Oczywiście ideałem pozostanie na zawsze Sean Connery i jego Draco. Drugą oczywistością jest fakt, że Benedict ma świetny głos. Jednak tutaj rodzi się pytanie: czy istniała konieczność komputerowego tuningowania głosu Smauga? Uważam, że w zupełności wystarczyłby "oryginalny" głos Benedicta. Być może dla reżysera jego głos był zbyt mało "potężny"? W każdym bądź razie, myślę że modyfikowanie głosu smoka było niepotrzebne, ewentualnie mogli po raz kolejny zatrudnić Connery'ego, hehe. To oczywiście niemożliwe, ale równie dobrze można było poprosić o współpracę kogoś o równie charakterystycznym głosie, np. Jeremy'ego Ironsa ;)
Można było zrobić wszystko co mówisz, plus 1000 innych rzeczy jakie by Ci nie przyszło do głowy. Tylko po co? Nie podoba Ci się efekt ostateczny?
Skoro piszę, że niepotrzebne było używanie komputerów nawet do obróbki głosu smoka, to tak, najwyraźniej efekt ostateczny nie podoba mi się tak bardzo, jak ideał, o którym wspominam w pierwszym zdaniu.
Moim zdaniem smocza krtań nie powinna wydawać identycznych dźwięków jak ludzka. Ta "Nienaturalność" była tu akurat na miejscu.
"Skoro piszę, że niepotrzebne było używanie komputerów nawet do obróbki głosu smoka, to tak, najwyraźniej efekt ostateczny nie podoba mi się tak bardzo, jak ideał, o którym wspominam w pierwszym zdaniu." - hmmm... Mnie efekt zadowala w najwyższym stopniu. Z całym szacunkiem dla Seana Connery (którego uwielbiam), jego głos nie pasowałby w tym przypadku. Głos Benedicta po przeciągnięciu go przez odpowiednie filtry nadał smoczydłu perfidnej głębi. Poza tym zgadzam się z STP - ludzka krtań i krtań smocza, to dwa inne światy. A to, ze ciebie nie zadowalało i wolałbyś ludzki głos w gardle smoka... Jesteś chyba jedynym, który ma jakieś "ąse" do głosu Smauga :) BTW. Twój smok jest zwykłą jaszczurcią w porównaniu do Mr S (kurcze, nie mogłam się powstrzymać) :P
Z całym szacunkiem dla komputerowego zaburzenia pana Jacksona- wymieniłem aktorów o głosach tak wspaniałych, że nie potrzeba żadnych komputerowych wspomagaczy, które nadawałyby ich głosom, jak to nazwałaś "perfidnej głębi". Ja rozumiem, że Peter wpadł na genialny pomysł robienia w komputerze praktycznie wszystkiego, ale serio głos wystarczyłby bez przeróbek. Chyba, że uważasz iż Benedict ma tak przeciętny i niecharakterystyczny głos, że jemu też niezbędne te wspomagacze są.
Masz rację- "ludzka krtań i krtań smocza, to dwa inne światy". Jeden rzeczywisty, drugi nieistniejący. A to, że uważasz się za ekspertkę do spraw brzmienia głosu smoczego, która jest szczerze zdziwiona tym, że może istnieć inny pogląd na ten temat... Nie mój problem.
Tak samo jak nie moim problemem jest ostatnie zdanie z Twojej wypowiedzi, zbyt dziecinne, żebym miał na nie w jakikolwiek inny sposób odpowiadać.
Wymieniać możesz, a jakże. Z tym, że większość głosów - nawet tych wymienionych aktorów, JEST wspomagana komputerowo podczas obróbki dźwięku filmowego (zajmuję się tym zawodowo, więc wiem). nawet James Earl Jones (Darth Vader) miał lekko poprawiany głos.
" A to, że uważasz się za ekspertkę do spraw brzmienia głosu smoczego, która jest szczerze zdziwiona tym, że może istnieć inny pogląd na ten temat" - w tym sęk, że jestem ekspertem od wokalistyki i wiem, jak brzmią i jak powinny brzmieć głosy "przepuszczone" przez rury o różnej średnicy. A to, że nie jest to twój problem? Phi :) A co mnie to..?
"Tak samo jak nie moim problemem jest ostatnie zdanie z Twojej wypowiedzi, zbyt dziecinne, żebym miał na nie w jakikolwiek inny sposób odpowiadać." - słońce, po cóż się zatem produkowałeś w całym poście? Urodziłeś się taki sztywny, czy pijesz krochmal przed snem?
Tak czy inaczej - pozdrawiam figlarnie :)