Nie widzialem tego filmu, ale znam forme Scorcese w tej dekadzie i watpie zeby nagle wyskoczyl z czyms fantastycznym, szczegolnie biorac sie za "piekna historie o dzieciach". Jestem wiecej niz pewien, ze Akademia robi wszystko, zeby zadoscuczynic Scorcesemu SKANDALICZNE traktowanie przez tyle lat. Wystarczy zobaczyc "Kasyno" czy co tam jeszcze, by zrozumiec, ze naprawde bardzo musza sie starac. No ale coz, whats happened, happened, a Infiltracja genialna nie jest i nie byla. Chociaz, jesli spojrzec na to z drugiej strony, to od kiedy genialny film = Oscar? Slumdog? Titanic z 11pakiem? Piekny umysl? Tanczacy z wilkami? Tanczacy z wilkami?!!!! Akademia to banda zasmarkanych ze wzruszenia gejow, ktora czasem trafi w sedno, choc zdecydowanie za rzadko jak na prestiz, ktory posiada.
nie obrażaj akademii mówiąc ze są gejami, nie znasz ich to nie oceniaj, ciekawe czy tobie było by milo jakby tak o tobie mówili..
ja nie wynioslbym "Titanica" na poziom arcydziela wszechczasow, wiec nikomu nie daje powodu by mnie tak nazywac. Powiedzmy, ze byl to skrot myslowy od "niekompetentne osoby ubostwiajace sentymentalna kulture masowa". Poprawnosc polityczna i obyczajowa lezy w moim szystemie wartosci daleeko nizej od imperatywu obiektywnej prawdy. Chyba nie jestem taki znowu zly przez to.
super skrót myślowy pogratulować, mów po ludzku, a nie. To, że "Titanic" został nagrodzony nie upoważnia do wyzywania, zresztą każdy ma inny gust, a sądząc po ocenach na świecie musiał ten film coś w sobie mieć. Ja tego nie dostrzegłem, choć część katastroficzna tego filmu bardzo mi się podobała :)
dobra, unikam rozmow na tym forum prowadzacych donikad a pewnie wlasnie w taka wpadlem, ale okej, ide dalej. Po pierwsze "Titanic" jest tylko najjaskrawszym przykladem nagrodzenia filmu niezaslugujacego na wyroznienie na jakiejkolwiek szanujacej sie gali filmowej. bartez, tu nie chodzi o zaden gust, film albo jest dobry, albo jest zly, tak samo jak utwor muzyczny jest albo dobry albo zly, tak samo jak obraz jest albo dobry, albo zly. Inna sprawa, ze ludziom moze sie podobac cos, co jest z obiektywnego punktu widzenia kiepskie. Co oznacza, w takim razie, przyjmujac obowiazujaca tu maksyme "o gustach sie nie rozmawia", termin "dobry gust", jesli wszystko moze sie podobac, bo kazdy ma inny gust, wiec wszystko jest na swoj spoob dobre, bo kazde pojedyncze dzielo ma swoich fanow ? Jak mozna ocenic, czy ktos ma ten "dobry gust", jezeli kazdy ma swoj, jedyny i nieporownywalny? Jaka jest rola krytykow filmowych i muzycznych, jezeli o wszystkim mozna powiedziec, ze "jest dobre, bo mi sie podoba"? Przyjmowanie relatywizmu jako sposobu oceny sztuki jest niesluszne i to jest fakt, niezaprzeczalna prawda. A Oscary powinny same wyznaczac standardy, a nie isc razem z tlumem. i dobra, nie sa gejami, cofam, sorry, jezeli obrazilem jakiekolwiek homoseksualne uczucia kogokolwiek, bardzo mi przykro i zaplace.
Jak wtedy nazwiesz film, nad którym krytycy mają podzielone zdania, jak nazwać ludzi, którzy oceniają film kiepsko pomimo aplauzu krytyków, skoro traktujemy ich jako wyznacznik, też się mylą, a może jest tak co zresztą jest prawdziwe i w przypadku krytyków, że nie dostrzega się początkowo walorów, dzieła, pamiętaj, że trzeba umieć spojrzeć na film pod różnymi kontekstami. Idąc w myśl, twojej zasada mielibyśmy gatunki lepsze i gorsze, nie oszukujmy się, nawet krytycy tak nie patrzą. Trudno aby krytyk, który nie cierpi danego aktora wystawił pozytywną recenzję, oni tez oceniają subiektywnie, kiedy wreszcie, ludzie zrozumieją, że nie ma obiektywizmu. Dlatego dany film, utwór, obraz jest dobry tylko według czyjeś subiektywnej opinii. Tak samo jest z Oscarami, i proszę cię takim przykładem jest Batman Burtona, i Mroczny Rycerz Nolana. Drugi nawet do pięt nie dorasta pierwszemu, a jednak ludziom i krytykom się podoba. Zmieniają się czasy, ludzie i ich gusta, tak więc nie ma takiego podziału na dobre i złe filmy. Bo wtedy jak zły filmy, nagle staję się dobrym jak "Pulp Fiction".
Pozdrawiam i życzę szerszego spojrzenia na świat, a nie tak ograniczonego.
nie powiedzialem, ze krytycy sa wyznacznikiem slusznej oceny na temat filmu czy czegokolwiek, spytalem jedynie, po co by wogole istniala taka instytucja, jezeli nie istnieje obiektywna prawda dotyczaca jakosci dziela. Wiadomo, ze moga sie mylic i pewnoscia robia to czesto. "Pulp Fiction" zawsze bylo zajebiste, tylko na poczatku go niedoceniono. To czlowiek ma ograniczona percepcje, jeden mniej, drugi bardziej, ale to, ze ktos czegos nie zauwaza, nie znaczy, ze to nie istnieje.
i nie rozumiem, czemu rozszerzeniem mojej, jak to nazwales, zasady, mialby byc podzial gatunkow na lepsze i gorsze. Przeciez istnieja horrory lepsze od dramatow, dramaty lepsze od komedii, komedie lepsze od filmow science-fiction i na odwrot. W kazdym gatunku nie narzucajacym rezyserowi marnych szczegolowych wytycznych (mysle tu np. o komediach romantycznych, ktore z zalozenia sa plaskie jak nalesnik) mozna stworzyc arcydzielo i kompletne gowno.
Trochę sam sobie przeczysz, skoro krytyk to nie wyznacznik, to gdzie on jest? skąd go wiąźc? Mówisz tak jakby każdy film, który oceniłeś wysoko był tego wart i każdy musiał go docenić, a tak nie jest. Dowodzi to tylko jednej racji, że nie ma czegoś takiego jak obiektywne podejście, pogadaj z redaktorami, recenzentami, autorami to samo Ci powiedzą. Po co taka instytucja, aby "masy" miały przykład co jest dobre, a co nie. Wszędzie są nagrody i wszędzie są instytucje, które je przyznają, taka natura ludzka. Każdy myślący człowiek ma swoje zdanie i opinie na dany temat. Coś co jest wadą, albo błahostką dla jednego, będzie zaletą i czymś ważnym dla drugiego. Tak samo jest z kobietami, jedna jest dla kogoś ideałem, a dla drugiego niczym specjalnym. "Pulp fiction" - niedoceniony? A może właśnie został przeceniony? I pierwsze reakcje były dobre, nie jesteś tego w stanie udowodnić, tak jak i wielu innych rzeczy. Co do gatunków, wybacz, sądziłem, po wypowiedzi, iż wychodzisz z założenia, że komedia romantyczna nie może być lepsza tak zwanych ambitnych produkcji nie dla mas. A właśnie, ta ograniczona percepcja, człowiek który zna się na kinie, nawet w tym jak to nazwałeś "gownie" znajdzie elementy, które były dobre i za które film można pochwalić. Z czego wynika, że żaden film nie może być doskonały ani zupełnie zły. (nie zasługuje na 1 ani na 10) A oscary są wyznacznikiem filmów oryginalnych, efektownych i przełomowych w swoich latach, nie można użyć sformułowania dobry, tylko oryginalny jeśli wiesz co mam na myśli.
Podam przykład "Pirania 3D" to zdaniem filmwebów i krytyków film bardzo dobry, a ludzi słaby jak jest prawda, zależy od podejścia, pirania to film oryginalny, nie silił się na coś czym nie był, to co z założenia miał przekazać widzom zrealizował reżyser w 100%. Pod tym względem i w tym gatunku film jest prawie arcydziełem. I to docenili krytycy. Ludziom nie spodobała się nadmierna golizna (parę obskurnych momentów) zbyt trywialne podejście do niektórych spraw i tak szczerze prawda o nich samych, bo o czym ten film jest tak naprawdę. Może jeszcze brutalność. Każdy ma swoje zdanie i trudno powiedzieć kto ma w tym wypadku rację.
ale przeciez jedna z wartosci filmow jest temat jaki podejmuje, historia jaka opowiada! nie widzialem tej nieszczesnej "Piranii 3d", wiec moge tylko podejrzewac, ze to historia o piraniach zjadajacych ludzi w 3d, czyli raczej nic z potencjalem na "prawie arcydzielo". Ale sa takie horrory jak "Lsnienie", "Dziecko Rosemary", ktore siegaja glebiej i sa nakrecone lepiej niz 80% dramatow.
tak, owszem, zadna komedia romantyczna nie jest lepsza od, dla dobitnego przykladu , "Mechanicznej pomaranczy". Jak mogla by byc? I znowu, nie napisalem, ze kazda komedia romantyczna to gowno, napisalem jedynie, ze z powodu narzuconego przez zalozenia gatunku uproszczonego widzenia swiata nie ma szans by powstal w jej ramach film genialny. Czy to jest kontrowersyjna teza? A z tym wyznacznikiem obiektywnej prawdy na temat danego dziela to chyba sam rozumiesz, ze to musi byc bardziej skomplikowana sprawa od przypisania jej jakiejs osobie, "ktora ma racje". Tak, nasze poszczegolne oceny sa subiektywne i juz to mowilem, tak, jednemu podoba sie bardziej to, drugiemu bardziej tamto, ale to przeciez wogole nie przeczy temu, ze dzielo, samo w sobie, jest dobre lub nie i w naszej gestii jest w swojej ocenie jak najbardziej sie do tej obiektywnej prawdy zblizyc.
i nie za bardzo wiem tak naprawde, co masz na mysli, mowiac, ze oscary sa wyznacznikiem filmow oryginalnych, nie widze potwierdzenia w historii tych nagradzanych. Co jest oryginalnego w tym nieszczesnym, wybacz za zdarta plyte, "titanicu"? Typowy melodramat z fajnym zatopieniem statku.
Na tamte czasy przedstawienie dramatycznej historii popartej faktami w bardzo niekonwencjonalny sposób. Film opowiadał o ludziach na statku, jak wyglądało ich życie przed katastrofą i jak w jednej chwili całkowicie przepadło. Bez nie potrzebnego patosu. Można zarzucić "Titanicowi" sentymentalność, choć to w większej części romans. Film z pewnością opowiedziany jest z rozmachem, a i historia choć można się wydawać banalna posiada refleksję odnoszącą się do życia. Trudno mi podać lepszy romans z tamtych lat, co prawda tak wzruszający, a może ckliwy według niektórych.
przypomniala mi sie ta dyskusja, dosyc byla ciekawa. olac "Titanica", bo to w niej temat poboczny juz teraz. a rozumiesz juz o co mi chodzilo z ta "gustowa hipokryzja"?
Tak zrozumiałem o co Ci chodziło :) Po dłuższej wymienia zdań zrozumiałem, że praktycznie chodzi nam o to samo, może z drobnymi różnicami, tylko inaczej to argumentujemy.
Pozdrawiam
Gdybym była gejem i mężczyzną to nie obraziłabym się za geja, tylko ewentualnie za zasmarkany. Gdybym była mężczyzną hetero również bym się nie obraziła - chyba tylko faceci mocno niepewni swojego bycia hetero obrażają się za nazwanie gejem ;) ale to nie o tym temat, także z mojej strony to tyle.
A jednak odpowiedź z zimną krwią. Tego się nie spodziewałem. Moja porażka;)
I sorry za pomyłkę. Powinno być zasmarkaną lesbą:p
Obejrzyj film, a zrozumiesz skąd tyle nominacji, moim zdaniem jedyni kandydaci do oscara to "Hugo", "Moneyball" oraz "War Horse" może "Artysta" ale tego jeszcze nie widziałem.
Racja! Scorsese w najwyższej formie. Czas robi swoje: do talentu dokłada nowoczesne technologie i wychodzi majstersztyk. Po złotym globie nie mam wątpliwości, komu przypadnie Oscar za reżyserię. O technikalia również nie muszę się martwić. bartez13_17, myślę, że Moneyball i War Horse zostaną pominięci i jedynymi kandydatami są tak naprawdę Artysta i Hugo. Ten rok to jeden wielki hołd dla kina niemego! Stawiam na Hugo i Scorsese.
Niestety, też tak sadzę, że zupełnie pominą "Moneyball", a szkoda, również w takim wypadku stawiam na "Hugo", bez wątpienia Scorsese należy się Oscar za reżyserię :)
Co jak co, ale Kingsley również mógłby otrzymać nominację. Pomimo śmiesznej charakteryzacji :) No i od pewnego czasu uważam, że najlepsza rola dziecięca również powinna być honorowana. Asa Butterfield grał niesamowicie. A Sasha Baron Cohen był naprawdę zabawny. Nie kontrowersyjny, ale naprawdę ŚMIESZNY! W jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa.
Boję się tylko, że akademię znów może dopaść syndrom Scorsese i np. "Wściekłego byka". Konkurencja niewielka, ale Redford w 1980 też jej nie stanowił za bardzo, a zgarnął to, co najważniejsze... stąd moje wątpliwości. Patrząc z technicznej perspektywy: jest to dzieło życia. Patrząc z perspektywy samej fabuły: również jest to mistrzowstwo, mimo że do starego Scorsese ludzie czują sentyment i nie zaryzykują takiego stwierdzenia.
Ten film TRZEBA obejrzeć! Nawet 3D tu nie przeszkadza.
"Nie widzialem tego filmu, ale znam forme Scorcese w tej dekadzie i watpie zeby nagle wyskoczyl z czyms fantastycznym"
To pewnie też skrót myślowy. "Nie widziałem tego filmu, ale jestem alfą i omegą, poza tym znam Scorsese od lat i wiem, że nie jest w stanie nakręcić nic dobrego". Pewnie o to Ci chodziło?
to nie był skrót myślowy, miałem na myśli dokładnie to co tam piszę. Scorcese nakręcił same dobre filmy w tej dekadzie, jednak każdy z nich postawiony obok "Taksówkarza", "Kasyna", "Wściekłego byka" itd. się po prostu nie wybrania i dostaje mocno po dupie. Nie jestem żadną alfą i omegą, lecz film już widziałem i zdania mojego ten fakt nie zmienił. Czego, jak wspomniałem we wspomnianym cytacie, się spodziewałem. A "Hugo" mi się podobał, pięknie nakręcony.