Na pewno kiedy wspomnę o "The holiday" to wspomnę ciepło.
Na pewno kiedy ktoś się będzie radził czy warto, powiem warto.
Na pewno kiedy pomyślę "rola?" zagrzmi w głowie "Winslet"!
Ale prawda taka, że pociłam powyższe trzy zdania przez 15min ażeby pozostał ślad, bo generalnie film głebszych emocji we mnie nie wywołał.
Dodać można, że warty refleksji jest chyba jedynie wątek starszego scenarzysty, sąsiada Iris, który porusza tematykę wagi sławy i pieniędzy, przyjaźni między ludźmi, przemijania i tak po prostu, po ludzku jak to jest i co jest w życiu ważne.
Poza tym cały "The holiday" to tak zwane "lekko i przyjemnie", bez zbędnego strachu, zanoszenia się śmiechem czy morza łez.
Tak też bez głębszego komentarza :)
Pozdrawiam serdecznie, Gajowa
P.S. Dziekuję redakcji Filmwebu za zaproszenia na "The holday"!!! :D :*