Szczerze, to ten film jest niczym, w porównaniu do jedynki, ale mówimy oczywiście o "filmie sportowym", jeśli ta produkcja byłaby opowiadaniem o więzieniu, to na pewno dałbym większą ocenę, ale ludzie... co ma odsiadka w więzieniu do kibola? Pokazali w tym filmie tylko ciągłe bójki i próby wydostania się z paki. Można powiedzieć, że autor ciągnął tylko zyski z pierwotnego tytułu.
Tak oceniając chłodnym okiem, na prawdę nie widziałem nic związanego z piłką w tym filmie. Pierwsza część to majstersztyk, jakich mało. Była fabuła, był jakiś cel, a tutaj? Aby tylko nakopać do dupy temu, kto zranił naszego przyjaciela...
Ocena "Hooligans 1" - 8
Ocena "Hooligans 2" - 5
Ocena, jeśli byłby to zupełnie inny tytuł, nie mający powiązania z pierwszą częścią: 8
"Ocena, jeśli byłby to zupełnie inny tytuł, nie mający powiązania z pierwszą częścią: 8"
xD
A tak mnie to rozbawiło. Czytałem sobie, jaka to beznadzieja (z czym się zgadzam) a tu nagle bęc. Gdyby nie tytuł byłby film na 8! ;)
Ja dałem 3, bo miejscami dało się oglądać. Jednak w większości gra aktorska na 2, a reżyseria i scenariusz właściwie na 1. Solidna dawka bezsensów i scen wymyślonych przez dziesięciolatka.
No bo taka prawda, 2 część jest kontynuacją 1, lecz z marnym skutkiem - także uważam, że ten film to beznadzieja, chociaż dałem 5. Po prostu w pierwszej części było czuć ten brytyjski klimat i walki uliczne, a w tym więzieniu co? Cały czas Milwall vs WHU, gdyby to był odmienny tytuł, nie wiem - o więzieniu, jak przetrwać będąc znanym i nielubianym, a także wiedząc, że kibicuje się wrogiemu klubowi, to ocena byłaby na pewno wyższa.
No, ale o tym mówiłem. Jakikolwiek by nie był tytuł, to film jest beznadziejny. Realizowany tak, jakby operacyjnie usunięto reżyserowi tę część mózgu, która odpowiada za wyobraźnię. xD
Pełno scen idiotycznych. Facet wali drugiego cieżarkiem ze sztangi, z całej siły, a ten ma tylko "rozciętą wargę". I wiele takich kretyńskich scen. Gra, jak już pisałem, beznadziejna. Tam jedyny, który grał na poziomie około średnim, to McTavish.