Jesteśmy jednymi z tych biernych widzów, o których mówił dziennikarz - obejrzymy ten film,
pomyślimy '' jakie to straszne '' i wrócimy do naszego życia. Cała prawda.
To się spakuj, kup karabin i leć naprawiać świat.
No i właśnie w tym tkwi sedno sprawy - ani ty, ani ja nic nie załatwimy, bo nie mamy REALNEJ możliwości, możemy sobie tak tylko patrzeć na to wszystko.
Ech, jakby każdy powtarzał że ie mamy możliwości nic naprawiać to człowiek nic by ie osiągnął.... Mamy dużo realnych możliwości ale jako ogół a nie jednostki.....
Jeśli najpierw nie wytkniemy sobie naszej bierności, to do niczego nie dojdziemy. Bierność, obojętność, to cechy, które w świecie wyrządzają więcej krzywdy niż same wojny i konflikty zbrojne.
Jeśli natomiast chodzi o ocenę filmu, to trzeba przyznać - robi on duże wrażenie i dobrze, że coś takiego pojawia się w telewizji. Przydaje się czasem trochę realnego spojrzenia na świat.
Wiesz....sporo z tej bierności bierze się jednak z podobnego do Twojego podejścia.....
Co do samego filmu - mi się akurat zupełnie nie podobał, ale szanuję Twoje zdanie.
Moje podejście - cóż, zawsze spada krytyka na realistów, przyzwyczaiłam się. Ja jednak w przeciwieństwie do ciebie wolę napisać własną tezę, a nie posługiwać się doskonale wszystkim znaną hipotezą. Oczywiście, zgadzam się, można pewnie zrobić sporo w stosunku do wojen itp., ale sporo też do życzenia ma nasza mentalność i najpierw ją trzeba zweryfikować i uświadomić sobie, jacy jesteśmy.
Nie odbieraj moich słów osobiście, bo wypowiadam się ogólnie o społeczeństwie, zarzucając innym bierność, zarzucam ją też sobie i wcale tego nie neguję.
Zło triumfuje gdy dobrzy ludzie nic nie robią.
Co do filmu - mi się nie podoba z jednego prostego względu - nie aprobuję prób zarabiania na tragedii przez społeczeństwo, które wiedząc o niej, brzydko mówiąc wypięło się na Rwandyjczyków(to jest dopiero hipokryzja....) (tak - rządy większości państw europejskich i USA wiedziały o tym, co dzieje się w tym kraju - zresztą nie tylko w tym, poczytaj sobie o Ugandzie, której dyktatora państwa europejskie wyposażały w broń ). Podam Ci przykład: Jednym z krajów w którym powstawał film jest Wielka Brytania. Jedno z największych brytyjskich przedsiębiorstw zaopatrywało Hutu w broń. Co do USA, to przytoczę może odpowiedni dział z Wikipedii:
"W ciągu kolejnych tygodni nastąpiło wiele kontrowersyjnych decyzji Rady Bezpieczeństwa ONZ. (Report of The Independent Inquiry into the Actions of the United Nations During the 1994 Genocide in Rwanda; Statement of the Secretary-General on Receiving the Report 1999).
Pierwszego dnia ludobójstwa, dowódca UNAMIR Roméo Dallaire wysłał prośbę o prawo do przejęcia czterech zidentyfikowanych składów broni w Kigali. Prośba ta została odrzucona przez ONZ. Dallaire wysłał również prośbę bezpośrednio do Sekretarza Generalnego ONZ Boutros Boutros-Ghali o autoryzowanie obrony cywilów rwandyjskich, z których wielu próbowało się chronić w bazach ONZ. Wielokrotne prośby o wzmocnienie kontyngentu również zostały odrzucone. ONZ rozkazało bezstronność i nie angażowanie się w żadne walki. Kolejną decyzją ONZ nakazało wycofanie sił pokojowych z rejonu konfliktu.
USA, będąc niedługo po nieudanej Operacji w Mogadiszu, odmówiły dostaw i pomocy dla Rwandy[7]. Francja, Chiny i Rosja sprzeciwiły się interwencji określając wydarzenie jako "sprawę wewnętrzną" Rwandy. Jedynie Belgia zwróciła się do ONZ o poszerzenie mandatu UNAMIR, ale po brutalnym zamordowaniu belgijskiej ochrony premiera Rwandy, Belgia wycofała swoje siły pokojowe.
Ostatecznie 29 kwietnia ONZ przyznało, że "mogło dojść do aktów ludobójstwa". Do tego czasu, według szacunków Czerwonego Krzyża około 500 000 Rwandyjczyków zostało zamordowanych. ONZ zgodziło się na przysłanie 5500 żołnierzy, zapewnionych głównie przez kraje afrykańskie. Operacja ta została jednak opóźniona w wyniku niezgody co do warunków finansowania[8].
Ponadto pod koniec czerwca 1994 trzy tysiące oddziałów z Francji i kilku afrykańskich państw utworzyło "Strefę Turquoise” w południowo-zachodniej części Rwandy. Jednak ratowanie Tutsich okazało się farsą, a siły RFP i UNAMIR oskarżyło Francuzów utrudnianie prowadzenia jakichkolwiek działań. Faktycznie to siły Rwandyjskiego Frontu Patriotycznego rozbiły bojówki Hutu". Jeżeli chcesz dowiedzieć się czegoś konkretnego o masakrze w Rwandzie, to polecam jednak odpowiednią literaturę, choćby książkę pt. "Dzisiaj narysujemy śmierć" Wojciecha Tochmana
Podałaś dobry przykład z babcią - tak, od małych rzeczy się zaczyna, ale za chwilę trzeba przejść do tych większych, do działania w grupie. W grupie będzie wielu zatwardziałych egoistów - babci pomogli, bo rodzina, ale czy pomogą tym obcym ludziom? Żyjąc w świecie kapitalizmu, bardzo ciężko zgrać się w jeden organizm. Teraz promuje się wszelki indywidualizm, pod każdą postacią, każdy chce wyrwać kawał dobrobytu dla siebie i schować się w swojej norce, nie dzielić się. Pieniądz bywa w takich realiach ważniejszy niż drugi człowiek. Myślimy sobie ' ktoś inny pomoże, może sprawa sama się rozwikła ', typowy symptom w psychologii tłumu.
Wypowiadam się jako zdystansowany obserwator. Być może ty, w wielkim mieście, na zatłoczonej ulicy, pomogłabyś osobie leżącej na chodniku, która dostała zawał, chociaż przez samo zainteresowanie się nią, wezwanie pogotowia, ale uwierz mi, byłabyś wyjątkiem, większość tłumu udałaby, że nie widzi, spieszy się, uznałaby, że ktoś inny pomoże. Podaję ten przykład, żeby podkreślić, jak nie skorzy jesteśmy do bezinteresownej pomocy. U nas, w Polsce, gdzie wielu ludzi słyszy jeszcze echa komunizmu, wspólnej walki, takiej społecznej mentalności na razie tak bardzo nie widać, ale pomyśl o Zachodzie, USA, gdzie od ponad 200 lat panuje kapitalizm, ogromne rozwarstwienie społeczne pod względem materialnym. My zmierzamy w tym samym kierunku.
To paradoks - mamy tak szerokie pojęcie o humanitaryzmie, rzesze wykwalifikowanych ludzi, wiele środków do działań - a nie działamy. Przeszkodą jest nasza mentalność jako grupy. Jesteśmy, mówiąc delikatnie, leniuchami.
A niestety, przed odpowiedzialnością zbiorową nie da się uciec. Odpowiadamy i za siebie i za innych. Nie łatwo jest wpływać na siebie wzajemnie, pozytywnie oczywiście, kiedy każdy jest bezkrytycznym indywidualistą. Są oczywiście w każdej grupie społecznej wyjątki ( chociażby kilka przykładów z filmu ), ale nie są w stanie działać na szeroką skalę bez wsparcia.
Ktoś powie, że lekceważę pojedyncze inicjatywy - nie, nie robię tego, ale myślę sobie - skoro jedni mogą, dlaczego inni nie? Skoro widzimy, że jakaś sytuacja jest niedoskonała, to musimy czuć, że może być doskonalsza, bo wtedy nie określilibyśmy jej niedoskonałości.
Jeśli mam wyrazić swoją osobistą postawę - to tak, jestem przede wszystkim realistą, który wierzy w ideę samodoskonalenia, ale musi być ona poparta działaniem, a nie 'gadaniem', a nam nie przychodzi to łatwo i napisałam NAM, bo też często reprezentuję złą, bierną postawę, co staram się sobie wytykać, zmieniać. Jako grupa musimy się również nieustannie doskonalić, to bardzo ważne.
Ostatnie kilka słów, bo dość wiele było ich już z mojej strony, ale chciałam po prostu rozwinąć moje myśli, bo gdy piszę bardzo ogólnie, to znowu daję przestrzeń do błędnych interpretacji i nieporozumień - napisałaś o zarabianiu na tym filmie, owszem, to twór komercyjny, mający przynieść zyski przez grę na emocjach, ale wiesz, myślę, że jednak to, co pokazuje, całkowicie zasłania kwestie materialne. Ten film jest o czymś i fajnie, że trafia do wielu odbiorców ( o dziwo właśnie przez komercyjny charakter ), bo skłania do refleksji w tym zabieganym świecie, gdzie nie każdy interesuje się tym, co dzieje się gdzieś w odległym kraju. Jest takie ładne powiedzenie - 'historia jest nauczycielką życia', więc wyciągajmy z tej historii wnioski.
Belgowie w jakiś sposób reagowali na sytuację w Rwandzie bo tej kraj był ich kolonią, więc niejako tylko oni mogli pomóc. A zła sytuacja w Afryce wzięła się stąd, że większość, jak nie wszyscy kolonizatorzy po ucieczce i pozostawieniu swoich kolonii na pastwę losu, przyłożyli rękę do tego, że niewyedukowani "władcy" zaczęli zabijać i bić się tylko o władzę. Brytania , Francja, Niemcy, Belgia - wszyscy wyjechali z Afryki i pomogli jej z żaden możliwy sposób, odcinając się od niej w zupełności. Dlatego niechętnie jest to poruszane- ale Europa przyłożyła rękę do takiej sytuacji.
Ogólnie nie jestem zwolennikiem wtrącania się krajów w nie swoje wojny ( prym wiedzie USA), ale Francja , Anglia itp miała obowiązek pomocy byłym kolonią po pośpiesznej ucieczce i zostawieniu ich samemu sobie.
A społeczna rola pomocy- poruszana w wielu postach - jako naród jesteśmy leniwi , potrafimy mówić siedząc w fotelu z pilotem i piwem. a jeżeli chodzi o pomoc sąsiadowi to udajemy że nas nie ma, albo akurat teraz nie możemy... Taka jest prawda i raczej nic tego nie zmieni, nawet najsmutniejsze i najbardziej dobitne filmy i apele
Jednak moim zdaniem nie powinno się umniejszac zasług osób indywidualnych i cieszę się że w tym przypadku mamy podobne zdanie :-)
Mądrala się znalazł.
Od tego są politycy, których wybieramy, żeby podejmowali czasem trudne decyzje.
Wtedy należała się pomoc Rwandzie. To Europa namieszała, to w konsekwencji europejskiej segregacji, miała miejsce ta tragedia.
Umywamy ręce, my, jako społeczeństwo. Czarni nic nas nie obchodzą.
I to jest w wymiarze ludzkim ohydne.
Nie skacz więc do innych, bo to jest żenujące. Są tacy, którzy pracują jako wolontariusze w Afryce, w Azji. Do pięt im nie dorastasz, to pewne.
A zapytaj czarnych z Rwandy czy ich białasy w PL obchodzą? :))) Ludzie zdejmijcie różowe okulary i wyprostujcie plecy, bo od tego dymania wam się w głowach miesza :)
A co bys chciala zrobic naiwna dziewucho, przekuc kose na sztorc i pobiec z pomoca czarnym braciom?
Pozdrawiam
Brawo, dokładnie.
Kurczę, czytam teraz ten komentarz sprzed 6 lat i przeraża mnie to, że w obecnym momencie Polska jest bliska dołączenia do tych nazw. Jeszcze trochę i do tego może dojść...