Amerykanie po raz kolejny dowiedli, że potrafią zrobić remake absolutnie wszystkiego i mają genialne wyczucie gatunku - dłużące się w nieskończoność sceny o niczym, smętne spojrzenia, jak w 'Zakochanym kundlu', wzdychający w zimowej scenerii Jude Law, który przez niespodziewany zwrot akcji daje nam się poznać jako kochający tata dwójki różowych i uroczych brzdąców, a wszystko zalane taką ilością kiczu i niestety złego aktorstwa, że laczki spadają.
Kurczę, mam nadzieję, że nikogo swoim opisem nie zachęcę niechcący do obejrzenia - jeśli tak, to z góry przepraszam. Beznadziejne dno. Słów brak.