Bóg stworzył kobietę, ale to Roger Vadim stworzył Brigitte Bardot - no a przynajmniej uczynił z niej gwiazdę obsadzając ją w głównej roli swojego głośnego debiutu, wywołującego wówczas liczne kontrowersje. Filmu, który uważa się za jawną zapowiedź "kina młodych", filmu zwiastującego nadchodzącą Nową Falę.
Bardot stala się po tym filmie symoblem seksu. Cóż, urody i wdzięku odmówić jej nie można. Posłużyło to zresztą idealnie do ukazania kobiety traktowanej jako przedmiot. Kobiety nierozumianej, naiwnej, samotnej i całkiem zagubionej. Bardot jest tu jednocześnie symbolem niewinności i rozpusty - niewinnosci, bo wciąż jest jeszcze dzieckiem (mentalnie), rozpusty, bo znajduje się już w ciele dojrzałej kobiety chętnie je pokazującej (lecz wcale się nie puszczającej). Vadim (ponoć całkiem przez przypadek) stworzył kino wymierzające policzek w skostniałe do tej pory kino staroświeckie. Zapytał o moralność i inteligentnie sprowokował.