pierwszy 'hostel' mimo wszystko był filmem dobrym - pomysł był świetny, mało oklepany, film był w pewnym sensie przerażający (jeśli się pomyślało, że taka organizacja może gdzieś istnieć naprawdę). gorzej było z realizacją tego pomysłu, czasem (czasem) miało się wrażenie, że to tania komedia, lub horror klasy z. ale mimo wszystko film był na plus. a 'hostel 2'? cóż. od razu było wiadomo, że fabularnie to będzie chłam (oglądałem ze względu na jedynkę i z nadzieją na lepszą realizację tego samego), bo pomysł został całkowicie wyczerpany w poprzedniej części i rozwinąć się nie dało, można było zrobić tylko latające flaki i bebechy - i tak też się stało. w zasadzie cały film to głupie panienki, krew z prysznica i kilogram schabu do rzucania. połowa filmu jest po prostu śmieszna (zabawna), szczególnie krwawe sceny (dzieci grające głową i tańczące koło trupa, odgryziony nos(zaśmiałem się na głos), muzeum główek, paxton z kotem na początku, za krótki kabel od szlifierki). nie wiem co właściwie kierowało twórcami, ale film jest po prostu zrobiony w sposób niepoważny - pod każdym względem.
w jedynce jeszcze był jakiś pomysł, klimat, niepewność co, kto i dlaczego, a tutaj w zasadzie czekamy tylko na flaki - no i je dostajemy, tylko podane w marny sposób. i nawet pokazanie nieco organizacji od zaplecza nie satysfakcjonuje, wręcz przeciwnie.