Odliczam dni i godziny do premiery. Ale coś czuję, że raczej w przyszłym roku mi się uda zobaczyć. Bo jak widzę ten tłum z naręczami popcornu i pepsi, mlaskający i siorbający wyżej wspomniane "smakołyki" odechciewa mi się iść w pierwszych tygodniach od premiery. Dobrze, że mam tą cudowną właściwość,że potrafię się wyłączyć płynąc razem z filmem. Jednak od tego czasu jak byłam na długo oczekiwanej III części władcy pierścieni i usiadł obok mnie facet,który jeszcze godzinę po zjedzeniu popcornu wycyckiwał sobie jego resztki spomiędzy zębów, powiedziałam pas. Może i jestem staroświecka ale czy nie można zeżreć czegoś przed wejściem na salę. Oczywiście polaczki muszą się zamerykanizować, bo Ameryka to dla nas wzór cnót do naśladowania. A my jak te barany wszystko zasymilujemy. Szkoda gadać. Może w kinach studyjnych będzie leciał, bo jedynie tam przychodzą jeszcze ludzie mający trochę oleju w głowie.
Zgadzam się, ja osbiście nigdy nie chodze do toalety kiedy jestem w kinie, wolę zaczekać do końca i nikt nie powinnien chodzić do WC gdyż przechodząc przeszkadzają innym.
Najlepiej poczekać aż będzie do ściągnięcia w dobrej jakości i oglądnąć w domu bez plebsu dookoła, a jak wyjdzie wydanie reżyserskie to zadośćuczynić i zakupić ;P
Niektore filmy trzeba obejzec w kinie, i mam nadzieje, ze "Hobbit" do takich filmow nalezy.
Powinny być seanse z dozwolonym jedzeniem i piciem oraz seanse bez tych zbędnych dodatków. Każdy mógłby sobie wybrać co woli. Pomysł myślę do wykonania.
I jeszcze do tego powinni rozdawać słuchawki , albo choć zrobić porty żeby można było przyjść ze swoimi.
u mnie puszczają, DCF Wrocław
podobnie jak Bond leciał i wszystkie komercyjne filmy
Nie nie zgodzę się. Nie ma nic złego w jedzeniu przy filmie, i osobiście nie wyobrażam sobie wyjścia do kina bez popcornu, coli i crackersów z sosem serowym. Na tym polega cały urok siedzenia w kinie, duży ekran, wielka sala, głośna muzyka. Ludzie mogą się wyłączyć na czas filmu i w swobodzie go obejrzeć. Uwielbiam ten moment jak ktoś zaczyna się śmiać na sali, i od razu tak weselej się robi. Znam też takich ludzi którzy do kina chodzą w garniturze i to naprawdę jest porażka. Niestety jest też druga część, ludzie siedząc w kinie zapominają o podstawach kultury osobistej. Jeden położy ci nogi na głowie, inny ciągle coś gada nie pozwalając się skupić na filmie, jeszcze ktoś cwaniakuje do dziewczyny, inny wielkolud tak usiądzie że nic nie widzisz, ktoś opowie Ci zakończenie filmu, kto inny wysypie popcorn albo wyleje colę, kto inny siorbie albo wyciąga kawałki kukurydzy z ust a spotkałem się z tym że facet obok mnie ściągnął buty, skarpetki wyciągnął stopy i zaczął sobie czyścić paznokcie (OHH GOD!). To nie jest kwestia jedzenia w kinach tylko kwestia kultury osobistej i popcorn w kinach tego nie zmieni. Taka jest moja opinia.
Pozdrawiam
W pewnym sesnie się z tobą zgadzam, kilka dni temu byłam na Skyfall i widząc co 2 osobę z popcornem i nachos + ogromna coca cola, bałam się, że
a) nic nie będę słyszec przez nieumijętne jedzenie niektórych ludzi
b) wszystko będzie mi szelescic, chrupac i siorbac
ale tak się nie stało. Szczerz emówiąc nie słyszałam nawet tego, jak ktokolwiek coś mówił, bo było dobre nagłośnienie filmu i niczego nie słyszałam.
Ale fakt faktem, że trójka osób siedząca obok mnie bezpardonowo powiesiła sobie kurtki na siedzeniach osób rząd niżej. Mnie osobiscie to by wkurzyło, bo ja nie lubie gdy ktoś trzyma nogi na moim fotelu, czy wiesza mi kurtkę na fotelu, na którym siedzę. Wychodzę z założenia, że jeśli mogę miec kurtkę na kolanach, czy też powiesic ją na swoim (!) siedzeniu, nie przeszkadzając innym, ludzie mogą zrobic tak samo.
też tak mam ale dodam
c) boję się że ubrudzą mnie a co gorsza kogoś innego i będzie awantura no innym filmie padały przekleństwa typu ty ch... lub ch.... ci w d... ;P i popcorn i teeee papierowe kubli coca-coli
Chodzi się na poranne seanse i nie ma problemu bo wtedy raczej fani danej marki są na filmie i jest kultura.
Niektórzy pracują w różne dni tygodnia, albo i nawet cały tydzień bez przerwy aż do urlopu (tak, tak, są tacy ludzie). A poza tym w sobotę rano i w niedzielę rano to też jest trochę ludzi. Najmniej jest w tygodniu, pamiętam, że jak studiowałam, to poszłam rano do kina na jakiś film i oprócz mnie były 3 osoby. Problemu nie było, ale jak teraz isc do kina w tyg. jak się pracuje ;) zwolnienia nikt nie bedzie specjalnie brał ;)
W kinie to się konsumuje film, a nie jedzenie. Jak ktoś tego nie rozumie to niech nie chodzi w ogóle do kina
Nie wyobrażam sobie kina bez popcornu/ nachosów. Kiedy oglądam - muszę coś jeść, pić. Chyba, że mnie nie stać. Co nie zmienia faktu, że bydło o którym mówisz sam kazałbym rozstrzelać. Bo można jeść cicho, nie szeleścić popcornem, nie siorbać colą. To po prostu wymaga odrobiny pomyślunku. Miałem tak z Prometeuszem. Czekałem na film długo, przychodzę na nocną premierę, patrzę - połowa kina to jakaś dresiarnia. Poważnie, to było coś niespotykanego. Cała sala pełna, wszyscy napier.dalają w na najlepsze, myslę - świetnie, już po filmie. Pierwsze dwie minuty filmu - cała sala się zamknęła. Byłem pod wrażeniem, oby z Hobbitem było podobnie.
Cóż, jeśli według Ciebie "ilość oleju w głowie" zależy od tego, czy jada się w kinie - nie mam więcej pytań.
we Wrocławiu mam dwa kina, do których chodzę: Dolnośląskie Centrum Filmowe i Helios Nowe Horyzonty. zero jedzenia, siorbania w czasie seansów, mało ludzi, tanie bilety.
mam nadzieję, że 'Hobbit' pojawi się na ekranach tych kin :)
Mi jedzenie nie przeszkadza, o ile ludzie robią to po cichu. Czasem znajdzie się jakiś idiota, który po skończeniu popcornu będzie jeszcze przez pół filmu machał ręką w kubełku w nadziei na pozostałą resztkę.
Znacznie gorsze są komentarze itd.
Dlatego zdecydowałem się pójść do kina w nocy, po 22, jeżeli będzie w tych godzinach seans. I idziemy sporą paczką, więc urok wspólnego przeżywania fascynującej przygody pozostanie :3
Kolego, pal licho popcorn. Pal licho napoje. NACHOS! NACHOS I NASTOLATKi Z GIMNAZJUM NA SALI. Jak ostatnio byłem na Silent Hillu, to miałem ochotę dwie takie dzierlatki przez całe schody na sam dół sali przerzucić. Cały film na przemian: chrupanie, głośna rozmowa, śmiechy - chichy i nieodłączna komóreczka oczywiście.
dla mnie jedzenie i oglądanie filmów to najlepsza rozrywka pod słońcem ZAWSZE W KINIE JEM (a jem duzo)
Kino to nie teatr - to po pierwsze. Po drugie ja nigdy nie miałem problemów z "siorbiącymi lub mlaskającymi" ludźmi. Po prostu nigdy nie chodzę do kin na film zaraz po premierze. Czekam 2-3 tygodnie aż nie będzie już tłumu i spokojnie wybieram sobie takie miejsce, jakie mi pasuje.
Co wy za bzdury piszecie odnośnie jedzenia w kinie, popcornu, czy coli. Przecież to jest praktycznie główny zarobek Multipleksów. Z biletów muszą się rozliczać i dzielić z dystrybutorami, to właśnie bar daje największą kasę i z tego żyje kino. Więc darujcie sobie te komentarze