Tak mnie zniesmaczyła pierwsza, ale ciekawość zwyciężyła i dobrze, bo "Pustkowie Smauga" jest
dużo lepsze od pierwszego "Hobbita". Nie ma jakiś durnych przyśpiewek i mniej tego
"amerykańskiego humoru". Broni się zdecydowanie, a i wprowadzenie nowych postaci wcale tak nie
przeszkadza. Fakt, że romans elfki i krasnoluda trochę z tyłka wyciągnięty, ale przynajmniej, można
przymknąć oko, bo pierwszej części nie dało się oglądać.