Hudsucker Proxy bardzo często jest wymieniany jako jeden z nieudanych projektów braci Coen, czy wręcz jako ich najsłabszy film - co dla mnie jest naprawdę dziwne. Świetny film, mnóstwo charakterystycznego dla braci humoru, znakomite aktorstwo i naprawdę fantastyczny scenariusz - co jednak oczywiście nikogo nie powinno dziwić, bo w filmach Coenów jest on zwykle najmocniejszych punktem. A do tego wszystkiego klimat, przypominający nieco ten z Burtonowskich Batmanów.
Rewelacyjny film.
8/10
Eee, z Burtonem nie ma nawet co porównywać. Timmy może Coenom, co najwyżej, buty czyścić...
To jest...
film zapowiadał się świetnie. Bardzo ciekawie się rozpoczął. Poznajemy mnóstwo przerysowanych postaci, bardzo prześmiewczych i zgrabnie (w większości) wykreowanych. Rozwija się to bardzo ładnie głównie dzięki grze aktorskiej (świetny Newman i Robbins), bardzo łądnym ujęciom i Coenowskiemu humorowi.
Wygląda, że będzie sprawnie opowiedzianą ciekawą historyjką. Chłopcy mogli w pełni i z klasą wykorzystac niezły scenariusz. Ale...
końcówka jest żenująca. Z filmu robi się jakaś nieudana i niezdrowa Opowieśc wigilijna. Przejaskrawiona i tandetna, moralizatorska w najgorszy sposób. Czar pryska, cały błysk zdjęc i wspaniałych postaci wraz z nim.
Jakieś niedorzeczne metafory i maniakalnie świąteczna muzyka. 30 min przed końcem zacząłem się poważnie nużyc. Dotrwałem, zawiodłem się.
6/10
Myślę, że trochę przesadzasz z oceną tego filmu, Tajlerze. Hudsucker Proxy miał być lżejszym filmem Coenów. Jest bardziej komedią familijną przeplataną czarnym humorem, bliżej mu do Arizona Junior czy Lady Killers, niż Ścieżki strachu lub Bartona Finka. Wszędzie natomiast, widać styl braci. Gdy oglądałem ten film 10 lat temu, byłem nim zachwycony, samym pomysłem. Wtedy nie wiedziałem nawet, że jest to film Coenów. Teraz zauważyłem trochę dłużyzn, niepotrzebnych scen, lub takich, których zabrakło. Moralizatorska tandeta jak to nazwałeś, była raczej zamierzonym celem.
Szkoda, że w tę stronę pokierowali scenariuszem, ale film właśnie jako trochę fantastyczno, familijna komedia jest filmem udanym.
Może moje sentymentalne podejście do Hudsuckera, podwyższa jego ocenę, ale film na pewno warto obejrzeć. 7/10
Zgadzam się z Mihauem (że wszystkim oprócz oceny, u mnie co najmniej 8/10, a nie 9/10 tylko ze względu na wspomniane dłużyzny;).
Po pierwsze, ta Opowieść Wigilijna była w pełni zamierzona i świadoma, po drugie – to nie tak całkiem Opowieść Wigilijna, bardziej już „To wspaniałe życie” (w postaci anioła też chyba dostrzegam sporo podobieństw;).
"Kompletnie nie rozumiem dlaczego tak niedoceniany.." i za sekundę sam daje ocenę 6 = "niezły".
"Świetny film, mnóstwo charakterystycznego dla braci humoru, znakomite aktorstwo i naprawdę fantastyczny scenariusz..." i za sekundę daje ocenę 6 = "niezły".
To i tak, przy takich "miłośnikach", cudem jest webfilm łączna ocena = 7.2
Rewelacyjny? 8/10, a przy profilu "ocenił(a) film na 6"
Zestarzał się, czy po prostu duży stopień niepewności?
Obejrzałem ponownie po +20 latach i o ile nadal doceniam stronę wizualną, w tym zdjęcia Deakinsa, jak i grę Newmana (Robbinsa mniej), to jakoś drugie wrażenie nie jest tak dobre.
Nadal 7/10, lecz przekaz jakby bardziej wzrusza ramionami niż czymkolwiek innym.