Moja sesja zbliża się wielkimi krokami, więc na nowości kinowe nie ma czasu. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by nie zapoznać się ze świeżościami, które nie dotarły na wielkie ekrany. W oko wpadł mi thriller „Humane”, który reżyserowała Caitlin Cronenberg, czyli córka jednego z mistrzów: Davida Cronenberga. Dzieje się wiele i jeśli tylko gdzieś natraficie na tę produkcję – koniecznie ją sprawdźcie!
Odległa bądź niezupełnie przyszłość… Katastrofa ekologiczna przyjęła niewyobrażalne rozmiary, wszystkie państwowe granice zostały zamknięte, a każdy kraj musi zredukować liczbę swojej ludności o zadeklarowany procent. Uruchomiony zostaje program dobrowolnej eutanazji ku chwale Ojczyzny dumnej z poświęcenia maluczkich. Oferta finansowa ma przyciągnąć chętnych, których jest mniej niż przewidywały oficjalne raporty sporządzone z należytą starannością… Tymczasem w jednej z bogatych rodzin miejsce ma prawdziwa tragedia, gdy głowa rodziny informuje o zwerbowaniu się do szlachetnego, koniunkturalnego programu rządowej eliminacji 20% ludności.
Uwielbiam dystopijne klimaty, które wylewają się z wszelkiej maści opowieści. Pobudzają intelektualnie, przerażają, zmuszają do refleksji. Choć „Humane” nie oferuje wiele ponad standardowe ramy świata na skraju zagłady, to fenomenalnie ogrywa rodzinną scenerię, która znalazła się w oku cyklonu. Wiele tu nieprzewidywalnego, szokującego, a im dalej w klimatyczną potyczkę skrajnych wartości, tym silniej emocje bohaterów wpływają na widza. Zdecydowanie opowieści służy mnogość charakterów, pomimo dość wąskiej obsady. Cały seans człowiek zastanawia się, jaką decyzję by podjął na miejscu bohaterów – do czego mnie osobiście nie skłania większość produkcji rozgrywających się na ograniczonej przestrzeni. Tutaj zdecydowanie można się wciągnąć w cały konflikt, który eskaluje w naprawdę intrygującym kierunku. Pozycja obowiązkowa dla fanów psychologicznych gierek toczących się między ludźmi zamkniętymi ze sobą w ekstremalnych warunkach.
Kamera ogrywa plan, gwarantując dynamikę tam, gdzie jej potrzeba. Ujęcia bywają przejmujące, a efekty specjalne i charakteryzacja naprawdę wyglądają wiarygodnie. Muzyka świetnie buduje klimat, nie popadając przy tym w kicz czy sztampę. Wysokie napięcie jest wyłącznie potęgowane przez całą otoczkę. Aktorstwo również prezentuje się nadzwyczaj przyzwoicie, co nie jest szczególnie oczywiste przy obsadzie niekojarzącej się zupełnie z gatunkiem. Spisują się jednak znakomicie: przerażający Bob odgrywany przez Enrico Colantoni, rozdarty Charles York, którego zagrał Peter Gallagher, rodzeństwo Yorków, którzy niesamowicie różnorodnie prezentują kolejne persony uwikłane w sprawę. Naprawdę ogląda się to wszystko dobrze i nie ma czynnika, który jakoś bardzo mierzwi w trakcie seansu.
„Humane” to zdecydowanie mój faworyt spośród filmów z 2024 roku, które miałam okazję do tej pory obejrzeć. Szablonowo nieszablonowy, idealnie ogrywający kruche relacje międzyludzkie, pchający do granic. Coś pięknego – to trzeba zobaczyć. Na zachętę dodam, że ode mnie zyskuje aż 9/10, a staram się nie dawać tak wysokich ocen byle czemu.