PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=343217}

Hobbit: Niezwykła podróż

The Hobbit: An Unexpected Journey
2012
7,6 425 tys. ocen
7,6 10 1 424908
6,7 74 krytyków
Hobbit: Niezwykła podróż
powrót do forum filmu Hobbit: Niezwykła podróż

Śmieszy mnie niezmiernie cały ten butthurt wywołany tym, że dystrybutor wyszedł widzom naprzeciw i zaoferował im dwie wersje językowe do wyboru. Niektórzy zachowują się tak, jak gdyby ktoś miał ich siłą zaciągnąć do kina na wersję z dubbingiem pod groźbą rwania końmi. Dlatego apeluję: jeśli nie chcecie iść na wersję z dubbingiem, to zamawiajcie bilety na seanse z napisami i zamknijcie jadaczki, bo przez to hejtowanie dubbingu zachowujecie się jak banda rozwydrzonych gówniarzy, którzy nie chcą położyć się spać. W tym temacie chcę wypowiedzieć się na temat dubbingu do „Hobbita” (ale nie tylko) w sposób krytyczny, ale bez dziecinnego hejtowania dla zasady.

==============
CZĘŚĆ I – OKOŁODUBBINGOWA

1. „Hobbita” obejrzymy ostatni na świecie, bo trzeba czekać, aż zostanie ukończony dubbing
Nieprawda. Data premiery została ustalona już wiele miesięcy temu. Jeśli ktoś myśli, że nagrania dubbingu rozpoczynają się dopiero po premierze filmu w Stanach, to grubo się myli – w momencie, kiedy Forum Film ogłaszało, że film będzie wyświetlany również z dubbingiem, polska wersja najpewniej była już nagrana i zmontowana. We wszystkich krajach, w których dubbing jest normą, „Hobbit” wychodzi pomiędzy 12. a 14 grudnia, a w Polsce filmy z dubbingiem często wchodzą do kin tego samego dnia co w innych krajach. Tak późna data premiery wynika wyłącznie z pazerności dystrybutora. Przedpremierowe pokazy rozpoczną się 25 grudnia, a dystrybutor wie, że rzucą się na nie chore tłumy. Naiwniacy będą walili do kin drzwiami i oknami, prawdopodobnie nawet nie zdając sobie sprawy, że w okresie od 25 grudnia do 1 stycznia dystrybutor będzie zarabiał na tym, że we wszystkich multipleksach w tym czasie sprzedaje się wyłącznie bilety po zawyżonych cenach świąteczno-weekendowych. Jeśli nie zorganizujecie się i nie zaprotestujecie już teraz, dystrybutor wyrucha nas tak samo w przyszłym roku.

2. Dubbing się nie opłaca, bo nikt go nie ogląda – Polacy wolą napisy
Znów nieprawda. Jak mniemam osoby, które tak jadą po dubbingu twierdząc, że nikt go nie chce, myślą, że dystrybutor robi im na złość. Coś na zasadzie: „Ej, Heniek, chodź zdubbingujemy ten film! Zobaczysz, utopimy czterdzieści tysięcy złotych w realizację dubbingu i kolejnych kilkadziesiąt w wytłoczenie kopii i marketing, ale będzie warto, bo zaraz się zlecą anbtydubbingowe trolle na Filmwebie!” Dwa miesiące później: „Stachu, to był zajebisty pomysł! Bezrobocie szaleje, rząd ich rucha na każdym kroku, a ci spinają dupy, bo w kinach jest do wyboru film z napisami albo z dubbingiem! Chodź zdubbingujemy coś jeszcze, zobaczymy, jaką teraz elokwencją popiszą się trolle na Filmwebie!” Jeśli myślisz, że dystrybutor decyduje się na dubbing dla zabawy, to jesteś w błędzie. Wprowadzenie filmu w dwóch wersjach językowych to duży wydatek finansowy, niosący ze sobą ryzyko poważnej wtopy, tak więc dystrybutor nie zdecydowałby się na taki krok, gdyby nie miał pewności, że mu się to zwróci. A że mu się to zwróci, to nie ulega wątpliwości. Według sondaży zaledwie pięć procent ankietowanych Polaków wskazuje napisy jako ulubioną formę opracowania filmów, tak więc przeciętny Kowalski mając do wyboru iść na film, który trzeba czytać, bądź na taki, w którym dialogi są udźwiękowione, wybiera ten, na którym nie trzeba czytać. Spinajcie się, że to nieprawda, że wy zawsze na napisy itd. – prawda jest taka, że w wielu kinach wersja z napisami sprzedaje się dobrze tylko w premierowy weekend, nie docierając już do drugiego, bo zostaje zdjęta, gdyż nikt nie chce jej oglądać, podczas gdy dubbing wciąż przyciąga widzów. Proszę, myślcie sobie, że wspólny hejt po dubbingu na internetowym forum to odzwierciedlenie preferencji całego narodu. Dla dystrybutora wasz butthurt nie ma znaczenia, kiedy zyski wskazują coś dokładnie odwrotnego. Że niby nieprawda? Jak w takim razie wytłumaczyć, że Disney zdubbinguje w przyszłym roku WSZYSTKIE dystrybuowane przez siebie filmy aktorskie?

==============
CZĘŚĆ II – STRICTE DUBBINGOWA: CO MOŻE SIĘ (NIE) UDAĆ?

Tutaj dochodzimy do czysto subiektywnej części. Chociaż jestem zwolennikiem napisów, nie jestem jednocześnie przeciwnikiem dubbingu, więc w przeciwieństwie do większości osób, które od piątku srają z przejęcia, bo „Hobbit” będzie miał dwie wersje do wyboru, obejrzałem już coś niecoś dubbingów i mogę się wypowiedzieć rzeczowo, zamiast pisać kolejny gówniany komentarz typu „dubbing ssie zawsze i wszędzie, bo ja tak twierdzę, pogięło ich, napisy über alles!”

1. Tłumaczenie
Tłumacz dubbingowej wersji „Hobbita”, Michał Wojnarowski, ma na swoim koncie sporo udanych tłumaczeń, dlatego pod tym względem film nie powinien zawieść. Niepokoić może jednak to, że w udostępnionej niedawno przez dystrybutora osadzie nie ma informacji o tym, że tłumaczenie powstało w oparciu o przekład Marii Skibniewskiej. Widać również, że zrezygnowano z wierszy w przekładzie Lewika – tutaj chodzić mogło albo o prawa autorskie do ich wykorzystania, albo o niemożność dopasowania tekstów Lewika do tzw. kłapów, czyli ruchu ust aktorów. Albo tłumacz po prostu uznał, że ma gdzieś kanoniczne tłumaczenie Skibniewskiej i zrobi całość od podstaw po swojemu.

2. Głosy
Wbrew temu, co twierdzi wielu internetowych narzekaczy, każda postać z „Hobbita” i „Władcy pierścieni” nadaje się do zdubbingowania, zakładając, że podejdzie się do tego z głową. Niestety dystrybutor wybitnie pokpił sprawę, bo nie dość, że zlecił dubbing studiu, które od początku swojego istnienia partaczy prawie każdy dubbing aktorski i niekiedy jest do porzygu przewidywalno-ograniczone pod względem doboru głosów, to jeszcze zgodził się na udział w filmie tzw. gwiazd, które w filmach aktorskich często nie pasują do postaci, którym użyczają głosów. Trudno mi ocenić, jak poradzi sobie Borys Szyc jako Gollum – jest on dobrym aktorem głosowym, na pewno jest w stanie poradzić sobie z ekspresją Serkisa, w dodatku jego głos prawdopodobnie będzie modulowany komputerowo, ale nie potrafię sobie wyobrazić, jak będzie to brzmiało w praniu. Wiktor Zborowski w roli Gandalfa wydaje się jednak być wielką pomyłką – sądząc po opublikowanym dziś spocie z dubbingiem, kompletnie nie klei się on z Ianem McKellenem. Reszta obsady to wielka niewiadoma, ponieważ są to mniej lub bardziej doświadczeni aktorzy głosowi. Wszystko rozbija się o to, czy ich głosy będą się kleiły z postaciami i od tego, jak poprowadzi ich reżyser.

3. Czy moim zdaniem dubbing do „Hobbita” ma szansę powodzenia?
Finansowo jak najbardziej – na wersję z dubbingiem wybiorą się nie tylko rodzice z dziećmi, ale też ludzie starsi, którzy na co dzień nie chodzą do kina, bo nie lubią czytać. Właśnie dla takich osób dystrybutor przygotował wersję z dubbingiem, dla kinomanów i pospolitych trolli internetowych są cztery wersje z napisami. Jeśli idzie o stronę artystyczną dubbingu, to moim zdaniem nie ma on szans powodzenia. Poprzednie dokonania studia i reżysera odpowiedzialnych za „Hobbita” nie napawają optymizmem, a nawet napawają grozą – studio świetnie radzi sobie z animacjami, jednak produkcje aktorskie w lwiej części przypadków wychodzą im tragicznie, w dodatku gwiazdy wepchnięte na siłę do dubbingu mogą się na niej zemścić. „Hobbit” z całą pewnością nie jest filmem, którego nie można z powodzeniem zdubbingować – można, gdyby dystrybutor zlecił dubbing porządnemu studiu, np. Start International Polska, i zabronił angażowania doń gwiazd. Chciałbym się mylić, ale moim zdaniem dubbing do „Hobbita” zlecony Studiu Sonica może być w najlepszym razie mocno przeciętny.

ocenił(a) film na 8
Pottero

Dubbing może być przyzwoity, przeciętny, albo porażka to jest jak gra w lotto, jednak mniejsza z tym. Tak na marginesie odnośnie tłumaczenia ono także tyczy się napisów, patrz na stronę https://pl-pl.facebook.com/forumfilm i wystarczy stwierdzić jak podchodzi do tego FFP, według mnie lepiej by to zrobił dystrybutor WP, czyli klasycznie WB. Za granicą Hobbit jest o wiele bardziej poważnie traktowany, a tutaj na chama chcą z tego zrobić bajkę dla przedszkolaków i dystrybutor zachowuje się w ten sposób w stosunku do widzów, źle.

ocenił(a) film na 8
Pottero

Z dubbingiem to jest tak jak z polskimi serialikami. Na filmweb wszyscy się z nich śmieją, wystawiają 1. A się okazuje, ze takie coś jak "M jak miłość", ogląda ponad 7 milionów polaków, "Klany" itp. też mają dobrą oglądalność. "Avatar" był zdubbingowany na ponad 30 języków, więc hobbit pewnie tyle też dostanie. I zapewnie wszędzie na świecie się z tego cieszą, tylko Polakom ciągle źle nawet jak mają 4 wersje z napisami. Dlaczego nikt nie protestuje, że w kinach nie ma żadnej wersji bez napisów. Jak ktoś zna dobrze język angielski to te napisy są strasznie wnerwiające

ocenił(a) film na 8
kolsol

Nawet gdyby dali 3 wersje na dvd to będą narzekać, jak nie jedni to drudzy. Ostatnio byłem wkurzony, ale teraz jestem spokojny i nie przejmuję się tym po prostu idę na napisy, tyle. Na wersję z dubbingiem pójdę pewnie w późniejszym czasie.

kolsol

You win the Internet! Chociaż tych, dla których dubbing w produkcji aktorskiej to zawsze i bez wyjątku „zbrodnia”, „profanacja”, „świętokradztwo”, „morderstwo na filmie” itd., nic nie przekona, że są de facto w mniejszości i będzie im się wydawało, że skoro liżą się po prąciach, wzajemnie hejtując dubbing, to są głosem większości i każdy myśli tak jak oni.

ocenił(a) film na 10
Pottero

Może nie zaraz hejtowanie ale moim zdaniem mało kto ma taką barwę głosu jak Gandalf:p

Krzychu1992

Nie zaprzeczę, że McKellen ma oryginalną i interesującą barwę głosu, ale to nie znaczy, że jest ona nie do zastąpienia. Jest, tylko trzeba do tego podejść z głową. Dystrybutor podjął rozsądną decyzję decydując się na dubbing, ale fatalną decydując się zlecić go Studiu Sonica i akceptując w obsadzie znanych aktorów. Wiktor Zborowski to znakomity aktor głosowy o znakomitym głosie, ale do Gandalfa niestety nie pasuje kompletnie. Dystrybutorowi to jednak najwidoczniej nie wadzi, bo dzięki Zborowskiemu dubbing sprzeda się jeszcze lepiej wśród przeciętnego Kowalskiego, który do kina idzie na film, żeby opędzlować na nim popcorn i coca-colę, a nie dla aktorów, dla Śródziemia, dla poczucia więzi z innymi fanami itd.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 10
kaczoburger

Skoro masz wersje z napisami to co Cię obchodzą ci analfabeci.