Co to ma być za muzyka na napisach? Zamiast dać chociażby jedną z kozackich piosenek z LOTR
albo co lepsze, skomponować NOWE epickie, klimatycznie piosenki, puszczają nam jakiegoś
roztkliwionego pana, + brzdąkającą gitare, piosenka może i ładna, ale bardziej pasuje do jakiejś
komedii romantycznej niż do tego ala Hobbita, który do tolkienowskiego "Hobbita" ma się nijak. W
trakcie filmu muzyka też nie zachwycała niestety w porównaniu do LOTRa. Generalnie, moim
zdaniem niestety to co miało być hołdem dla Tolkiena i wylizaniem łechtaczki jego fanów, stało się
niestety w dużej mierze odcinaniem kuponów od Władcy Pierścieni.
Zgadzam się, ta końcowa piosenka to nieporozumienie. A co mnie najbardziej dobiło to jak przeczytałam gdzieś jakiś komentarz, że ktoś specjalnie wybrał się do kina na Hobbita tylko po to, żeby posłuchać sobie piosenki na końcu, ewentualnie żeby powzdychać do Thorina, Kiliego itd. Żenada :(
ej a mi się I see fire bardzo podobało. Dwa dni spędziłem ucząc się grać to na gitarze xD Chociaż wolałem "Song of lonely mountain", była bardziej w klimacie. Chociaż... po głębszym odsłuchaniu obu...
Nie no, obie były w porządku, co wy chcecie?
A dlaczego żenada? Nie wszyscy muszą iść na to samo do kina co ty, prawda? KAŻDY ma wolność wyboru, nie zapominaj o tym :)
Ja wzdychałam do Kiliego, Thorina, Smauga, Bilbo, do plenerów, do muzyki :)
Osobno "I see fire" bardzo mi się podoba, ale akurat po całym seansie nawalanki w tempie tysiąca mil na godzinę pasowało jak pięść do nosa. Nie wiem, co byłoby odpowiednie, ale raczej nie to.
Ależ oczywiście, że to ... tekst przetłumaczcie, jeśli Wam nie pasuje... Kozackie to może być jeśli film się happy endem kończy, a nie jeśli wielkim zbliżającym się smokiem siejącym śmierć ... to nie był pozytywny koniec, więc piosenka jak najbardziej pasująca ... Chociaż oczywiście mogli dać też coś bardziej elfickiego, tzn bardziej w takim klimacie
tekst jest w porządku, problemem jest nuta. W przypadku całej muzyki mamy podniosły i mroczny finał, a tutaj napisy i klimat gdzieś ucieka. "I see fire" to całkiem fajny kawałek, ale akurat w tym momencie nie pasował.
Nie no ja absolutnie tej piosenki nie krytykuje jako takiej, tylko jako część większej całości jaką jest film. Tak jak ktoś tu wyżej napisał, skoro zakończenie jest mroczne, zapowiada zgrozę itd. to ja bym chciał usłyszeć np. jakąś nowo skomponowaną krasnoludzko-elficko śródziemną pieśń, przy której zamknął bym oczy i dostał ciar i nie mógł się doczekać kolejnej części. A tutaj taka pioseneczka, fajna do jazdy na rowerze, albo tramwajem w jesienne popołudnie.
Ja w pierwszym momencie też uznałam, że piosenka jest zbyt miałka i nie pasuje, ale po znalezieniu tekstu po prostu wpadlam... faktycznie napełnia melancholią, niesie ze sobą powiew grozy, zniszczenia że tak poetycko powiem :) brzmienie fajne, chociaż mogloby być trochę mocniejsze żeby wzmocnic efekt, mogli w sumie zachować tę samą melodię tylko nadać jej trochę głębi.... ale generalnie, dzięki tekstowi, calkiem nieźle
Przeciez od samego poczatku bylo wiadome, ze to bedzie odcinanie kuponow od Wladcy Pierscieni. Hobbit sam w sobie jako powiastka dla dzieci, nie moze sie rownac z Wladca Pierscieni. Naprawde nie wiem czego oczekiwales.
W literaturze Hobbit to w zasadzie inny podgatunek fantastyki niz Wladca Pierscieni. Napisany innym jezykiem, adresowany do innego czytelnika. Co mial wiec zrobic Jackson? Nakrecic godzinny film?
Zaczal wiec odcinac kupony, ale jednoczesnie sprobowal oba dziela do siebie zblizyc pod wzgedem formy. Literacko Hobbit i Wladca Pierscieni to zupelnie inne swiaty. Filmowo Hobbit wykorzystuje technologie komputerowe i filmowe zastosowane we wczesniejszych produkcjach Jacksona. Fabularnie nie jest zawezony do krotkiej historyjki opisanej w powiesci dla dzieci, lecz zostal poszerzony o watki znane np. z Silmarillionu, ktore zostaly tutaj mniej lub bardziej umiejetnie wkomponowane.
Jednoczesnie Hobbit nie jest i nie moze byc tak mroczny jak niektore rozdzialy Wladcy Pierscieni. Jako film pozostaje filmem rowniez dla dzieci. Jest mniej powazny i zdecydowanie bardziej infantylny. Zachowania i psychologia bohaterow sa "uproszczone".
Piosenka sama w sobie jest niezła dla osób które lubią takie spokojne, wolne melodyjki. Tylko że nie bardzo mi pasuje do tego filmu. Może dlatego że w ciągu roku przywykłam do muzyki ze zwiastunów... chociaż JADZKA 18 ma trochę racji, film skończył się w taki sposób, że jeszcze nie pora na "kozackie" piosenki.
Mi się tam ta piosenka bardzo podobała w napisach końcowych i uważam, że dobrze tam pasowała, głównie ze względu na to, że utwór jest w pewien sposób smutny, a jego tekst nawiązuję trochę do kolejnej części. Pozdrawiam :)
Ile jeszcze będziecie odwoływać się do WP? Już rzygam takimi postami. Hobbit to inna bajka więc takie odwoływanie się do WP byłoby już wystarczająco dużym przegięciem zwłaszcza,że muzyka w 1 części Hobbita była tylko przeróbką muzyki z WP. Oceniajcie film oddzielnie,bo to nie jest kontynuacja WP tylko oddzielna historia.
Moim zdaniem świetna odskocznia w czasie której możemy spokojnie przemyśleć film, z dopasowanym tekstem.
"Ain't No Sunshine When She's Gone" chyba leciało, ale nie jestem pewien. dobra nuta
W kinie to się poczułem prawie jakby ten kawałek leciał. :P Jak dla mnie ten Hobbit II to w ogóle jest dobry materiał na sparodiowanie. Może po wyjściu III części powinienem sporządzić pełen scenariusz takiej parodii. Hmm
Na mnie właśnie zrobiła pozytywne wrażenie, dała trochę odetchnąć po emocjonujących wydarzeniach, a tekst inspirował do myślenia ;) Na pewno bardziej mi się podobała niż "The Song of a Lonely Mountain"
Tekst jest dobry, ale głos wokalisty i aranżacja wprawiła mnie w osłupienie. To brzmi jak zwykła popowa piosenka. Misty Mountains z poprzedniej części była kapitalnie wpasowana w klimat, miało się dłużej wrażenie, że wędruje się razem z krasnoludami. A tutaj twórcy filmu zafundowali nam gwałtowny powrót do naszej rzeczywistości. Nie wiem, może gdyby kto inny to śpiewał, w inny sposób...
Otóż to. W "I see fire" nie ma nic, prócz wokalisty z podwiązanym nabiałem (wybaczcie, ale tak właśnie to mi się kojarzy). Piosenka jest nijaka. "May it be" była doskonałym zwieńczeniem pięknego filmu i jako taka będzie dla mnie wzorcowa (Annie Lennox też jakoś mi nie podpasowała).
Jeśli chodzi o Hobbity, to u mnie "I see fire" ląduje za "Song of lonely mountain". Zaś biorąc pod uwagę wszystkich trzech Władców Pierścieni i oba Hobbity, "I see fire" ląduje na samym końcu. Również uważam, że kiepsko dobrali piosenkę do końca tego typu filmu. No ale co kto woli. Najbardziej do dziś wspminam "May it be" Enyi z końcówki pierwszej części WP. Do dziś gdy tego słucham, zatracam się w fantazji Śródziemia :)