Patrząc na listę płac większość roboty w tym filmie odwalili Polacy, i tak w zasadzie do ich roboty nie ma się co przyczepić. Ale co z tego, skoro reżyser zatrudnił do głównych ról aktorów - swoich ziomków, którzy położyli film na obie łopatki i zmasakrowali dość dobry scenariusz (chociaż w większości skopiowany z tysiąca podobnych). Aktorstwo na poziomie teatrzyku z przedszkola, łącznie z odkurzonym Madsenem. Śmiem twierdzić, że najlepiej poradziła sobie Weronika Rosati i Paweł Deląg mówiący tylko kilka kwestii. Pani gospodyni zajazdu wywołuje raczej salwę śmiechu, a reszta jej dorównuje. Szkoda, bo był materiał (po odpowiednich przeróbkach) na klasyczny horrorek, a wyszedł klasyczny kit. Najwyżej 4, ale bez naszych byłoby zero.