Która z bohaterek podoba Wam sie bardziej, która jest Wam bliższa itp, to wszytsko piszemy tutaj. Iris czy Amanda?
Ja osobście wolę Iris i jej historia wydaje sie smutniejsza, ciekawsza i mnie podoba się bardziej.
Bardziej podoba mi się Amanda. Taka przebojowa i wogóle ;]. Ale muszę przyznać, że jestem zdecydowanie bardziej podobna do Iris. Też nie jest źle;). PoZdRo!
Obie sa fajne ;) Bardziej podoba mi sie postac Iris, ale z drugiej strony podoba mi sie tez postac Amandy ;] Ciezko powiedziec. Obie sa po prostu fajne i takie jakie w zyciu mozna spotkac.
A jesli chodzi o podobienstwo, chyba bardziej podobna jestem do Amandy (z tym, ze potrafie plakac ;p)
A swoja droga to bardzo cieply, fajny film, przy ktorym mozna sie troche posmiac i nabrac nadziei ;-)
Obie niestety maja problemy osobowosciowe i zenujaco niska samoocene. Film przedstawia je jak "pustaki" do wykorzystywania (obie zdradzane ;) Obie maja zero pewnosci siebie i ja takie kobiety omijam szerokim lukiem, bo to tylko problemy. Jakby moja zona chocby w jednym procencie przypominala ktoras z nich, to bym sie prawdopodobnie powiesil. Ale ja wiem, ze dzisiejsze laski lubia sie identyfikowac z takimi lalkami jak Cameroz i przezywac takie "glebokie" emocje jak Kate. Prawda jest taka, ze caly ten telenowelowo-romantyczny badziew ma sie nijak do zycia. Chyba lepiej spojrzyjcie w lustro i zamiast Magdy M. poszukajcie tam czegos ciekawego i oryginalnego, bo tego szukaja prawdziwi mezczyzni. No chyba, ze prawdziwy mezczyzna dla was, to typ a'la Zakoscielny (przystojny glupol o intelekcie rybki akwariowej). Wtedy mozecie sobie byc postaciami z jakis bajek dla kobiet i czekac na ksiecia. A zycie mija... i nagle Barbie ma 40 lat i nadaje sie do kosza. Hahaha. A prawdziwa kobieta to dopiero kolo 40-tki zaczyna byc interesujaca (polecam film "Alfie" - taki film w ktorym Jude Law zagral zanim go wykastrowali).
A prawdziwa kobieta to dopiero kolo 40-tki zaczyna byc interesujaca (polecam film "Alfie" - taki film w ktorym Jude Law zagral zanim go wykastrowali).
Już Cię lubię ;)
ps. 26 stycznia premiera filmu Breaking and Entering. Z trailera wynika, że chyba będzie ciekawy. Interesuje mnie kwestia, czy Jude Law będzie na nowo facetem przed kastracją ;) Tylko troszkę nie bardzo mi pasuje do Julette Binoche, którą ma uwieść, ale może w filmie się jakoś to poukłada.
No to milo mi sie zrobilo :)) Akurat Jude w "Holiday" wypadl najlepiej (no moze poza Dustinem Hoffmanem), choc scenariusz kiepski. Rola fajnie sie zaczela (pijany wali do drzwi domu siostry) ale potem stylizacja na super-mezczyzne (wdowiec, dwie corki, wydawca ksiazek = mezczyzna idealny, ktory nie istnieje) strasznie splycila wszystko i ogolnie wypadl nijako. Ale i tak tylko przez niego wystawilem jedna gwiazdke.
A co da "Alfie", to tam wystapila Susan Sarnadon i pokazala co to znaczy byc prawdziwa kobieta. Nie jakas Amanda czy Iris, ktore sa szare i nudne jak deszcz jesienia, ale KOBIETA. Nie chodzi o to, aby wszystkie kobiety takie byly, ale zeby mialy tyle pewnosci siebie co ona. Genialna aktorka i genialna rola. To, czego w "Holiday" nie znajdziecie.
Pomijajac to czy film jest dobry czy nie i wybierajac z dwojga zlego, stawiam na Iris. Dlaczego? Bo zdaje sie byc w miare normalna kobieta, z krwi i kosci. Fakt, ze jej zachowanie jest moze troche dziwne jak na jej wiek, no ale coz..moze niekiedy tak sie zdarza. Co do Amandy to po prostu brak mi slow. To, ze jest ukazana jaka slodziutka, glupiutka i pusciutka blondynka nie smieszy tylko irytuje. Naprawde!!Juz po 20 min patrzenia na slodka Cameron robilo mi sie niedobrze i chcialam uciekac z kina..blehh..
A najbardziej irytujacy dla mnie byl motyw "niemoznosci" plakania u Amandy. Ktory nagle i calkowicie "niespodziewanie" zostal przelamany w dniu wyjazdu. To bylo tak sztampowe i przewidywalne, ze nawet chyba tylko komedie z gangiem Olsena (swoja droga swietne) mialy bardziej liniowy i ustalony przebieg. Juz po napisach wszystko bylo jasne i wszystkie karty wylozone na stol. Oczywiscie poczatkowych. A tego w kinie nienawidze. Zadna postac nie potrafila mnie zaskoczyc nawet w najmniejszym stopniu i nie wykazala odrobiny oryginalnosci. Jesli juz ktos szuka aktualnie w kinie komedii romantycznej to polecam wybrac "Last Kiss". Rowniez przewidywalna, ale zagrana z polotem i bohaterowie bardziej zywi. Choc bez piosenki Frou-Frou "Let Go", ale z lepsza muzyka.
A powod tej "niemoznosci". Pseudo wzruszajaca opowiastka o szczesliwej rodzinie trzech muszkieterow, ktora przez jedna straszna walizke przezywa wielki dramat. Blehhh...
Takich mdlych momentow jest tu na peczki. Przyklad: jak Cameron Diaz jednak postanawia wrocic, wysiada z limuzyny, biegnie niczym Marion Jones po EPO i wchodzi do tej chatki z bajki a tam Jude Law placzacy. To byl tak sztuczny i udawany placz, ze ja nie wiem gdzie byl producent filmu, ze przepuscil taka lipe. A mogli jej pozwolic w scenariuszu Cameron wyjechac i zostawic otwarte zakonczenie. A tak raczej ciezko bedzie nakrecic "Holiday 2: Kolejne mdle swieta". Chociaz... w Hollywood potrafia wiele.
Panie hgeldon, czy jest Pan niedowartosciowany, czy o co chodzi? co ktos nie napisze, to Pan musi to skomentowac, od razu negowac i wciskac wszystkim swoje zdanie niczym, nie obrazajac, maly przemadrzaly czlowieczek, ktory zawsze musi miec ostatnie zdanie i probuje wszystkich zgnoic. Nie podobal sie Panu film, trudno. Nie podobala sie Panu fabula, aktorzy itp., trudno. ale Panskie wypowiedzi sa juz nudniejsze niz scenariusz tego filmu (bo Pan uwaza go za nudny). Juz wszyscy wiemy, ze Pan nie lubi tego filmu, ale w 10 postach nie musi Pan tego powtarzac, jak jakis zwykly prowokator. Bo to jest dopiero monotonia. a poza tym temat to ktora postac jest ci blizsza Iris czy Amanda, a Pan po pierwsze chyba jest facetem, a po drugie nie poleca tego filmu. A jesli chodzi o film to jest w porzadku, czasem fajnie jest obejrzec nawet przewidywalny film, ktory potrafi troche podniesc na duchu. a Pan nie musi go lubic. co do bohaterek to wg Pana sa "pustakami" bo zostaly zdradzone. brawo, zobaczymy jak Pana zona zdradzi to czy bedzie Pan sie uwazal za pustaka. a co do ich oryginalnosci, to nawet jesli sie jest troche podobnym do ktorejs, to nie znaczy, ze nie jest sie oryginalnym. Kazdy z nas jest oryginalny.
A Pan Sel to niech sie zastanowi. bo ciekawe jak by jego ojciec go zostawil to czy nie bylby to dla niego dramat. na pewno czulby sie swietnym i kochanym czlowiekiem.
Chyba mamy do czynienia ze studentka psychologii co? Tak gleboko wniklas w moje wnetrze, ze az sie Ciebie boje. Genialnie wrecz wywnioskowalas, ze jestem niedowartosciowany i mam kompleksy po tym, ze film mi sie podobal. No i ta uwaga o prowokacji. Sam Frued by sie nie powstydzil. I to wszystko tylko z moich opini o filmie. Brawo.
Druga sprawa, to, ze ktos odpowiada, to sie nazywa grzecznosc, a nie jak napisalas "potrzeba posiadania ostatniego slowa". Tak toczy sie dyskusja, ze ktos drugi odpowiada. I zauwaz, ze nikogo osobiscie, w przeciwienstie do Ciebie nie zgnoilem. A to, ze jestem mezczyzna, to chyba nie powod, abym nie mogl sie odniesc, ktora postac jest mi blizsza.
No i bardzo podobalo mi sie jak definitywnie ucielas kwestie czy film jest fajny czy nie zdaniem: "A jesli chodzi o film to jest w porzadku, czasem fajnie jest obejrzec nawet przewidywalny film, ktory potrafi troche podniesc na duchu." To powinno rozwiac czyjekolwiek watpliwosci, bo twoja ocena jak rozumiem jest ostateczna i absolutna. Sprzeciwu nie uznajesz. Chyba czas sie zabrac za polityke.
A juz najlepsze sa uwagi odnosnie mojej zony. I masz racje - jakby mnie zdradzila, to bym sie uwazal za kompletnego pustaka i glaba :)) Ofiare wlasnego wyboru i czlowieka zle oceniajacego rzeczywistosc. Ale badz spokojna, nie drze o to co robi moja zona.
A Pan Sel, to chyba jest Pania, bo chyba to oznacza koleczko z krzyzykiem, chyba, ze zmienili ostatnio oznaczenia.
dobra sorry to pani Sel a nie pan. nie spojrzalam.
jesli cie zdradzi zona to badz pustakiem, ale to byl tylko przyklad, nie mowie, ze cie zona zdradza.
a nie ujelam kwestii czy film jest fajny tylko wyrazilam swoja krotka opinie, bo w pelni nie ocenilam go w tym momencie ok? poza tym to chyba ty nie znosisz sprzeciwu skoro tak sie bulwersujesz taka uwaga.
I masz racje, ze dyskusja polega na odpowiadaniu,ale nikt tobie prawie nie odpowiada, tylko ty wszystkim i to ciagle to samo. ty ciagle wpierasz swoje zdanie na temat tego filmu i to w sposob jednoznaczny.
I po co ta ironia o "baniu sie mnie". daj spokoj, chyba ktos tu wlasnie nie znosi sprzeciwu skoro takie rzeczy go irytuja. Skoro az tak cie urazilam to przepraszam.
Aha, nie jestem studentka psychologii ;)
Ja, jako pani Sel ;)) nie odczulam, zeby mi tu ktokolwiek szczegolnie wpieral swoje zdanie. Poza tym milo jak ktos odpisuje na moje posty, bo chyba po to glownie tu piszemy, zeby dyskutowac. A jesli nie mamy juz nic wiecej do powiedzienia, to przeciez nikt nam nie karze ciagnac tej wymiany zdan. Jesli chcialas dyskutowac o filmie, to trzeba bylo dac argumenty czemu Twoim zdaniem byl dobry, a nie czepiac sie kto wypowiedzial sie pierwszy a kto ostatni.
A co do tego jakbym sie czula, gdyby zostawil mnie ojciec. Na pewno nie skakalabym z radosci. Ale nie rozpatrujemy tutaj konkretnej sytuacji zyciowej, tylko to w jaki sposob zostala ukazana ona w filmie. Moze dla Ciebie to bylo bardzo sugestywne i poczulas smutek i wspolczucie dla biednej Amanady. Ok, Twoje prawo. Ja tego nie odczulam, bo moim zdaniem, problem zostal ukazany zbyt banalnie i schematycznie. I w tym tkwi jeden z minusow tego filmu.
Jesli chodzi o mnie to zdecydowanie bliżej mi do Iris. Mam ten sam problem co Ona, i też bym wyjechała jak najdalej choć na parę dni . . .
Mi się zdecydowanie bardziej podobała Iris. Amanda była zbyt wielkomiejska, kobieta sukcesu, na wysokich obcasach i "wymuskana". Iris była bardziej naturalna. A z ról męskich...oczywiście Graham;p
no ja rowniez jestesm za Iris, choc cameron diaz to jedna z moich ulubionych aktorek. Kurde dawno na filmie nie wzruszylem sie. bardzo mi sie podobal, mimo ze wsyzstko przewidywalne bylo :) ( np scena jak amanda wraca), ale ogolnie ciesze sie ze obejralem ten film, duzo madrych tekstow bylo, ze az sobie zapisze :)
Obie brzydule
Ale Diaz chociaż bliższa charakterem :] <szacun dla wszystkich sukowatych Virgo;)-nienawidze was ;P>