W filmie było zdecydowanie za mało wyrazistych lokacji, w dodatku wrzucono na siłę przegięty wątek romansowy pomiędzy elfką a krasnoludem, nie wiadomo kompletnie po co. Nie wiem też co tam robi Legolas, pewnie po to by więcej panien poszło do kin. Same krasnoludy też specjalnie się nie odzywały, do znudzenia pokazywano monologi gandalfa o pradawnym złu oraz Legolasa.
Najbardziej podobały mi się ostatnie sceny ze smokiem, bardzo dobre udźwiękowienie, czuć było potęgę bydlaka :)
Generalnie pierwsza część lepsza.
Bardzo jestem ciekaw jak wyjdzie kolejna, zważywszy na fakt że film kończy się mniej więcej we fragmencie po którym w książce została może jakieś 30-40 stron do końca. KASA KASA KASA.
Dodatki właśnie mnie przerażają. Tutaj też dodali elfy i nie spodobało mi się to. Nie czytałem dopisków Tolkiena do nowego wydania (mało kto wie że planował drugie, takie nieco bardziej dla dorosłych, tam ten biały ork już jest) ale obawiam się że znowu przedłużą niemiłosiernie wiele wątków.
Powinni byli zrobić z tego 2 filmy maks.
Spokojnie. Będziemy mieli atak Smauga na Laketown, walkę Białej Rady z Nekromantą w Dol Guldur, sprawę arcyklejnotu i wielką Bitwę 5 Armii. A na koniec oczywiście powrót do domu. 2,5 godz. film będzie trwał na bank. I to bez napisów.
Ta "masa dodatków" to nic innego jak wymysły Jacksona żeby film wydłużyć na siłę, Tolkien nie miał z nimi nic wspólnego.
Brak wyrazistych lokacji?
a Mroczna Puszcza? ( której jest jednak za mało )
a królestwo Leśnych Elfów, które wygląda ciekawiej niż Lorien?
a miasto na jeziorze, najlepsze miasto w całym filmowym Śródziemiu?
a Erebor?
co do Legolasa to jest on synem Elfiego króla, więc miał prawo pojawić się w filmie
w Twojej wypowiedzi jest niekonsekwencja, gdyż piszesz, że film jest " przegadany " a z drugiej strony, że bohaterowie niewiele się odzywają
w literackim pierwowzorze też nie ma miejsca na długie i błyskotliwe konwersacje, część bohaterów nie posiada wyrazistego charakteru, osobowości, zyskują je dopiero w filmie ( król Leśnych Elfów, Bard, Thorin ).
Pozwólcie, że wtrącę swoje trzy grosze. Filmowi brakuje polotu, dostojności, majestatyczności oraz monumentalności względem Władcy Pierścieni. Mroczna Puszcza była mało mroczna i w ogóle jej mało było. Miasto na jeziorze, które wygląda jak miasto z wielkimi rynsztokami po których pływają łódki. Samotna Góra na taką samotną wcale nie wyglądała, gdyż jak była scena gdy zachodziło słońce, to słońce zachodziło za górami a nie za Mroczną Puszczą, która jest na zachód od Samotnej Góry.
Czy film jest przegadany, myślę że nie, ale textom brakuje większej głębi. Są trochę poniżej średniej.
Mógłbym powiedzieć, że pod wieloma aspektami ten film jest jak świnka morska. Ani to świnka, ani morska.
Moim zdaniem, monumentalności mu nie brakuje, nawet wręcz przeciwnie - z WP nie ma go co porównywać, gdyż tam mamy do czynienia z epopeją, z niemal eposem a film jest stylizowany bardziej na fresk historyczny niż na fantasy, " Hobbit " jest przygodówką fantasy bez tak wielkich aspiracji jak WP lecz ciąży na nim piętno i ciężar ekranizacji WP i dlatego film stoi trochę w rozkroku pomiędzy lekką przygodą fantasy a czymś bardziej monumentalnym, ale to chyba dobrze, ze nie jest to prosta ekranizacja książki, takowa mogłaby powstać gdyby " Hobbit " był kręcony jako pierwszy.
Ja osobiście uważam, że trzeba go porównywać do WP, gdyż oczekiwania względem Hobbita były co najmniej równe jak nie większe od WP, reżyser imo zawiódł oczekiwania swoich fanów. W samej książce nie było takich epickich opisów, to co zrobił Jackson we WP to była jego wizja i jak dla mnie źle zrobił, że w Hobbicie już tej wizji nie ukazał.
"reżyser imo zawiódł oczekiwania swoich fanów" - moich nie zawiódł. Ani moich, ani też moich znajomych i ich znajomych. Na filmie bawiłam się znakomicie i wybieram się na film po raz kolejny.
"W samej książce nie było takich epickich opisów, to co zrobił Jackson we WP to była jego wizja i jak dla mnie źle zrobił, że w Hobbicie już tej wizji nie ukazał." - Czytałeś jedynie książeczkę napisaną dla dzieci. Tolkien planował wydanie poprawione, ale już dla innego odbiorcy, dojrzalsze. Niestety nie zdążył tego poprawić, a szkoda. Poza tym niewiele osób wie, ale Jackson nakręcił Hobbita nie tylko na podstawie książki, ale właśnie dopisków i uzupełnień Tolkiena, do których niewiele osób miało dojście. Tak więc nie wiesz, jaki był faktycznie zamysł autora książki. Może własnie taki, jaki przedstawił Jackson.
Fakt, iż Christopher Tolkien - syn i spadkobierca TWÓRCY Śródziemia mówił wyraźnie, że "poprawki" nie mają NIC wspólnegpo z tym, co napisał jego ojciec świadczy wyraźnie, że zamysł zmian był nie Tolkiena a panareżyserawielkiego. Więc nie masz racji. W tym względzie bardziej wierzę Ch. Tolkienowi, niż Piotrusiowi Dżeksonowi, jako że duża część zmian wprost koliduje z tym, co pisał Tolkien.
Oczekiwania względem filmowego " Hobbita " NIE mogły być większe niż te, które towarzyszyły ekranizacji / adaptacji WP, gdyż są to zupełnie inne historie, inne filmy, trochę inna konwencja, pomimo tego samego gatunku - " Hobbit " to prosta opowieść o wyprawie po skarby, która nabiera większego wymiaru dopiero po lekturze WP i innych książek Tolkiena ale sama książka nie posiada takiego ładunku emocjonalnego i takiej siły, jak WP, nie ma tam tej epickości, monumentalności czy dostojności, to prosta opowieść, dopiero adaptacja filmowa staje się być czymś więcej.
"Filmowi brakuje polotu, dostojności, majestatyczności oraz monumentalności względem Władcy Pierścieni| - chłopie, czytałeś oryginał? Hobbit był DLA DZIECI, LOTR powstał z myślą o dojrzałych czytelnikach.
Wg mnie nie brak mu żadnej z cech, które wymieniłeś. Jest bardzo, bardzo dobrym filmem.
Ja nie porównuje tutaj powieści do filmu, tylko dwa filmy, względem siebie. Konkretniej film "Hobbit: Pustkowie Smauga" z filmami z seri Władca Pierścieni tego samego reżysera.
Zgodziłbym się z Tobą w 100% gdyby w tym temacie były porównywane powieści Tolkiena. W tym temacie porównywane są jedynie filmy Petera Jacksona odnoszące się do powieści Tolkiena. Dlatego nie mogę Ci przyznać ani 1% racji.