na poważnie - to opowieść przede wszystkim o krasnoludach. Jest też oczywiście Bitwa Pięciu Armii, dużo magii, zaklętych przedmiotów, mieczy. Jest Beorn, są gobliny, wilki, orły, powinno być nieźle. Dużo pająków, trole, podłe elfy no i Smaug. Miasto na jeziorze, Bard - moim zdaniem jest dużo wątków na dwie części, ale niestety film będzie znowu beznadziejny. Reżyserom brakuje teraz wyobraźni i umiejętności ciekawego pokazania świata Tolkiena.
DOKŁADNIE ! Brak wyobrażni - to doskwiera obecnie znakomitej większości "twórców" rodem z Hollywood-landu :(
BA ! Brak wyobrażni doskwiera już chyba prawie każdemu cywilizowanemu człowiekowi na tej planecie... Wystarczy popatrzeć choćby na taką "Niekończącą się opowieść". Obecnie stworzenie tak cudownie oryginalno-fantazyjnego filmu jest zwyczajnie nie możliwe... I nic dziwnego, czytanie książek jest w obecnych czasach wyjątkowo niepopularne a biednym, współczesnym dzieciom wszystko ładnie podaje się na tacy w wypieszczonej do granic możliwości formie audio-wizualnej... One nie potrafią już uruchomić swojej własnej wyobrażni, dla nich np. trolle, elfy, smoki czy wszelkie inne baśniowe stworzenia lub miejsca wyglądają dokładnie tak samo jak to pokazuje się w filmach czy grach video. Bardzo to przykre no ale cóż poradzić, w końcu żyjemy w erze kultury obrazkowej... Niestety :(
Faktycznie. Obecna edycja Hobbita filmowego to tylko próba uruchomienia wyobraźni u ludzi, którzy jakoś własną fantazje mają przytępioną. Film zawsze przegrywa z opisem. Sposób narracji przyjęty przez twórców filmu niszczy już na wstępie to, co niesie ze sobą opowieść Hobbit. ja osobiście miałem nadzieję, że Hobbit będzie osobnym dziełem.Sądziłem, że P.J. się wzniesie ponad władcę pierścieni i udowodni, że nie jest niewolnikiem własnej koncepcji "mrocznej opowieści". Trochę to naiwnie sobie wyobrażałem bo produkcje filmowe rządzą się obecnie innymi, mało romantycznymi prawidłami.
Oczywiście. Wyraziłem się zbyt ogólnie. Jeśli czytamy opowieść tak fantastyczną z subtelnym wręcz naszkicowanym zaledwie światem, każda brutalna ingerencja filmowa może okazać się chybiona. Jeśli chodzi o Hobbita tylko niektóre elementy filmu są według mnie porównywalne z opisem książkowym. Film zawsze przegrywa z indywidualnie kreowaną fantazja i bardzo intymnym doświadczeniem jakim jest samodzielne, (bez niczyjej zewnętrznej ingerencji) przeżywanie lektury. Dowodzi tego fakt. że pisarze tacy jak Stanisław Lem nie mieli ochoty odnosić się do ekranizacji własnych opowieści (np. książki Solaris). Zawsze też można sobie postawić pytanie; czy sam Tolkien byłby szczęśliwy mogąc zobaczyć swoje dzieła w takim ujęciu...? Możliwe, że tak.