lub mniej. Od Cartera nie miałam specjalnych oczekiwań - więc po prostu mi się podobał. Nieźle zrealizowane widowisko, ciekawa historia - nie rozczarował mnie. Od Hobbita miałam dużo wyższe oczekiwania - a otrzymałam? "Wybitne" dowcipasy Jacksona, kompletnie bezsensowne zmiany w stosunku do książki i CGI. I jeszcze trochę CGI. I( jeszcze więcej CGI... Ogólnie - rozczarowanie i stąd nie wysoka ocena.
Efekty w Carterze wcale lepsze nie sa i własnie tam jest przeładowanie CGi bo nawet scenografii nie ma, tylko wszystko robione jest komputerowo. Nie wspomne już o słabej grze aktorów, przeciętnej charakteryzacji i kostiumów oraz słabej muzyce.
Jaaasne. Dla ciebie wszystko co nie nazywa się Hobbit Petera Jacksona jest słabe.
Nie ubliżasz Tolkienowi. On pisała Hobbita jako właśnie BAJKĘ dla swojego, kilkuletniego wówczas, synka. I w tej kategorii - bajek dla dzieci - ta historia jest świetna. I, jak zauważyłeś słusznie - jedynym "przesłaniem" jest [jak w każdej bajce], że dobro jest cacy, a zło jest be, tudzież, że dobro zostanie nagrodzone, a zło ukarane. Takie są reguły bajek dla dzieci.Sam Tolkien nie doszukiwał się w Hobbicie jakiejś monumentalności, głębi, pasji...
A to, że teraz już się poruszam w innych klimatach, też nie wpływa negatywnie na ocenę. Ale mówienie, że ten film ma przesłanie, to lekka przesada :)
"tęsknota za domem, smutek po utracie bliskich, wewnętrzne piękno. " - to rzeczywiście głębokie nie ma co... motywy ,które przewijały się w tysiącach filmów i było o wiele lepiej ukazane
nikt nie oczekiwał melodramatu czytaj ze zrozumieniem . Pewnie nie widziałeś nawet 10 % tych filmów fantasy ,które widziałem ja więc nie pyskuj .
Otóż pozwól że cię oświecę. Nie. 5 - to film ŚREDNI. Średni, czyli nie słaby, kiepski czy beznadziejny. Ale i nie dobry, rewelacja czy arcydzieło. I tyle. Mam ci napisać za co "obniżyłam" notę z 10?
1. Zmiany w stosunku do książki [kretyński zmartwychwstały Azog, Radagast z ptasią kupą na głowie cwałujący w zaprzęgu królików itp];
2. Dłużyzny [sceny pododawane tylko po to, żeby film dociągnął tych trzech godzin, wschody i zachody słońca [malownicze, owszem, ale nadużywane];
3. Nadmiar efektów [Nowa Zelandia jest piękna - obroniła się jako Śródziemie w LoTR, i nie rozumiem czemy PJ uparł się ją skopać, poprawiając każdą trawkę];
4. Totalnie żenujący, prostacki hhumor [J.R.R. jednak był człowiekiem wysokiej kultury i klasy i pewne rzeczy by u niego nie przeszły - jak widać "klasa" p. Jacksona ma się nijak do elegancji pierwowzoru literackiego];
5. Wygenerowanie komputerowo orków i wargów [w LOtR ci pierwsi [ucharakteryzowani] byli bardziej przekonujący jak na mój gust, robili wrażenie "wywodzących się z elfów [najpiękniejszej rasy Śródziemia] i zniekształconych, zmienionych, oszpeconych torturami Morgotha". Wygenerowani z kompa - połowa wrażenia. Wargowie też w LOtR byli bardziej niesamowici - w Hobbicie przypominali mi "sforę" ze Zmierzchu i raczej śmieszyli];
6. Aktorstwo [Oczywiście nhie wszystkich - mnie zdecydowanie zniechęcił Thorin - cały film łazi z jedną nabzdyczoną miną, jak królewna obrażona na nianię, albo jakby miał problemy gastryczne, o pozostałych krasnoludach trudno cokolwiek powiedzieć, poza tym, że brody i wąsy mieli jak z Festiwalu fryzjerskiego];
Mam ciągnąć dalej? Ale film ma też i plusy!
1. Muzyka. [Za "the misty mountains cold" jestem w stanie wybaczyć wiele...];
2. Aktorstwo [Zwłaszcza postaci epizodyczne jak Gollum, Saruman czy Elrond - trzymają klasę];
3. Cały wstęp w Shire [wiem, że to odstępstwo od oryginału literackiego, ale daje ładną klamrę z Władcą i "spina" nowy film z wcześniejszymi];
Twoje wypisywanie minusów jest żałosne, bo nic z tego nie jest minusem. Przykro mi:( A za takie pierdoły możesz obniuzyć ocenę filmowi z 10 co najwyżej o 2.
Twoim zdaniem przeładowanie CGI to pierdoła - moim znacząca wada filmu. Twoim zdaniem zmienianie treści i reguł universum to pierdoła - moim znacząca wada. Twoim zdaniem Richard Armitage może być genialnym aktorem - moim zdaniem tutaj [nie oceniam innych jego filmów!] po prostu nie grał - w tej roli jak ją Armitage zagrał mógłby wystąpić odpowiednio "ucharakteryzowany manekin. Ciebie "żarciki" PJ mogą bawić - mnie zniesmaczyły. Dla mnie to całkiem sporo znaczących wad. I w związku z tym oceniłam krytycznie, acz nie źle. Jak napisałam: są też zdecydowane plusy.
Armitage zagrał bardzo dobrze, CGi jest owszem dużo ale to nie minus. A żadna treść zmieniona nie jest, bo to co jest w ksiązce, jest w filmie. Ale nawet gdyby to: za to ze nie podoba ci się 1 aktor, CGI czy humor mozesz wystawić ocene co najwyzej o 1 lub 2 mniej niz 10. Gdyby za takie elementy miałbym obnżać aż tak ocene filmom to wszystkie filmy miałyby ocene 1. Ocenia się głowne elementy a nie drobiazgi. To że w filmie było kilkadziesiąt utworów muzycznych, a mnie sie 1 nie podobał, nie oznacza, że az o 1 niżej mam oceniać film. Co innego 10 utworów no to tak.
1. To, że Armitage zagrał bardzo dobrze - to TWOJA ocena. Moim zdaniem trudno mówić, że zagrał wogóle cokolwiek, bo po prostu chodził cały film z jedną miną jakby miał dolegliwości gastryczne i tyle.
2. CGI to "na dziś" oczywiste narzędzie w rękach filmowców. Ale przeładowanie nie wpływa dodatnio na ocenę filmu - tobie może się podobać, że WSZYSTKO jest poprawiane komputerowo, mi nie musi.
3. Poczucie humoru PJ odbiega od mojego [i od tego, jakie prezentował w swoich książkach Tolkien]. I tyle.
4. Treść JEST pozmieniana - chociażby wielokrotnie wałkowany zmartwychwstały Azog, idiotyczny Radagast w zaprzęgu królików, Biała Rada, która nie odbyła się ani w tym miejscu, ani czasie, ani składzie osobowym, Elfowie pod Ereborem oglądający kiepski reality - show w wykonaniu Smauga i Khazadów... Wymieniać dalej?]. Zmiany możesz uznać, za poprawiające odbiór itp, ale nie podważaj faktu, że SĄ. Fakt, że niewiele wycięto, odrzucono z książkowej treści, nie znaczy, że nie ma zmian.
Ogólnie to co ty uważasz, za mało istotne elementy - dla mnie stanowi o ocenie ogólnej filmu. Czyli treść [zgodność z książką - kiepsko], aktorstwo [poza rolami epizodycznymi i drugoplanowymi pół na pół - Bilbo dobry, Thorin bardzo słaby], charakteryzacja [trudno ocenić, bo większość załatwił komputer, poza idiotycznymi brodami i wąsami krasnoludów], efekty [dobre, ale przesadzono z ich ilością], muzyka [rewelacyjna!]... W tej sytuacji raczej można uznać 5/10 za zawyżenie noty! Bo w najistotniejszych kategoriach - PJ wypadł słabo...
1. Bo taki był ten krasnolud - powazny i dumny. Utracił swoje królestwo i poniósł klęskę. Miał się radowac i skakać? Czytałas ksiażkę?
2. Spójrz na plenery. Tam nic poprawione nie jest. A to nie wina Petera, że kinomatografia poszła aż tak do przodu. On sie musi tego trzymać. Gdyby zaprezentował mniej CGI w filmie jak w WP ludzie dzisiaj by tego nie przyjęli. Ty może tak - 90 % widzów nie.
3. W książkach humor jest dziecinny a film nie jest, więc humoir taki nie mogł byc. Co ci w humorze przeszkadza? jest dostosowany do sytuacji, tylko ty masz fochy. Zresztą, Peter powiedział że w 1 czesci mógł sobie na niego pozwolić ale w 2 i 3 już go będzie znacznie mniej, bo i powaga sytuacji wzrasta.
4. To co jest w kisązce jest i w filmie - swoje powiedziałem. reszta to dodatki, które wpłyną też na kolejne cześci .Zrozum to. Azog dodaje filmowi dynamiki i mroku. Dzięki niemu bardziej poznamy nienawiść orków do krasnoludów i na odwórt. Biała Rada zebrała się na razie tylko by porozmawiać. Nikt się nie spodziewał, że Gandalf wyciągnie Ostrze Morgulu. Dopiero przy ataku na Dol Guldur zbierze się może w większym składzie i w innym mijescu w 2 części. A Radagast to nieco inny czarodziej i taka była wizja reżysera. Duzo wnosi do 1 czesci i na pewno jeszcze sporo wniesie. To wązna postać.
Kategorie:
1. Aktorzy: wystarczymi Greeman, McKellen, Serkis - jesteś przebita. Do tego Blanchett i aktor grający Balina - jesteś zmiażdżona. wymieniac porządne role dalej?
2. Charakteryzacja - faktów nie obalisz. Obejrzyj filmiki z planu. Wszystkie ostacie sa ucharakteryzowane a elfy i krasnoludy to mistrzostwo.
3. Scenografia - jest jej bardzo dużo (Bag End,Shire, jaskinia Golluma, Dale, las trolli, Roshgobel, Rivendell, PŁONĄCE SOSNY) WYMIENIAĆ dalej?
4. Efektów nie może byc za wiele - no chyba ze inne elementy wypadaja słabo i efeky wrzystko przygniatają. Efektów w Hobbicie jest dużo i sa rewelacyjne, ale nie może być ich nadmiar. Nie przesadzaj.
5. Treść filmu z książka jest bardzo zgodna, tyle że są dodatki. Peter ich sobie nie wymyślił od tak. Azog to postać stworzona przez Tolkiena. Radagast też i Biała Rada też miała miejsce. Więc nie panikuj, bo mało wiesz o różnych związkach logicznych między poszczególnymi częściami np. po co elfy pod Ereborem? Ano po to żeby w 3 miało to logiczne rozwiązanie podczas ataku elfów i ludzi z Esgaroth na Erebor. Dobrze wczytaj sie w ksiażkę:P
1. Poważny i dumny to był Thorin u Tolkiena, a wcale nie chodził całą książkę z jedną naburmuszoną miną przyklejoną do gęby.
2. Większość krajobrazów jest także poprawiana i cyzelowana "fotoszopem", więc natury tam niewiele. A szkoda, bo Nowa Zelandia jest przepiękna i swobodnie obroniłaby się jasko Śródziemie bez poprawek. I jakoś dziwne, ale większość nawet osób zadowolonych z filmu [poza tobą, oczywiście] twierdzi, że zdecydowanie przeładowano CGI.
3. Po prostu mam inne poczucie humoru i już. Niektórzy rżą ze śmiechu na filmach Jasia Fasoli albo Benny Hilla a ja ich nie lubię, nie śmieszą mnie. I o ile dziecinne poczucie humoru w dziecinnej książeczce [jaką, nie zapominajmy, Hobbit jest] mi nie przeszkadza, to już "dowcipasy" pana reżysera mnie zniesmaczają w większości. Nie mówię, że tobie się nie mogą podobać, ale mi nie muszą.
4. To co jest w książce jest i w filmie. Ok, zgoda. Ale DODATKI to też zmiany, takie same jak wycinanie jednej trzeciej treści. I fakt, że zmiany [dodatki, inaczej mówiąc] wymuszą kolejne zmiany czyli dodatki w dalszych częściach jest dla mnie oczywisty. Tyle, że zmiany są - więc film nie jest wierny książce. Czy są to zmiany na lepsze czy na gorsze - to już kwestia oceny. Twoim zdaniem Azog dodaje dynamiki - moim jest bez sensu, twoim zdaniem Biała Rada w takim układzie ma sens - moim kompletnie nie ma, Twoim zdaniem Radagast dużo wnosi - moim kompletnie kłóci się z wizją Tolkiena na Istarich jako takich.
ad. 1. Nie jestem ani przebita, ani zmiażdżona. Napisałam, że aktorzy drugiego planu i epizodyczni stanęli na wysokości zadania - czytaj może wypowiedzi, z którymi polemizujesz? Zastrzeżenia mam tylko do Armitage'a, ale niewątpliwie gra on jedną z głównych ról, i kładzie ją na całego. Freeman niezły. McKallen, Serkis, Blanchet - to epizody - i zagrane bez zarzutu, Serkis wręcz genialny.
ad. 2. Ile masz charakteryzacji w przypadku np. Aidana Turnera [Kili]? Pozostałe krasnoludy to też głównie popisy fryzjera, który co wymyślniej trefił wąsy i brody. No, elfowie, niechby, ale ile w gruncie rzeczy tych elfów masz na ekranie? Kilkanaście osób i przez piętnaście minut - jeden, dwa dni zdjęciowe. Nie narobili się.
ad. 3. Nie neguję faktu, że jakąś tam scenografię mieli. Nawet dobrą, co mi tam. Tyle, że i tak, każde miejsce, każde ujęcie było "podrasowywane" komputerowo.
ad. 4. Efektów może by ć za wiele - jak w tym przypadku. Duża część innych elementów wypada słabo i efekty robią wrażenie, że mają przesłonić te niedoróby.
ad. 5. Dodatki to rozszerzenia, których NIE BYŁO w książce, a więc zmiany. Owszem, Azog to postać stworzona przez Tolkiena, tyle, że uśmiercona przez tegoż rękoma Daina Żelaznej Stopy. Radagast też, tylko w zamyśle Tolkiena to nawet nie postać epizodyczna, a wspomniana. I według tego, co Tolkien napisał, kompletnie zbędna w tej historii. Ano czytałam książkę nie raz i nie przypominam sobie, by Elfy PRZYBYŁY pod Erebor, pogapiły się niemrawo, jak Smaug rozpieprza Khazadów i wróciły do domciu. Może masz innego Hobbita niż ja?
1. No raczej jest też taki w ksiażce. Wiem, bo czytałem i to kilkanascie razy. Tobie też radze przeczytać.
2.Ciesz sie ze były chociaz robione zdj. w plenerze, a nie takie gó*no komputerowe jak w Johnie Carterze.
3. To, ze ty sie nie smiałas nie oznacza, ze żarty nie sa zabawne. U mnie w kinie śmiała sie prawie cała sala, szczególnie na Gollumie.
4. Poczekaj na 2 i 3 część, i dopiero wtedy sie wypowiesz na temat dodatków. Ciesz się, że sa dodatki a nie braki jak w Lotrze.
ad 1. Freeman niezły? Wiesz, zal mi się robi ciebie, jak czytam co piszesz.
ad 2. Widocznie Kili nie wymagał aż takie charakteryzacji. Obejrzyj videoblogi i poczytaj przewodnik a wszystkiego się dowiesz. Wszyscy krasnoludowie i elfowie sa charakteryzowani. Sędzono nad nimi masę pracy. A gdzie make up w Carterze?
ad 3.I co że podrasowane? Surowa wersję chcesz jak w videoblogach? Nie te czasy, mała.
ad 4. A Carter może dużo efektów nie ma? I w dodatku wszystko prócz efektów jest w nim słabiutkie. Za to w Hobbicie jest masa plusów.
ad 5. Nie, ale to wszystko jest logicznie powiazane i za to chwała rezyserowi.
1. Czy ty wogóle czytasz to, co napisałam? Napisałam że W KSIĄŻCE Thorin był dumny i poważny. To, że Armitage dumę i powagę oddaje jedną skwaszoną miną, to na serio nie moja wina.
2. Pewnie, że mogli całość wygenerować komputerowo. w sumie mogli tez nie zatrudniać aktorów, tylko napakować "wytworzonymi z CGI. Pewnie. Tylko czy to nadal byłoby chociaż średnie?
3. Przecież nie piszę, że ciebie nie mogą śmieszyć. Mogą, oczywiście. Tyle, że JA mam inne poczucie humoru, więc dla mnie większość "dowcipasów" pana reżysera była żenująco prostacka. Podkreślam, że jest to moja osobista opinia, ale też wpłynęła na moją osobistą ocenę.
4. A ja bym wolała, żeby po prostu PJ trzymał się książki. Za trudna sztuka dla niego? To niech wraca do "Martwicy mózgu".
ad. 1. W porównaniu z Armitage'em - genialny. Ale w porównaniu z króciuteńkim występem Serkisa - niezły.
ad. 2. Videoblogi mam w nosie i guzik mnie obchodzą. Oglądam film, a nie kroniki, filmiki z kręcenia czy przewodniki. A w filmie poza wąsami i brodami krasnoludów [jak na pokaz fryzjerski] charakteryzacji trudno się dopatrzeć.
ad. 3. Maleńki, czasy są takie, że byle badziewie reklamują jako cudo i ty to kupujesz. Bo dużo łatwiej jest odpicowac wszystko na komputerze, niż nauczyć się DOBRZE filmować, robić ciekawe ujęcia itd.
ad. 4. Owszem, Carter ma głównie efekty. Ale też po ty,m filmie nie oczekiwałam niczego więcej. Natomiast od Hobbita miałam wyższe oczekiwania i wg słów PJ on sam miał jakby wyższe ambicje...
ad. 5. Twoim zdaniem wszystko jest logicznie powiązane. Ja tej logiki nie dostrzegam, natomiast dostrzegam swobodne olewanie przez PJ tego co pisał Tolkien i nie bardzo rozumiem, czemu nadal posługuje się nazwiskiem Mistrza pióra do reklamowania swoich gniotów.
1. Najgłupszy argument jaki znam. Ja nie jestem aktorem, a widzem, o ile jestes w stanie pojąć subtelną różnicę? MI się Thorin Armitage'a nie podobał i już. I właśnie dlatego, że przez niemal cały film łaził z jedną miną, która miała wyrażać dumę i powagę, a wyglądała, jakby miał problemy z żołądkiem.
2. Elementy scenografii które się pojawiły tez są poprawiane komputerowo - przebijesz to?
3. Nie oglądałam Kac Vegas.
4. Jak wynika z powyższego PJ robi film dal SWOICH fanów a nie fanów Hobbita czy twórcy wspomnianego czyli Tolkiena. I Bóg z nim, niech robi. Tylko w moich oczach - jest po prostu słabiutki, skoro nie potrafi nakręcić ciekawego materiału na podstawie książki za której filmowanie się bierze.
ad. 1. W porównaniu z Serkisem - przeciętny. Inna kwestia że w kontraście z Armitage'em - faktycznie genialny.
ad. 2. A tego nie wiem. A za co Titanic dostał 11 Oscarów?
ad. 3. Pisałam już kilkakrotnie - od Cartera nie oczekiwałam nic więcej tylko rozrywki na przyzwoitym poziomie. Po Hobbicie spodziewałam się czegoś więcej.
ad. 4. A co mnie obchodzą twoje oczekiwania, żeby wszyscy mieli dawać Hobbitowi notę 10/10?
ad. 5. Nie jestem "fanką" Cartera. Wogóle "bycie fanem" jednego tylko filmu to skrajny infantylizm, jaki ty prezentujesz, od ukazania się Hobbita. PJ już we Władcy z logiką bywał na bakier i w Hobbicie nie tylko tego nie poprawił, a raczej zaczął tym bardziej olewać, bo już WIE, że jest wielkim reżyserem i i tak kupa ludzi pójdzie, choćby byle chłam sprzedawał. Brak spójności i logiki wyciągałam niejednokrotnie i nie raz [nawet w dyskusjach z tobą] podawałam konkretne przykłady.
A na marginesie: Incepcja to całkiem niezły film, acz pod fantasy bym go nie umieściła. Prędzej jako... bo ja wiem? Może psychologiczny thriller? Z domieszką surrealizmu...
Jeśli nie przestaniesz robić wycieczek osobistych pod moim adresem - więcej odpowiedzi nie będzie, należy zachować kulturę wypowiedzi.
1. Biorąc pod uwagę ten drobiazg, że jest to aktor grający jedną z głównych ról - owszem, jest to powód do obniżenia noty o 1. Można przymknąć oko na nieudaną obsadę epizodów [tu była genialna!], czy ról drugoplanowych [tu była co najmniej bardzo dobra]. Ale nie ma głównych bohaterów.
2. Czyli co, twoim zdaniem każdy film jest napaćkany CGI? No to chyba nie wiesz, o czym mówisz, albo mało filmów oglądasz.... Abstrahując już od tego, że nadużywanie techniki komputerowej nie świadczy dobrze o operatorach.
3. Nie kłamię. Z zasady omijam głupawe komedie amerykańskie, po prostu mnie nie śmieszą. Nie oglądałam też Kac Wawa ani wielu innych.
4. Słabiutki, bo mimo trucia o "wierności" Tolkienowi ma jego prozę tam, gdzie aniołek czubek choinki. A poza filmami opartymi [mniej lub bardziej] na książkach Tolkiena nie ma kompletnie żadnych osiągnięć.
ad. 1. Maleńki, toteż napisałam, że MI się nawet podobał. Freeman. Tyle, że w zestawieniu z drętwym jak kłoda Armitage'em nawet gdyby Bilba zagrał nasz Czaruś Pazura - byłby genialny. I, może cię to zmartwi, ale właśnie ocenia się przez porównanie z innymi. Pod warunkiem, że się obejrzało więcej niż jeden film w życiu...
ad. 2. Nie chodziło mi o to, w jakich kategoriach, ale za co? Za jakie cechy, jakie wartości itd. No, niech będzie, że niezłe romansidło, ale na 11 Oscarów? A na marginesie - Hobbit nie dostał ANI JEDNEJ statuetki Oscara, co też w jakiś sposób świadczy...
ad. 3. Jeśli ktoś [w domyśle: reżyser] bierze się za literaturę, która jest od wielu lat kanonem, znana na całym świecie i lubiana przez wielu - musi się liczyć z tym, że oczekiwania będą większe, niż wobec Martwicy Mózgu. Może gdyby film był rewelacją - oceniłabym go inaczej? Jednak moim zdaniem jest po prostu średniakiem - nie jest zły, ale do dobrego też mu daleko.
ad. 4. Uzasadnij dlaczego. Ja napisałam ci konkretnie co mi się podoba, ale [zauważ] nigdzie nie napisałam, że noty typu 10 stawiać mogą tylko buce, debile czy ślepoty.
ad. 5. Wymień JEDEN jego film autorski [nie podparty Tolkienem i Jego wyobraźnią], który mógłbyś uznać już nie za wielki, ale za niezły?
A na koniec - ja nie ubliżałam ci ani od ślepot ani gniotów, nie określam cię lekceważąco mianem "mały" chyba że w odpowiedzi na twoje zaczepki. To właśnie, między innymi, jest kultura wypowiedzi. Szkoda, że nie umiesz jej zachować.
Przepraszam, że się wtrącam w tę dyskusję, ale chciałabym zasugerować, że może czas ją już zakończyć? Od pewnego czasu powtarzacie te same argumenty, a już zaczyna się obrażanie ( z jednej strony). Carmino, masz swoje przemyślane, rzeczowe argumenty, ale wątpię, czy jest coś, co sprawi, że kamilxx09 zmienił zdanie o Hobbicie. Z nim ( *sorry kamil, ale tak uważam*) nie ma dyskusji na temat wartości Hobbta, możesz tylko mu przytaknąć, inaczej będziesz się mylić.
Jeszcze raz przepraszam za to wtrącenie, ale zauważyłam, że takie dyskusje z reguły prowadzą do kłótni a nawet do bana. To strata czasu i energii, może lepiej podyskutować z kimś, kto szanuje zdanie innych?
Forum to otwarte miejsce - każdy może się włączyć, zwłaszcza, jeśli grzecznie i bez pyskówek. :)
Staram się moje uwagi formułować w sposób wyważony [inna kwestia jak mi to wychodzi ;) ]. Natomiast z kamilem, wbrew pozorom da się pogadać, a w każdym razie dawało się pogadać, jeszcze z pół roku temu - dopóki nie zaczynał się "ciskać", obrażać i wyzywać - chyba kiedyś miał wiyższy próg pobudliwości, bo teraz wystarczy kilka postów nieuwielbieniowych dla Hobbita, żeby zaczął mieszać z błotem. Najczęściej bez konkretnych argumentów, niestety...
Wiem, że da się z nim pogadać, ale, właśnie, dopóki ktoś nie skrytykuje Hobbita, a to nie jest już dobre.
No i chciałam się odnieść do twojej krytyki R. Armitage'a. Otóż nie zgodziłabym sie, że łazi z jedną miną, no w każdym razie nie do końca. Przecież on tak dużo wyraża zwłaszcza wzrokiem i głosem: np. Bag End - życzliwość dla Gandalfa, pobłażliwe lekceważenie Bilba, gdy Balin opowiada o wydarzeniach pod Morią- jak zmienia mu się wyraz twarzy w zależności od słów Balina, scenka z złapaniem przez trolle, gdy leżeli w workach, potem gdy Gandalf łajał go, że nikt nie wpadł na ten pomysł co Bilbo - taki przepraszający i przyznający mu rację gest, gdy uświadamia sobie, że Azog żyje - niedowierzanie i nawet desperacja, końcówka filmu.
Oczywiście złość też jest, może więcej niż innych uczuć, ale ja to odebrałam tak, że on po prostu cały czas jest pełen gniewu, za to co spotkało krasnoludy z Ereboru, żądny zemsty, do tego okropnie dumny i dlatego te uczucia przebijają się najbardziej.
Wypisałam te, które od razu przyszły mi do głowy, nie pamiętam, czy było coś więcej.
Mówiłam o moim odczuciu - tych "wyrazów twarzy" innych niż nadęcie - przez trzygodzinny film można na palcach jednej ręki policzyć. Jeśli aktor gniew umie wyrazić tylko i wyłącznie jedną i tą samą miną - to, sorry, ale to kiepski aktor. Nie twierdze, że R. Armitage jest złym aktorem - po prostu w tym filmie nie pokazał nawet śladu kunsztu aktorskiego. Porównaj [biorąc pod uwage proporcję czasu występowania na ekranie] Thorina i Golluma. Ten drugi w każdym ułamku sekundy wyraża coś innego, jego "twarz" jest tak plastyczna... Serkisa uwielbiam! Natomiast Thorin? Mając ile więcej czasu na pokazanie czegokolwiek? No, Armitage poległ. Oczywiście to moje zdanie i nikt nie ma obowiązku się ze mną zgadzać!
Nie rozmawiaj z Carminą bo ona ocenia wyżej Johna Cartera niż Hobbita. I wypisuje głupoty typu że Armitage zagrał słabo.
Ale czy tą dyskusję na temat ekranizacji filmu z porównaniami do książki da się kiedykolwiek zakończyć ? Chyba nigdy , mam wrażenie , że to takie dyskusyjne "never ending story" ;)
1. jeden aktor to nie powód to obniżania oceny o 1. Co innego 5 aktorów.
2. A czy ktoś w ogóle powiedział że CGI jest złe? Po to jest żeby go używano. Tym bardziej w produkcjach fantasy
3.Powiedzmy że ci wierzę.
4. Czyli uważasz że Lotr też jest słaby? To co ty robisz na tym forum?
ad 1. Ocenia sie jaki film jest naprawde a nie w zestawieniu. Ktoś wystawi filmowi 8 a porówna go do innego i ma wystawić 2? To nie ta bajka, mała.
ad 2. Dla mnie Oscary to nagrody takie, jak wygrana w konkursie na najładnieszą rynnę przy bloku. Kiedyś może coś znaczyły, teraz schodza na psy.
ad 3. Do dobrego mu daleko, ale z innej strony. jest tak rewelacyjny, że żeby być tylko dobry ma kawał drogi w tył.
ad 4. Co mam ci udowodnić? Dlaczego Hobbit zasługuje na wysoką note. Ile razy się będę powtarzał?
ad 5. Zły smak.
Szkoda że nie umiesz pogodzić sie ze swoimi głupimi ocenami.
Zgodnie z sugestią Pani_Zima,ostatnia moja wypowiedź w tej wymianie zdań. Spróbuj przeczytać powoli, z pięć razy. Może wówczas zrozumiesz?
1. Jeśli aktor pierwszoplanowy nie gra a po prostu łazi po planie z jedną i tą samą tępawą miną - to owszem, jest to powód do obniżenia oceny. Bo to na pierwszoplanowych bohaterach opiera się cała opowiadana w filmie historia.
2. Owszem CGI jest po to, żeby go używać i nie, nie jest złe. Tyle, że powinno byc stosowane z rozsądkiem - tam, gdzie nie da się czegoś zrobić inaczej, tam powinna wchodzić tecfhnika. W Hobbicie mamy właściwie głównie pracę speców od komputerów. I nie ja to wymyśliłam, tylko wiele osób uważa, że przesadzono z ilością CGI, w tym i tacy, którzy ogólnie Hobbita chwalą.
3. Nie musisz. Tak po prostu jest.
4. LOtR jest książką Tolkiena. I to genialną - spróbuj przeczytać - warto! Książka dużo lepsza niż film, a filmów na filmwebie nie oceniłam, ani jednej z części trylogii. Ale gdybym już oceniała [w odcięciu od książki, bo wiele zmian wprowadzonych przez reżysera uderza w zasady rządzące universum] to było by chyba: DP - 8/10, DW - 7/10 i PK - 6/10. I nie pisz mi, że nigdy nie było lepszego filmu fantasy, bo na prawdę mając tak genialny materiał literacki PJ oddala się od niego coraz dalej i coraz więcej "dodaje od siebie". I to co dodaje jest mierne i średnio pasuje do świata Tolkiena.
ad. 1. Nie bardzo rozumiem o co się "pienisz"? w końcu napisałam, że Freeman to dobry aktor i dał radę. Czyli udźwignął rolę. To mam napisać, że jest do luftu?
ad. 2. To ty przywołałeś, jako argument za "genialnością" charakteryzacji w Hobbicie nominację do oscara, nie ja :P
ad. 3. W twoich oczach może być genialny, rewelacyjny, arcydzieło i co tam jeszcze chcesz. Opinia "miłośnika filmów", który potrafił napisać, że treść filmu to 15% jego wartości, reszta to efekty. Który nie obejrzał "Dwunastu Gniewnych Ludzi" i "Czasu Apokalipsy" bo to jego zdaniem nudziarstwo. Gratulujemy, świetna rekomendacja... W moich oczach jednak Hobbit pozostaje filmem tylko średnim - i nie podałeś ANI JEDNEGO argumentu, który by mógł to zmienić.
ad. 4. Ani razu nie napisałeś KONKRETNIE. Tylko rewelacyjna muzyka, charakteryzacja, efekty... A może spróbuj "The Misty Mountains Cold" jest genialna, stylizacja Gandalfa jest przekonująca, udało się go "odmłodzić" o 10 lat itp.
ad. 5. No i wszystko jasne. Skoro dla ciebie "Zły Smak" to film dobry, lub wręcz wielki...
1. Do obniżenia oceny ale chyba o 1/3 a nie o 1.
2. Scenografii jest duzo, więc o co ci chodzi? Gdzie masz przeładowanie CGi? Bo wszyscy orkowie nie sa charakterzyzowani? No i co z tego? To nie znaczy że jest za dużo CGI.
4. Hahaha swoimi ocenami udowadniasz, że tyle wiesz, co zjesz. Przeciez to co piszesz jest żałosne. I przypominam - filmy sa na podstawie ksiażek. Tylko na podstawie. Nie musza być zgodne z nimi w 100 % żeby były rewelacyjne.
ad 1.Nie zmieniaj tematu.
ad 2. Bo charakteryzacja jest wielkim plusem tej produkcji, a ty ciągle się upierasz, że jest słaba.
ad 3. Już pisałem, ślepa jesteś? Charakteryzacja, muzyka, scenografia, efekty, kostiumy, aktorstwo, dialogi, strona techniczna i wizulalna, dodatki, zodność z kisążką - same plusy
ad 4. Mam to wypisywać wszystko? Pisałem o tym przez pół roku od premiery Hobbita. Za dużo ma ten film plusów. mam rozdrabniać wszystko? Pisać o kazdym kostiumie?
ad 5.Spytałaś o film średni. Więc ci napisałem. Co za człowiek. Weź sie ogarnij.
ad. 3 O właśnie, warto obejrzeć "Czas Apokalipsy", abo "Dwunastu Gniewnych Ludzi"? Bo tak się przymierzam i nie wiem, czy zostawić sobie na potem, czy już teraz obejrzeć xd