Ten film oczywiście też widziałam (daję 8,5/10-Cameron ciut nerwowo grała a cała historia nawet nawet),ale obejrzałam film pod tym samym bodajże tytułem,który mnie bardzo zaciekawił.
O pewnym młodym facecie,który od małego wszystko filmował swoją kamerą (są tam naprawdę świetne wstawki-niby jego fantazje,myśli,wyobrażenia w danej chwili-tak jak w "Scrubs" kiedy J.D. się zamyśli)
Otóż cała historia zaczyna się od tego,że jego dziewczyna go zdradza z najlepszym przyjacielem (scena kiedy on wchodzi do pokoju i ich przyłapuje;ona wyłazi spod kołdry z pełnymi ustami i zbita z tropu to połyka <obrzydlistwo>).On by jej nawet to wybaczył gdyby nie to,że wszystko zostało sfilmowane jego kamerą.Wkurzony pod wpływem impulsu wyrzuca całą swoją filmotekę i idzie się wyżalić bratu,który jest nie lada lowelasem.
Jego pocieszenie dla braciszka ze złamanym sercem to:po prostu zaszaleć.
itd.itd.
Ten film leciał chyba na HBO.
Jeśli ktoś może mi ten dokładny tytuł przypomnieć będę wdzięczna (: