Wczoraj byłam na "Holiday" i muszę przyznać, że film bardzo mi się spodobał - ciepły i zabawny, wręcz wymarzony na święta. Głównym powodem, dla którego chciałam go obejrzeć, była Kate Winslet - nie zawiodłam się na niej, i tym razem zagrała świetnie, a była to dla niej dość nietypowa rola, nie grała do tej pory w komediach romantycznych. Cameron Diaz, dla której ten gatunek nie jest nowością, też była niezła, polubiłam ją nawet, jako aktorkę oczywiście. Sądzę, że zagrała znacznie lepiej niż w "Siostrach" (mówiąc szczerze nie przepadam za tym filmem, choć nie jest najgorszy). Jude Law i Jack Black byli bardzo zabawni, naprawdę super. Spodobał mi się temat muzyczny, choć ścieżka dźwiękowa nie jest może rewelacyjna. Jednakże film jest świetny, śmieszny (widownia raz po raz wybuchała śmiechem, a ja razem z nią) i przyjemny. Jedna z najlepszych komedii romantycznych, jakie widziałam (bo, trzeba otwarcie przyznać, większosć z nich bazuje na tępych żarcikach, starych gagach i beznadziejnej fabule; serio, czy producenci uważają, że nie mamy mózgów? a najgorsze są polskie produkcje w stylu "Tylko mnie kochaj" - one wołają: "Wstydzę się pokazać!" - jedna słodka dziewczynka (polska Dakota Fanning? jasne) i już hit kinowy? Boże...). "Holiday" znacznie bardziej podoba mi się od "To właśnie miłość", zdecydowanie. Jest to wielki komplement dla tego filmu biorąc pod uwagę ogromny sukces, jaki odniosło "Love Actually" (według mnie nieco przereklamowane i zbyt przepełnione seksem). "Holiday" daję 8 na 10.

Jeszcze małe pytanie:
Który dom podoba Wam się bardziej? Amandy czy Iris? Mi zdecydowanie Iris, jest naprawdę uroczy, nawet wanna :-).