PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=469867}

Hobbit: Pustkowie Smauga

The Hobbit: The Desolation of Smaug
2013
7,6 327 tys. ocen
7,6 10 1 327268
6,3 52 krytyków

Hobbit: Pustkowie Smauga
powrót do forum filmu Hobbit: Pustkowie Smauga

Evangeline Lilly w jednym z wywiadów powiedziała, że wzięła udział w Hobbicie stawiając warunek, że nie będzie uczestniczką trójkąta miłosnego (po Lostach wcale się jej nie dziwię). Obiecano jej, że nie będzie. I przez rok kręcenia filmu nie było. Ale potem wezwali aktorów na dokrętki - i trójkąt się pojawił.

Osobiście - kiedy dowiedziałam się o dodanej elfce i to granej przez Evangeline (która do tytanów aktorstwa nie należy) byłam całkowicie na NIE. Wiedziałam, że po Arwenie i Eowinie musi przyjść czas na kolejną piękną panią do koffania. Ale Tauriel była bardzo promowana jako elfia wojowniczka i w końcu dałam jej szansę myśląc, że może FAKTYCZNIE dożyliśmy czasów, kiedy w fantasy zaistnieje postać kobieca nie definiowana przez związek z mężczyzną. I hahaha okazało się, że instynkt mnie nie zawiódł i jednak baba bez chłopa nie da rady :D

A teraz czas na alternatywę wspomnianą w tytule:
- Tauriel jest świetną wojowniczką, cenioną i chwaloną przez przełożonych
- rozmawia z królem, który wspomina jej zasługi, dziękuje za służbę, dyskutuja schodzi na poważne sprawy, Tauriel ma i broni własnego zdania
- Tauriel rozmawia z randomowym krasnoludem, bo nie jest tępą dzidą, chce poznać "wroga", wyrobić sobie własną o nim opinię
- Tauriel podąża za krasnoludami, bo uważa, że tak jest właściwie, bo orkowie na nich polują, bo nie mają broni, bo cała sprawa jest podejrzana
- pomaga rannemu krasnoludowi (szkoda, że nie jakiemuś staremu i brzydkiemu ^^) bo ma dobre serce
- prztyka się z Legolasem, kłóci, równocześnie poszerza jego horyzonty wyjaśniając, że jest inny świat poza Mroczną Puszczą, która nie będzie ich schronieniem na zawsze
Taka Tauriel to elfka wojowniczka, liderka, mająca własne zdanie, pomyślunek, opinie i zasady, niezależna, silna i dobra. I szlachetna, nie tylko dla kawaii krasnoludów.

Dostaliśmy Tauriel, która owszem, kopie tyłki w malowniczy sposób, jest zadziorna itd, ale mięknie jak wosk na widok "wysokiego jak na krasnoluda" krasnoluda ze smooooooth gadką :D, rozmawia ze swoim królem jak dziunia w starbaksie "on cię koffcia" "ojejej, niemożliwe i co teras" rumieńce, trzepotanie rzęs, nieśmiałe spuszczanie ócz, żal.pl. Za krasnoludami leci dopiero wtedy, kiedy dowiaduje się, że smooth boi dostał zatrutą strzałę w rzyć.

Lubiłabym i dopingowałabym Tauriel, bo kobita ma potencjał, gdyby była takim LOTRowym Legolasem. Czy ktokolwiek wyrażał ubolewanie, że Legolas nie miał baby? Czy ktokolwiek w ogóle zwrócił na to uwagę? NIKT. Dlaczego Tauriel nie mogła być właśnie taka?

No to kuźwa wyszedł międzyrasowy Zmierzch :D

Piterze nasz kochany: więcej Xeny i Teyli, mniej (a właściwie zero) Belli Swan. pliz.

1
emo_waitress

No niestety, Tolkien nie słynął z pisania dobrych postaci kobiecych, jego wizja kobiet jest trochę zbliżona do wizji Sienkiewicza - czyli piękne, nieodgadnione posągi, które mężczyzna powinien podziwiać. Śródziemie to typowo świat męski. Z Arweną -wojowniczą księżniczką też poszaleli, nic takiego w książkach nie było. W Hobbicie o ile pamiętam brak jakiejkolwiek istotniejszej postaci kobiecej... Musieli coś dodać, aby kobiety nie czuły się dziwnie w kinie. A że każda dobra historia chcąca trafić do szerszego grona widzów powinna mieć wątek miłosny, no to kandydatura na obiekt westchnień nasuwa się sama;p Aczkolwiek uważam, że wątek nie jest najgorzej poprowadzony. Po pierwsze: Tauriel jest z niższej klasy społecznej, nie chce związać się z Legolasem, ale jako mu podległa - król elfów niemal oczekuje, że powinna rozłożyć przed nim nogi. Po drugie: Tauriel nie tylko wzdycha do krasnoluda, ale jest postacią aktywną - to ona go ratuje przed śmiercią i to kilkakrotnie. Poza tym sam wątek miłości między podziałami i rasami jak najbardziej mi się podoba.

nynavee

,,Musieli coś dodać, aby kobiety nie czuły się dziwnie w kinie." - ja nie narzekam na taką ilość mężczyzn w Hobbicie. Rzekłabym, że Tauriel jest raczej dla płci męskiej niż pięknej, coby też mieli na co popatrzeć.

Pani_Zima_1989

I z tym się zgodzę. Mi tam Evangelina niepotrzebna, mam znaczną część reszty obsady, żeby oczy nacieszyć (i uszy :D). Jeśli komuś w Hobbicie potrzebna żeńska postać to panom.

Kasiek_haz

Mnie tam postać kobieca do szczęścia nie jest potrzebna, szczególnie że patrząc na reprezentację mojej płci w popkulturze właściwie wolę, żeby jej nie było, niż była taka, jak jest.
I naprawdę, naprawdę, nie potrzebuję, żeby mnie uszczęśliwiać na siłę wciskając kobitę, żeby mi było raźniej. Poza tym jako kobiecie bardziej mi podejdzie fajny męski bohater - i uwaga, uwaga: niekoniecznie piękny, niekoniecznie, napakowany, niekoniecznie doskonały :)
Poza tym jestem przede wszystkim fanką, wolę trzymanie się książki, albo przynajmniej DUCHA książki, niż jakieś cuda na kiju.

Brak baby w Hobbicie prawdopodobnie nie zostałby nawet przez nikogo zauważony bo TAK JEST W KSIĄŻCE.

Pani_Zima_1989

No tak, też, ale chodzi o to, że zarówno Hobbit jak i Władca Pierścieni to wyjątkowo męskie filmy - o honorze, władzy, wojnie, itd. Co chwila słyszymy - Theoden, son of Thendel, Thorin, son of Tharin... itd. Kobiety są niemal wykluczone z tego świata. I to czasami mimo wszystko czuć (żeby nie było, jestem wielką fanką uniwersum, właśnie w tym momencie oglądam po raz enty całą trylogięXD), dlatego twórcy robią co mogą, aby jednak rozwinąć postaci kobiece, bo jednak czasy się zmieniły i opowieść bez heroin wygląda po prostu nienaturalnie.

nynavee

Ano, Tolkien wykreował świat, w którym dominują mężczyźni, a kobiet są zwykle w tle lub nie ma o nich słowa. A pisząc, że wolę męskich bohaterów, podobnie jak emo waitress wyżej napisała, niekoniecznie wymagam pięknego, napakowanego i doskonałego. Po prostu męscy bohaterowie są dla mnie bardziej interesujący. I nie chodzi tu o wygląd.

Pani_Zima_1989

Miło, że nie jestem sama ;)
Tu należy zadać pytanie, dlaczego na ten przykład płonę uczuciem do Bofura, a ominęłam takie ciacha jak Fili i Kili :D

emo_waitress

Ja od początku mojej przygody z Śródziemiem płonę uczuciem do Gandalfa:) Potrafiłabym jednak podać powody, tyle że zajęłoby mi to trochę czasu.

Pani_Zima_1989

Hm, ja nie jestem w stanie powiedzieć kogo najbardziej lubiłam w książkach - w sumie chyba wszystkich, chociaż najbardziej hobbitów oraz jakoś tak bardziej... jeźdźców Rohanu :) O, lubiłam Glorfindela!
Ale tak poza tym, to nigdy do mnie nie przemawiały elfy - oprócz tych z Mirkwood właśnie, bo były wesołe i skore do zabawy.. jak hobbici!

Natomiast jeżeli chodzi o ekranizacje, to muszę powiedzieć, że praktycznie wszystkie postaci mi spasowały w LOTR,. A także w Hobbicie, bo Jacksonowi udało się zebrać moich ulubieńców w obsadzie.
Mimo wszystko wspaniałym odkryciem są krasnoludy, szczególnie Bofur, Balin i Dwalin z irokezem. I nie zapominajmy o doskonałych manierach Doriego i o Orim w swetrze :D

emo_waitress

Gandalf jest moim niekwestionowanym numerem jeden, ale za to drugie miejsce na podium jest tak pełne, że niemal się rozpada, zwłaszcza po Hobbicie. Bo ja to mam tak, że lubię większość bohaterów, ale te uczucia są bardzo różne w zależności od postaci.
Aragorn - wzbudza we mnie szacunek i podziw, i nawet respekt, poza tym chciałoby się mieć takiego przyjaciela i obrońcę.
Legolas( ten z WP) - to taki podziw, ale z daleka. Bałabym się go dotknąć, żeby przypadkiem nie pobrudzić albo nie zbrukać,hahaha. Tego z Hobbita wolałabym omijać szerokim łukiem.
Gimli - to taki swojski kompan do żartów, do picia, do poklepania do amieniu.
Przed Thranduilem i Galadrielą padłabym na twarz i nie śmiała podnieść swojego nędznego wzroku na czubki ich butów.
Wszystkie hobbity, z Bilbem na czele wywołują we mnie uczucia opiekuńcze. Aż chciałoby się pogłaskać po głowie, ugotować im coś dobrego do jedzenia i wytrzeć zasmarkane noski.
Thorin, ach, Thorin - lepiej nic nie napiszę, bo się wstydzę, ekhem...
Cała kompania krasnoludzka - mądry i wyrozumiały Balin, bardzo sympatyczny bohater, podobnie Bofur, Oin, Fili - bardzo zyskał w moich oczach po Pustkowiu, i Bifur - po prostu go lubię.
Arwena oczarowała mnie tą elficką otoczką, która zawsze towarzyszyła jej scenom. Jest jakaś magia towarzysząca tej postaci.
I tak długo mozna wymieniać.

Pani_Zima_1989

A w którymś tam z kolei wywiadzie Evangeline Lilly mówiła , że postać elfki została wprowadzona min. po to, żeby „dziewczynki” idące do kina mogły się uosabiać z ta postacią, że jest silna, waleczna, ma cele itp. wtedy damska cześć publiczności będzie mogła sobie pomyśleć „ja też taka mogę być”. Cel szczyty biorąc pod uwagę liczebność postaci męskich , ale chyba bardziej Tauriel (nie mówię , że wszystkim) przypadła do gustu Panom niż Paniom ;) Choć ją bardzo polubiłam, to nie mam zielonego pojęcia co ona robi w tym filmie. Owszem akcja/ sekwencje walk ale ona nic nie wnosi takiego bardzo istotnego do fabuły … chociaż nigdy nie wiadomo co wymyślą ;)

calays

Na tym forum chyba rzeczywiście większą sympatię wzbudziła u panów. Moją też, ku mojemu zdziwieniu, ale wolałabym nie oglądać takich scen jak miłosne wyznanie Kiliego. Może to nietypowa cech u dziewczyn, ale ja nie przepadam za wątkami miłosnymi. Jestem pod tym względem bardzo wybredna. Uważam, że romanse w filmach to wymagające wątki, które muszą być naprawdę świetnie napisane i zagrane, ponieważ w innym wypadku dość łatwo przechodzą w nadmiernie sentymentalne, często kiczowate komedie.

Na razie wątek romansu jest dla mnie neutralny, czekam na rozwiązanie w ostatniej części - mogą to jeszcze zepsuć albo i przeciwnie - stworzyć naprawdę interesującą historię miłosną.
A to chwytanie za rączki miłe było, chyba jedyna ich wspólna scena, której dałabym plus:)

Pani_Zima_1989

Całkowicie się zgadzam z pierwszym akapitem :) Właściwie zgadzam się nawet z tym, że Tauriel budzi sympatię i naprawdę nie mam nic przeciwko niej.. gdyby nie wcisnęli jej w ten dziwaczny trójkąt miłosny.
W sumie nie mam nic do niej, moje pretensje kieruję ku palantowi, który wymyślił ten romans i uznał go za dobry pomysł. Potem to już efekt domina, bo żeby "pomieścić" trójkącik trzeba było pozmieniać fabułę, wątek za wątkiem i stąd mamy choćby i sztuczne rozbicie drużyny.

emo_waitress

A może była to Palantka ....

emo_waitress

Każdy ma swój „ideał”. Nad samym rzekomym romansem , który występuje nie tragizuje zbytnio , ale przez niego zamiast myśleć, że Tauriel jest „buntowniczką” i nie słucha króla tylko działa zgodnie z własnym sumieniem ( chce nie wiem np. dopaść te szkarady dzięki , którym min. krasnoludy uciekły) to mam wrażenie, że „leci ocalić lubego”. No jeszcze jest inna opcja – chce ocalić życie nieznajomemu i rusza za krasnoludami, żeby ocalić/wyleczyć Kiliego. Trochę jak Arwena-Frodo ale to tylko moje domysły nie wiem co w głowie akurat siedziało scenarzystom ;)

Pani_Zima_1989

Nie mam nic przeciwko romansowi w Hobbicie o ile zostanie on przyzwoicie zrobiony, po tym co widziałam trudno oceniać makabry nie było aczkolwiek gdyby odpuścili sobie te sceny to chyba nikt by nie płakał. Ja ich „rzekomy” romans nazywam sobie bardziej zafascynowaniem jakie między nimi się rodzi. Bo jak na razie klękania , umartwiania swojej duszy w tęsknocie i wyznawania miłości aż po grób nie było więc bardzo dobrze. No właśnie chwycili się za ręce , dla mnie to było sympatyczne. A neutralność to idealnie słowo dla opisu tego „romansu”, zobaczymy co dostaniemy w 3 części. ;)

calays

"ale ona nic nie wnosi takiego bardzo istotnego do fabuły" mało tego - to fabuła została zmieniona i wręcz nagięta, żeby uzasadnić jej obecność! Gdyby nie ona, cała ekipa krasnoludów popłynęłaby do Samotnej Góry i Thorin miałby siostrzeńców ze sobą, a nie zostawiałby ich w ten godny pożałowania sposób.
Tauriel imponowałaby, gdyby była potężną wojowniczką mającą wpływ na króla, a nie goniąc za przystojnymi krasnoludami. A gdyby jeszcze dowodziła wojskiem jak Eomer w Rohanie u boku króla! Gdyby była jak Faramir! To byłaby dopiero role model dla dziewczynek! :)

emo_waitress

Biedna, goniła tego krasnoluda, goniła a i tak jej zwiał beczką. Rozbawiło mnie wtedy jej spojrzenie - jakby ktoś ukradł dziecku zabawkę. Potem znów go goniła, znów dogoniła, a on i tak jej ucieknie - musi przecie wrócić do wuja, do Ereboru. No, tam to już raczej się dziewczyna nie zapędzi, chyba że dopiero z bitwą.

Pani_Zima_1989

Naprawdę, strasznie durnie poprowadzony wątek. Jak już muszą upychać te romanse to niech to chociaż ma ręce i nogi. W pierwszej scenie widzimy jak Tauriel prycha "pff, że niby mam krasnoludowi dać broń do ręki". I to mi się podobało. No, ale jak go zobaczyła w lepszym świetle, zapodał gadkę o kamyczku i gwiazdach to zdanie zmieniła. Skoro ona naprawdę jest taką wybitną wojowniczką, tyle lat służy u boku Legolasa, sam król ją chwali, to naprawdę w jedną chwilę zmienia zdanie i rzuca to wszystko bo Kili obiecał, że do domu wróci? Kaman!
Jeszcze pół biedy, jak kopią dół pod wymyśloną postacią, ale ta jej rozmowa z Thranduilem o uczuciach Legolasa to mnie pokonała. Serio, facet cały majestat w moich oczach stracił jak wdał się w tę dyskusję. Skoro Tauriel jest takim nikim to czemu w ogóle on poruszał ten temat? Czekałam tylko, aż piżama party urządza, będą sobie pleść warkocze i rozmawiać o tym, jak bardzo on nie pozwoli synowi na ten związek.
I jeszcze mam wierzyć, że Legolas, syn swojego ojca, byłby zazdrosny o, choć urodziwego, to wciąż, krasnoluda?

Kasiek_haz

,,Czekałam tylko, aż piżama party urządza, będą sobie pleść warkocze i rozmawiać o tym, jak bardzo on nie pozwoli synowi na ten związek." Zobaczyłam to oczyma wyobraźni. Bezcenny widok:)
Thranduil to właściwie nie wdawał się za bardzo w dyskusję.... Od razu walnął, że nie pozwoli na coś takiego i było po temacie. Ale zastanawia mnie jedno - skoro Legolas rzekomo miałby traktować Tauriel tylko jak siostrę, to no właśnie, po co wplątywać w to Thranduila? Czyli chyba jednak jest coś na rzeczy. W innym wypadku PJ podarowałby sobie taką scenę? Niech mnie ktoś poprawi, jeśli źle myślę. A Thranduil mógłby dostać więcej czasu poświęconego istotniejszym wątkom, czyli Thorinowi i jego wyprawie.
Zresztą, nie wiem. Im więcej dyskutuję na ten temat, tym bardziej mnie zniechęca ten wątek. Ja się nie nadaję do oglądania romansów.:(

Pani_Zima_1989

"skoro Legolas rzekomo miałby traktować Tauriel tylko jak siostrę, to no właśnie, po co wplątywać w to Thranduila? "
temu też ja tego "jak siostrę" nie kupuję. Słowa Thranduila wyraźnie ustawiają relację Legolasa i Tauriel jako smalenie cholewek, a nie "wspólnie jedzenie piasku z piaskownicy". Zresztą, w ogóle sceny typu "wiesz ... podobasz mu się" podczas gdy główna bohaterka owego wątku rumieni się i trzepoce rzęsami mówiąc "przestań, wcale mu się nie podobam" to naprawdę pójście na łatwiznę.
A może Peter tak wyraża swoje niezadowolenie ze zmuszenia go do wpisania romansu w fabułę. Chcieli - napisał, ale chałturę odstawiając. Tak sobie wmówię idąc do kina na trzecią część :)

Pani_Zima_1989

Może to nie jest na zasadzie, że zostało postanowione, że to romans i tak jest na pewno. To wszystko jest trochę takie na zasadzie niedomówienia. Thranduil coś może przypuszczać i ukróca to w zalążku. Sam powiedział, że nie jest pewny, czy to to , czy coś innego. Ze strony Legolasa wcale nie widać jakiejś wielkiej miłości i pożądania, tak samo u niej. Może darzą się sympatią, która ewentualnie mogłaby ewoluować w coś więcej i ojciec woli od razu to zakończyć.

Aredhel125

Na razie to na pewno jeszcze jest na zasadzie niedomówień, a Thranduil woli chuchać na zimne. Ale na wyjaśnienie trzeba poczekać na ostatnią część.
Ja już nawet wolę nie rozstrząsać więcej tego wątku, bo coraz mniej rozumiem. Tzn. głównie w związku z Legolasem, bo znów odświeżam sobie Silmarillion i powiem szczerze, że na niektóre sprawy spojrzałam w trochę innym świetle. Może nie zmieniłam zdania całkiem, ale nasunęły mi się nowe wnioski co do ewentualnego związku Tauriel i Kiliego, na czymkolwiek on by się opierał - przyjaźni czy miłości.


Pani_Zima_1989

" Thranduil woli chuchać na zimne" - o właśnie.
Mam podejrzenia, że w 3 części to wszystko się rozwieje. Z tego całego romansu to jedynie liczę na to, że pokażą jakąś przemianę Legolasa z pyszałka na tego z WP. To by miało nawet ręce i nogi.
A jakie to wnioski, jeśli można wiedzieć?

Aredhel125

Postaram się napisać zrozumiale i mam nadzieję, że nie będą to same głupstwa:)

Pierwsza rozmowa o gwiazdach - tu przyszło mi do głowy, że wcale zgrabnie sięgnięto po to, co rozdziela te rasy i sprawia, że mają inną naturę i jednocześnie udało się wyciągnąć nić porozumienia. Elfy jako te, które kochają gwiazdy jak żadna inna rasa, gdy się przebudziły ujrzały przecież najpierw gwiazdy i zachwyciły się nimi; krasnoludy natomiast są mało wrażliwe na piękno przyrody i kochają się w skałach, kamieniach i w rzemieślnictwie - a w tej rozmowie przez gwiazdy i kamień - niby różne rzeczy - doszli do zrozumienia, może poczuli to samo, nawet jeśli zwrócone ku czemuś innemu.

To nieszczęsne wyznanie Kiliego - nadal uważam, że było nie na miejscu, nie w takim miejscu i czasie, w jakim się odbyło, takie z czapy wzięte właściwie, ponieważ ledwie się znali. Same słowa miałyby więcej sensu, gdyby łączył ich silniejsza więź, relacja trwająca o wiele dłużej, gdyby to była nawet głęboka przyjaźń. Bo te słowa, że on jest daleko od niego( gdyby potraktować je niedosłownie, tylko w przenośni, a myślę, że to nie będzie nadinterpretacja), nie są takim bredzeniem, gdy weźmie się pod uwagę, że każdą rasę po śmierci czeka inny los( przynajmniej dopóki Iluvatar nie zdecyduje co nastapi po dopełnieniu się dni). Bo tu znowu jest nawiązanie do rzeczy, które rozdzielają rasy, tylko, że tutaj nie ma już porozumienia, tylko przepaść. To mogłoby być nawet tragiczne, gdyby nie to, że jest to raczej jednostronne uczucie i niezbyt wiarygodnie przedstawione. Może i w samym zamyśle coś było, ale nie wyszło za dobrze. Bo najpierw PJ musiałby sprawić, że widzowie uwierzyliby w głęboką więź, która łączy tych dwoje, tzn. ja nie uwierzyłam, nie powinnam się wypowiadać za innych.

Oczywiście, ten wątek nadal pozostaje dla mnie neutralny, koniec końców do fabuły chyba nic nie wniesie - książkowa wersja ma się doskonale bez niego - ale przynajmniej mam poczucie, że ktoś, kto pisał scenariusz miał jakieś pojęcie, co pisze, chociażby słabe.

A na koniec nie krytykowałabym idei miłości od pierwszego wejrzenia u Tolkiena - jak się wczytać, to pojawia się całkiem sporo przypadków miłości spowodowanej oczarowaniem pięknością wybranka/ wybranki. W wiekszości przypadków dotyczy to elfów, ale zawsze.

Pani_Zima_1989

Mi się podoba ta interpretacja. Romans wygląda jak wygląda, ale zawsze można sobie jakieś wnioski swoje wysunąć nawet na podstawie Silmalirionu. Ja będę sobie mówiła, że to właśnie tak miało wyglądać. Chociaż rozmowa o gwiazdach właśnie odebrałam tak jak ty to opisałaś.

Aredhel125

Bo gwiazdy, o których tyle mówią, są jakby takim symbolem elfiej natury i przeciwieństwem krasnoludów, czymś, co obie rasy zazwyczaj rozdziela, sprawia, że ich natury są sobie obce i to już jest trochę smutne.


I bardziej zrozumiałe stało się dla mnie zachowanie Thranduila w sprawie gromadzących się złych sił. Nie żebym pochwalała taką obojętność, ale to wcale nie jest takie nietypowe dla elfów. Tu można chociażby wspomnieć Thingola albo Turgona, który po kolejnej walce z Morgothem zamknął się w Gondolinie i nie chciał naraża więcej na wojnę i niebezpieczeństwo. Elfy nie zawsze były skłonne pomagać ludziom, a już zwłaszcza krasnoludom.

P.S.Mam nadzieję, że to, co napisałam to nie są jakieś sentymentalne bzdury, ale co tam. Najwyżej się ośmieszę.

Pani_Zima_1989

Nie osmieszyłaś się, mi się podoba:) Tolkien tez był sentymentalny, więc o to tu chodzi.

Kasiek_haz

Utrafiłaś w samo sedno z tymi warkoczami. To był dokładnie ten poziom - na pewno nic wyżej gimnazjum, wiem, bo pamiętam ten wiek i to siano w głowie i podobne rozmowy o chłopakach. Dlatego ni uja nie kapuję króla elfów pieprzącego takie smutki. Z właściwie jak dla niego smarkulą.
Oczywiście rozumiem to, że sam będąc z wyższego rodu i do tego królem nie mógł pozwolić na małżeństwo Tauriel z księciem. Ale z drugiej strony - czy jest to zachowanie na poziomie, taka próba ucięcia tego związku zaczynając od... kobiety? Czy Tharnduil jeżeli już nie powinien zacząć od własnego syna?
Przy czym to jest rozważanie dynastyczne, mające swój odpowiednik w świecie ludzi.
Ale nie zapominajmy jeszcze o jednym - elfy żyją bardzo długo. To nie ludzie, którzy zawierają małżeństwa z rozsądku, bo najwyżej pożyją jakieś 40 lat w nieszczęśliwym związku. Elfy jak już z kimś są to na setki lat - nie raz tysiąclecia. Czy w takim przypadku mogą sobie pozwolić na niezbyt udane małżeństwa z rozsądku, które unieszczęśliwią małżonków na tak strasznie długi czas?
Czy Thranduil okazałby rzeczywiście takie okróuieństwo wobec własnego syna, że odmówiłby mu związku z ukochaną, bo życzyłby sobie dla niego kogoś z "wyższych sfer", kogo prawdopodobnie nie ma nawet w okolicy?

Tak tylko gdybam :) Bo cały ten wątek "trzymaj sie z dala od mojego syna peasant" jest dla mnie bardzo infantylny.

emo_waitress

O właśnie poruszyliście to, co wywołało we mnie lekkie wtf.
Skoro Legolas ma mokro w majtach na widok Tauriel, to czego jego tatuś ma pretensje do niej? Czy w takim razie nie powinien rozmawiać z synem i próbować mu wyperswadować "gorszą" elfkę? No i po co prowadzić do :

"Zresztą, w ogóle sceny typu "wiesz ... podobasz mu się" podczas gdy główna bohaterka owego wątku rumieni się i trzepoce rzęsami mówiąc "przestań, wcale mu się nie podobam" "

Tortuga033

Ta scena chyba mnie najbardziej ubodła w całym tym wątku (może poza białym światłem przy leczeniu), bo uważam, że Thranduil jest
http://31.media.tumblr.com/9543db5490f93de7ae632aee4b4b89dd/tumblr_inline_mynu6u irdJ1rbjfcb.gif

Kasiek_haz

Tytuły powinien brzmieć - Hobbit: Madżestik, Fabulous i Annoyed (ewentualnie Nononononope) :D
http://media.tumblr.com/280b021a349ad9be5987598412beb999/tumblr_inline_mfbid0jE8 O1qk3ezi.gif

http://31.media.tumblr.com/a36b7e2c47cda4b2a9946a5426e258aa/tumblr_mv8lxsb4eq1rc 13aso1_400.gif

http://3.bp.blogspot.com/-9DvApsvBaAs/Ui3Y4wRqWUI/AAAAAAAACwY/LOj3CDLaiW8/s1600/ Bilbo+Annoyed.gif
http://24.media.tumblr.com/e9238d8b5a95c5106e1996e6699e1cd5/tumblr_mpmkd87bQM1ry u3g1o1_400.gif

emo_waitress

http://24.media.tumblr.com/160cad4d9a6b96bb64bae90ae78b7c56/tumblr_mvsq516lTQ1s8 r3dxo2_500.gif
Ktoś tu chyba z Thranduilem trochę po przebywał ...

Kasiek_haz

Leżę :D

Tortuga033

Może uważa, że to jej wina i po prostu daje jej ostrzeżenie. Zobaczył jak Legolas ją chwali i pozwolił sobie na ukrócenie pewnych rzeczy. Może wie, że Legolas jest świadom tego, że ojciec mu na związek nie pozwoli a ona nie bardzo?
Moim zdaniem po prostu wykorzystali chwilę w filmie, gdy król rozmawia o tym jak to nie interesują go inne krainy i w trakcie akurat dodali z nią tą rozmowę. Nie wyobrażam sobie jakby Thranduil miał wołać jedno i potem drugie na dywanik i roić kazanie o mezaliansach. Chodziło o to, żeby ona mu nie dawała nadziei i tyle. Koniec tematu.

Aredhel125

No ale dlaczego ona jest posądzona o dawanie nadziei, dlaczego to jej się dostaje po uszach, skoro to wyraźnie, Legolas się do niej pręży? Wychodzi na to że zawsze wszystkiemu winna jest baba.

Tortuga033

Aż tak tego nie analizowałam. Może po prostu Legolas ją pochwalił, król posiedział i doszedł do pewnych wniosków, po czym Tauriel przychodzi z raportem i postanowił coś jej powiedzieć w tej sprawie. Może to był taki spontan po prostu. Ewentualnie zobaczymy coś więcej w wersji rozszerzonej.
Jest też możliwość, że król pomyślał, że ona mu w głowie miesza. Nie wiem, ale podobało mi się jak król stanowczo ukrócił to wszystko.

Aredhel125

No raczej mu słabo to wyszło, bo synek zwiał razem z ukochaną-nieukochaną :D

Tortuga033

może faktycznie mógł jemu też dać kazanie o mezaliansach :D

Tortuga033

Bo zawsze jest tak, że jak zabronisz gówniarzowi czegoś, to zrobi DOKŁADNIE TO :D

Aredhel125

Nie no ludzie. Nie dorabiajmy teorii gdzie ich nie ma. Jakie tam ukrócanie czegoś co się nie zaczęło? Hobbit to film typowo blockbusterowy, okraszony akcją, magią, krasnoludami, niziołkami, elfami, smokami itd. Tutaj nie ma żadnych niedomówień i zagrań tego typu, że nie wiemy z jakiego rodu Tauriel pochodzi, czy że Thranduil dmucha na zimne. Tu jest wszystko czarno na białym i łopatologicznie wyłożone, a już na pewno, jeśli mamy do czynienia z wątkiem romantycznym. Scena Tauriel z królem ustawia wszystko; jednym, prostym dialogiem dowiadujemy się, że Legolas na nią leci, ale tata na to wszystko nie pozwoli. Poza tym, w LOTR mamy Legolasa, który za krasnoludami wciąż delikatnie mówiąc nie przepada. Jeśli tutaj, jak piszecie, przyjaciółka, "prawie siostra", przekonałaby go do pomocy grupce krasnoludów a on, tylko z troski o pokój i wolność na świecie, by im pomógł, to czemu za ileś tam lat gotowy Gimliemu do gardła skakać?
On poleciał za ukochaną, która już maślanymi oczami na innego patrzy. Jest taki zakochany, że chcąc jej szczęścia będzie pomagał krasnoludom "bo ona tego chce" i z godnością będzie znosił jej flirty z Kilim. W końcu ona na 99% zginie ratując jakiegoś krasnoluda, również na 99% będzie to Kili. Owo doświadczenie utemperuje charakter Legolasa, który przestanie być taki porywczy a będzie przypominał tego z LOTRa i wciąż pozwoli jego postaci na kontynuację "nie przepadania za krasnoludami." Ciągłość zachowana? Tak. Wątek romantyczny zakończony tragedią? Jak najbardziej. Producenci dostali co chcieli? A jakże.
To mnie właśnie boli w tym wątku. Naprawdę nie widzicie jego wtórności i banalności? Ten film to nie dramat z zawiniętą fabułą. Tu nie ma dwuznaczności. To można było zrobić inaczej, tylko, że wtedy trzeba by było się wysilić. Ja tego banału kupić nie chcę. Wątek romantyczny? Jak najbardziej, ale ciekawy i poruszający. Jeśli ma być odtwórczy i płytki to ja dziękuje, wolę pooglądać walczące orki.

Kasiek_haz

Ja nie odbieram tego jako aż takiej tragedii. Jedni widzą to jako prostackie i łopatologiczne przedstawianie pewnych rzeczy inni nie. Ja widzę to w ten sposób, że na razie on odczuwa do niej przywiązani i sympatię po setkach lat razem i jej pomaga i na tym koniec, a ojciec faktycznie chucha na zimne. W 3 części zobaczymy czy dojdzie do czegoś więcej.

Kasiek_haz

A ponieważ Tauriel zginie "przez krasnoluda" to tym bardziej logicznie będzie wyglądało lodowate spojrzenie Legolasa spoczęte na Gimlim w Rivendell.

Ale ponieważ Legy to szlachetny i w sumie dobry elf, długo nie będzie mógł chować urazy.
Poza tym - czego mi właśnie brakuje w Hobbicie u Tauriel - jego uprzedzenie zamieni się w przyjaźń dzięki wspólnej podróży, walce ramie w ramię, wzajemnej szczerości, wspieraniu w trudach, przełamywaniu barier itd. To się nazywa prawdziwy, wiarygodny, rzetelny character developement, jak to mówią starożytni górale, gdzie obserwujemy bohaterów, ich zmiany w charakterze oraz w RELACJACH od punktu A do Z i po kolei po literkach alfabetu. Nikt nie wyskakuje z dupy w punkcie D, kiedy widz się zastanawia, a gdzie było A, B i C.

emo_waitress

Ja traktuję Hobbita jako (przygodowe) kino akcji. W takich gatunkach wątki romantyczne to jest zgroza i niepotrzebne mącenie. Niech one będą, ale wkomponowane w fabułę z pomyślunkiem (Terminator, Bittersweet Life), niech ich nie będzie wcale (Man from nowhere, Raid) lub w postaci metawątku jak np. w Running out of time.

Podając tytuły na szybko zauważyłam ciekawą zależność - większość to produkcje spoza Ameryki :)

Kasiek_haz

Ja osobiście mam jasny pogląd na romanse w filmach i serialach a mianowicie - są one zbędne. Nie dlatego, że mam coś przeciw, ale dlatego, że najczęściej są to historie infantylne, głupie i ewidentnie robione na siłę. Każdy z nas zna filmy i seriale spieprzone przez romans.

W kwestii romansów w kinie akcji, to bardziej dla mnie przemawia delikatnie sugerowane budzące się uczucie między Ellen Ripley i Hicksem, niż łzawy melodramat z Pearl Harbor (chociaż scenę ataku oglądałam pierdylion razy^^, no i tylko wtedy główna bohaterka jest nie denerwuje).

A tak poza tym to wolę kino niestety męskie - bo tylko w takim można obejrzeć przyjaźń, przygody, honor, poświecęnie i tego typu bliskie mi klimaty.

Z kina, w którym kobiety mają godną reprezentację zarówno w romansach jak i w akcji, które same napędzają fabułę i są motorem sprawczym niesamowitych zdarzeń, jest nasz jedyny słuszny serial :D

emo_waitress

Ripley i Hicks <3
Jakaż ja byłam wściekła na początku "trójki" ...

Oglądając Pearl Harbor niestety nie dotrwałam do ataku. Nie dałam rady po prostu :( A fakt, że (nie wiem czemu) nienawidziłam wtedy Hartneta nie pomagał.

Wiesz co, oglądam teraz hiszpański serial, Czerwony Orzeł, i muszę przyznać, że jedna z postaci tam jest po prostu genialna. Silna i kobieca. Jestem pod wrażeniem a kobietka kradnie serial w moim odczuciu :)

Kasiek_haz

No tak, początek trójki kopie w jaja :(

Pearl Harbor obejrzałam w kinie, więc dooglądałam do końca. I to był pierwszy i jedyny raz. Od tej pory oglądam PH zaczynając od przejmującego listu Japońskiego żołnierza do jego ojca, a kończę po całym ataku. No ale tak samo oglądam Titanica (czyli samo zatonięcie) oraz 2012 (trzęsienia i tsunami). Trochę to kłopotliwe, no ale co poradzić :)

Nie znam tego serialu niestety. Może się z nim kiedyś zapoznam :) Teraz męczę Carnivale (ale utkłam z początkiem drugiego sezonu) i cieszę się nowym Szerlokiem :)

emo_waitress

Ostatnio znowu oglądałam całą serię ... myślałam, że czas mnie uodpornił na wiele, ale nie. To wciąż boli :(

Mi się akurat Titanic podoba, ale właśnie ze względu na tę katastrofę, jest świetnie zrobiona. A wątek romantyczny tam jakoś wyjątkowo mnie nie boli. Może temu, że za dzieciaka ten film katowałam i teraz z sentymentu nie potrafię inaczej na niego spojrzeć.

Ja też się szerlokuję teraz :) No i Community wróciło.

Kasiek_haz

Mnie też watek miłosny w Titanicu nie meczy, bo Rose nie jest głupią pindą i jakoś tak lubię nawet Kate Winslet :) oczywiście sam romans jest daleki do ideału, ale spoko, nie jest zły :)
Mimo wszystko scena zatopienia sprawia, że ów romans wydaje się mało ważny na tle całej tragedii.

Acha, najpiękniejsza historia miłosna w Titanicu, to para starszych państwa przytulona na łóżku, które zaczyna otaczać woda. TA scena ma dla mnie większy power, niż miotający się Różyczka i Jacuś :D

Zaczynam dostrzegać pewna prawidłowość w romansach, które lubię :) Chyba właśnie to, że nie walą po gałach i nie przywalają łopatą po głowie, ale są takie... delikatne i niedopowiedziane. Czy cuś :)

A wracając do Śródziemia żeby nie spamować - Eowina i Faramr? Me gusta.

emo_waitress

Zupełnie o nich zapomniałam. Rzeczywiście, subtelne, nienachalne i, przez to, urocze.